Dzisiaj piekłabym tobie tort…. Nigdy za nimi nie przepadałeś, ale dla ciebie zawsze ważny był gest. Dlatego zjadłbyś kawałek – taki mocno czekoladowy i wzruszyłbyś się nie kryjąc wcale łez. Bo wiem, że nawet dziś kończąc 64 lata nadal byś się wzruszał i nadal nie uważał tego za swoją słabość.
Dzieciaki by biegały robiąc tobie laurki i przystrajając podwórko, nim wrócisz z pracy. Kto wie, może by nawet krótkie występy z okazji twoich urodziny przygotowały. Czekaliby z kwiatami i nasłuchiwali, czy to już twoje auto podjechało pod dom.
Tymczasem, kolejny rok z rzędu mogę jedynie zapalić świeczkę, przynieść świeże kwiaty. Lubię szorstkość pomnika, bo przypomina mi twój ulubiony sweter, równie szorstki, który tarł mi policzek, gdy tak mocno mnie przytulałeś.
Tyle rzeczy chciałabym ci powiedzieć i tak nierealne wydaje mi się, że nigdy nie będę miała okazji tego zrobić. Nadal trudno mi w to uwierzyć.
Bo wiesz, tato, byłbyś dzisiaj dumny ze swoich wnuków. Jeden doganiałby cię wzrostem i przytulał się do ciebie, bo to straszny przytulak, choć taki już duży. I wzruszałby się razem z tobą, bo wiele rzeczy go wzrusza. I pytał, w czym ci pomóc licząc na to, że zabierzesz go później na lody.
A młodszy? Z młodszym nieustannie musiałbyś odbijać piłkę, bo on marzy, żeby zostać siatkarzem. Wyobrażasz sobie? A taki był mały… Takiego go pewnie ty pamiętasz. I musiałbyś nauczyć się łowić ryby, bo on kocha stać na pomoście z wędką, a nam czasami brakuje czasu, żeby ściągać mu ryby z haczyka. Ty byłbyś dla niego cudownym kompanem. I chodziłbyś z nimi wieczorem nad jezioro popływać i pewnie skakałbyś z pomostu,śmiejąc się jak dziecko jak oni.
I tylko ty jeden byłbyś w stanie ogarnąć całą piątkę swoich wnuków. Dziwisz się, że piątkę? Moja siostra przecież ma trójkę. Już widzę ciebie leżącego na trawie, jak się z nimi siłujesz, śmiejesz i żartujesz. Oni wszyscy by cię uwielbiali. A nie mieli okazji ciebie poznać…
Tęsknię. Niezmiennie mocno. Czasami jestem pogodzona, czasami odpycham od siebie tę tęsknotę, ale w dniach taki, jak ten, wraca ze zdwojoną siłą. Tyle rzeczy chciałabym ci opowiedzieć. Byłbyś ze mnie dzisiaj dumny, z tego kim jestem, co robię. Brakuje mi twojej akceptacji moich decyzji i wyborów, twojego silnego wsparcia, poczucia, że co by się nie działo, to przecież ty zawsze będziesz. Zawsze mogłam zadzwonić, przyjechać, usiąść z tobą na murku przed pracą i nic nie mówić. To wystarczało. Tego mi brakuje, tych chwil milczenia pełnego zrozumienia.
Tęsknię za twoim spokojem, kiedy uczyłeś mnie, że wszystko płynie, że nie ma co się szarpać, skakać nad przepaścią, bo na wszystko przyjdzie czas, trzeba tylko w życiu być cierpliwym i z pokorą przyjmować to, co nam podsuwa.
Tęsknię za twoją pewnością, determinacją. Wiedziałeś, kim jesteś, czego chcesz, choć często wbrew temu, co sądzili inni. Ty pomimo tego, że niektórzy wytykali palcami twoją naiwność, byłeś dobry dla ludzi, na ciebie zawsze każdy mógł liczyć. Ufałeś, wierzyłeś, że inni wyznają te samo wartości co ty. Każde rozczarowanie bolało, choć o tym wiedziałeś, trudno było ci pogodzić się z tym, że świat też bywa podły, podły też dla ciebie, że ludzie potrafią tacy być. A ty mimo wszystko oddawałeś swój czas, chęci i dobrą wolę.
Dzisiaj tak bardzo chciałabym usiąść blisko ciebie, poczuć to ciepło i to bezpieczeństwo. Opowiedziałabym tobie, co jeszcze chcę zrobić, jakie mam plany. Pewnie do niektórych podszedłbyś sceptycznie bojąc się mojego rozczarowania, tego, że coś może się nie udać, bo inni ludzie, bo świat bywa nieprzychylny. Chciałbyś mnie chronić przed porażkami. A ja bym ci tłumaczyła, że jestem dużą dziewczynką, że wielu rozczarowań w życiu już doświadczyłam i że przecież ryzykując nie mogę zakładać, że coś mi nie wyjdzie. Chcąc cię uspokoić przytakiwałabym, że tak, że będę ostrożna, że będę mieć oczy szeroko otwarte. Przytuliłbyś mnie, tak niby bezwiednie, ale ze strachem, że znowu po raz setny, a pewnie tysięczny wypuszczasz mnie z moimi marzeniami i pomysłami. Bałeś się za każdym razem, ale pozwalałeś mi iść swoją drogą. To nie było dla ciebie łatwe. Nie mogę ci dzisiaj powiedzieć, że tak bardzo to doceniam, że za to jestem ci najbardziej wdzięczna.
Moje życie toczy się dalej. Bez ciebie. Co kiedyś wydawało mi się niemożliwe. Czasami tak bardzo czuję twoją obecność, jak ostatnio niemal namacalnie. Kiedy pomyślałam sobie, że wracając z wakacji do domu, ty będziesz tam czekał. I ta chwila zrozumienia, że to nieprawda, że ciebie nie ma już tutaj od dawna.
Wiesz, tato, jestem szczęśliwa. Dorosłam. Dojrzałam do wielu rzeczy, choć nadal dużo we mnie lęków, ale i wariacji. Chciałam, żebyś to wiedział…