Klub fitness to miejsce, które odwiedzam prawie codziennie, strony internetowe, książki dotyczące wysiłku fizycznego, technik ćwiczeń, profile sportowców, fit maniaków. Tak bardzo lubię ten zapał, cele, odstresowanie, codzienną wytrwałość, silne ciało i charakter.
Jednak nie rozumiem niektórych ludzi. Łapię się za głowę kiedy to co wyprawiają „kwadratowi” fitmaniacy nie ma nic wspólnego ze zdrowiem i sportem! Napompowane ciała do nienaturalnych, ogromnych wielkości, gdzie mięśnie są tak duże, że sylwetka niczym nie przypomina zdrowego, zgrabnego i pięknego człowieka!
Musze to napisać, bo za każdym razem zastanawiam się dlaczego tak? Sama wiem bardzo dobrze ile to wymaga pracy, wyrzeczeń, wysiłku, dyscypliny i to bardzo bardzo podziwiam, nie rozumiem jednak sensu poprawiania i pracy nad doskonałym.
Współczuję zatracenia w celach i zatarcia własnego obrazu w lustrze.
O ile piękna, wypracowana i umięśniona sylwetka, na którą misternie i wytrwale trzeba pracować budzi ogólny zachwyt, o tyle życie kręcące się wokół 100 gram tego i 200 tamtego po cel, który prowadzi do deformacji, bo inaczej tego nie można nazwać – tego nie rozumiem i nie jestem w tym sama.
Często rozmawiając z osobami z branży fitness poruszającymi się w obszarze zdrowia i sprawności fizycznej oraz z tymi, którzy z fitnessem nie maja nic do czynienia, słyszę pytanie o zdeformowanych facetow i męski kobiety. Chociaż sama najchetniej stworzyłabym tabletkę, która pokaże że doskonałego i wypracowanego ciała nie należy deformowac do rozmiaru XXXL to tłumaczę, że to cele, to droga i mimo wszszytko piękny umysł takiego czlowieka, bo wysilek systematyczność i wytrwałość jaką w sobie należy w tym sporcie posiadac zaprowadziłaby go na najwyższe szczyty swiata.