W małym, uroczym sklepiku z bielizną w Alejach Jerozolimskich czuję się jak na dobrej kawie z przyjaciółką. Jak to możliwe? To miejsce z historią i atmosferą, której nie znajdziecie w zwykłym sklepie z nawet najbardziej luksusowymi modelami biustonoszy. To miejsce, które narodziło się z prawdziwej pasji do gorseciarstwa. Jego właścicielką jest pani Alicja Grabowska, dyplomowana (dyplom mistrza) gorseciarka, która przez kilkadziesiąt lat pomagała swoim klientkom dobrać odpowiedni model bielizny. To tutaj, z panią Alicją i z paniami obsługującymi klientki rozmawiamy o tym, dlaczego kobiecie potrzebny jest dobry biustonosz, jak dobrać odpowiednią bieliznę i co jest takiego niezwykłego w pracy gorseciarki.
Anna Frydrychewicz: Dlaczego dla kobiety piękna bielizna jest ważna?
Alicja Grabowska: To kwestia samopoczucia. Jeśli kobieta ma na sobie dobrze dobrany, ładny biustonosz, w którym jej piersi ładnie wyglądają, czuje się dowartościowana, atrakcyjna, nawet dla siebie samej.
Krystyna Janda powiedziała kiedyś, ze zawsze ma na sobie „dobrą” bieliznę na wypadek gdyby pewnego dnia zemdlała na ulicy i miała zostać przewieziona do szpitala…
To prawda. Mamy taką klientkę, która mieszka sama i dokładnie takiego samego podejścia nauczył ją tata. Zawsze miej na sobie ładną, dobrą bieliznę, zawsze komplet. Mówi: „Gdyby coś mi przytrafiło, jestem przygotowana”. Tak się lepiej czuje. Jej tata nigdy nie żałował pieniędzy na dobrą bieliznę, tak została wychowana.
Panowie przychodzą po bieliznę?
Tak, z czasami sami, czasami z paniami. Albo najpierw przychodzą panowie, robią rekonesans, czy mogą dostać coś dla swoich partnerek. Bo na przykład pani ma obfity biust i nie potrafi sobie sama dobrać bielizny. Zdarzają się panowie, którzy maję większą wiedzę od pań na ten temat. I tu wcale nie chodzi o aspekt erotyczny. Oni po prostu wiedzą, co wygląda dobrze.
A kiedy przychodzą sami, to mierzą tak mniej-więcej, na oko?
Tacy też są 🙂 . Miałyśmy klienta, który usztywniany biustonosz kazał sobie położyć na ladę i… sprawdzał rękoma. I trafił! A czasem przychodzą pary. My dobieramy stanik, ale potem prosimy, czy pan zechce spojrzeć na panią. Zdarza się że mąż tylko płaci, bo panie mówią, że przede wszystkim, to one musza się w tym komfortowo czuć. Układ idealny :).
Czy ja sama mogłabym dobrze dobrać sobie bieliznę?
Samemu jest trudno dobrać odpowiedni biustonosz, każdy z nas jest zupełnie inny. Każdy ma inny układ biustu, ciała, inną gęstość skóry: są bardziej jędrne piersi i mniej jędrne. Są kształty jabłkowe, gruszkowe, wystająca klatka piersiowa, albo zapadnięta… Potrzebna jest osoba która się na tym zna, zobaczy to wszystko. Układ biustu mówi nam bardzo dużo, widząc sylwetkę klientki już mniej-więcej wiemy jaki biustonosz zaproponować, żeby dobrze w nim wyglądała. Ale ostatecznie to oczywiście ona musi się w tym dobrze czuć. Odczucia są najważniejsza. Jeśli coś przeszkadza, jest „nie tak” szukamy dalej.
Ile powinnyśmy mieć biustonoszy?
Musimy odpowiedzieć na pytanie do czego jest nam ten biustonosz potrzebny. Do codziennego noszenia potrzebujemy inny, „na wyjście” inny, do uprawiania sportu inny. To tak jak z butami czy dżinsami. W dżinsach nie pójdziemy na przyjęcie, do teatru nie pójdziemy w dresach. Tak samo z biustonoszami. To, ile powinniśmy mieć do takiego „codziennego” użytku, zależy od naszych potrzeb. Jeden to za mało, bo się zużyje. Jeśli to jest biustonosz dobrej firmy, dwa na zmianę spokojnie wystarczą nam na rok.
Taki „codzienny” powinien być usztywniony?
Powinien mieć fiszbiny, ale bez usztywnienia, wtedy przy codziennych czynnościach nam biust „nie wychodzi”, skóra się nie rozciąga. Ale są panie, które nie mogą nosić fiszbin, wtedy dobieramy biustonosz bez nich. Wiadomo, ze już tak ładnie nie zaokrągli biustu, ale będzie dobrze trzymał, pod warunkiem, że został odpowiednio skrojony i dobrany.
Jaki błędy popełniamy dobierając biustonosz?
Obwód! Albo za ciasno albo za luźno, miseczki źle dobrane. Czasem tak że fiszbin wchodzi w biust. A to jest przecież tkanka miękka, mogą zrobić się nam guzki, jest ucisk na węzły chłonne, limfa nie przepływa swobodnie, to ma bardzo duże, negatywne znaczenie. Panie też czasem na siłę albo zbierają biust do przodu albo bardzo mocno, wysoko podnoszą biust do góry. Nie wygląda to zbyt elegancko: ściśnięty biust, podniesiony pod samą brodę, no i nie jest zdrowe…
Cechy dobrze dobranego biustonosza?
Dopasowany: nie za luźny nie za ciasny, odpowiedniej wielkości miseczka, nie za wysoko podciągnięta. No i wygodny. No i oczywiście, każda pierś do swojej miseczki.
Są panie, które w ogóle ich nie noszą?
No cóż, jeśli mają mały biust, to nie ma problemu, ale jeśli mają duży…. Fizyka i grawitacja zadziałają. Skora się rozciągnie, kręgosłup zachoruje. Biust ciąży do dołu, kręgosłup się nadwyręża i to nie wychodzi nam ani na zdrowie ani „na wygląd”.
Zdarzają wam się trudne klientki?
Tak… Czasem wybieramy 10 modeli i każdy jest dobry, ale w każdym znajdzie się jakiś mankament. A to kolor, a to koronka… Zdarza się, że panie przychodzą sobie pomierzyć, a kupić gdzie indziej. A potem przychodzą i powiedzą, że źle dobrałyśmy rozmiar. Wtedy mówimy: a co pani u nas kupiła? No nic… Liczy się każdy konkretny model. Każdy biustonosz trzeba po prostu zmierzyć.
A bywa zabawnie?
O, pewnie! Jedna z klientek powiedziała nam kiedyś ze biust jej rośnie na plecach. Przyszła do nas młoda, piękna dziewczyna, z pięknym biustem, jędrnym. Mierzy pierwszy biustonosz i … ciągnie skórę z pleców. – Co pani robi?! – pytamy. – Ściągam z biust z pleców – pada. – Jak to? Gdzie rośnie biust?! Na plecach? Kto pani to powiedział? – Brafitterki… A to przecież skóra, ona i tak wróci na swoje miejsce. Biust trzeba ułożyć w miseczce, ale nie zbierać z pleców… Inna pani paradowała nam po sklepie w bieliźnie. Panowie za szybą mieli ładny widok…
Bywa też poważniej?
Delikatny jest temat pań po mastektomii… Tu często potrzebny biustonosz mniej zabudowany, ale w zależności od tego, jak wycięte są węzły chłonne. To są kwestie bardzo indywidualne, wymagające taktu.
Dlaczego to jest fajna praca?
Fajne są te momenty, kiedy dobrze dobierzemy biustonosz, a klientka wraca i mówi: świetnie to zrobiłyście, przyprowadziłam koleżankę. Czasami przychodzi tak babcia, mama córka, wnuczka… Całe pokolenia! Mamy satysfakcję dobrze wykonanej pracy.
Rozmowę raz po raz przerywa nam dźwięk otwieranych drzwi, panie wchodzą, pytają o zamówione wcześniej modele bielizny, mierzą. Trudno stąd wyjść, jest i ciepło i … kobieco po prostu. Choć w tym miejscu firma istnieje od 1945 roku (a w ogóle od roku 1927), jedno zdaje się nie zmieniać: podejście do klienta i pasja, którą pani Alicja zaraziła swoje pracownice. One same nie mówią o Niej inaczej niż w samych superlatywach: „ Pani Alicja nauczyła nas od postaw od budowy biustonosza, przekazała nam miłość do tego zawodu. I chęć ciągłej nauki…”
Firmę Gorseciarstwo prowadziła od 1927 roku mama pani Alicji, Stanisława Wójcik. Następnie zakład przejęła jej córka. Przez długi czas szyła gorsety, kostiumy, bardotki, czy biustonosze do karmienia. Gdy na rynek zawitały duże firmy, takie jak Triumph, Fellina czy Anita, zakład zamienił się w sklep.