Ile razy obiecujesz sobie, że dzisiaj to już na pewno zadbam o siebie, na pewno znajdę chwilę, żeby pokazać sobie, że jestem ważna, że zależy mi nie tylko na tym, by wszyscy wokół byli zadowoleni i szczęśliwi, ale też, bym ja sama czuła się ze sobą świetnie.
I… najczęściej na tych obietnicach się kończy. Poranek w pośpiechu, w ciągu dnia – wiadomo – praca, dzieci, dom, zakupy. Pomagamy w lekcjach, sprzątamy, gotujemy, ogarniamy, a wieczorem, kiedy padamy na twarz, budzi się w nas poczucie winy, że… znowu się nie udało. Wiecie co? Jest na to sposób – odpowiedni plan. Postanowienie. I wcale nie trzeba jakiś wielkich rzeczy, ostatnio znajoma powiedziała mi, że dla niej tą chwilą dla siebie jest nabalsamowanie ciała wieczorem albo posmarowanie rąk grubą warstwą kremu. Pomyślałam sobie, że to faktycznie może być całkiem proste. Nie trzeba biec na zumbę, zapisywać się na hebrajski. Czasami wystarczy zwykła, prosta pielęgnacja.
Niedużo już mi zostało do 40-tki i nawet nie wiem, kiedy obudziła się we mnie chęć zadbania o swoją cerę, która – nie ukrywajmy z wiekiem rzadko kiedy wygląda coraz lepiej. Tylko jak spośród wszystkich proponowanych i reklamowanych kosmetyków wybrać ten dla siebie?
Od pewnego czasu, gdy zaczął się dla mnie liczyć skład produktów, którymi żywię swoje ciało, zaczęłam zwracać uwagę na to, co zawierają kosmetyki, których używam. Moja cera jest wystarczająco zanieczyszczona zwartymi w powietrzu chemikaliami, żeby jeszcze dokładać je w kremach.
Szukałam i szukałam, aż znalazłam fantastyczne kosmetyki marki Propolia od BeeYes, a wśród nich – uwaga – krem „Confidences nocturnes”, czyli „Nocne zwierzenia”. No kogo, jak kogo, ale mnie do nocnych zwierzeń namawiać nie trzeba, zwłaszcza, gdy chodzi o pielęgnację własnego ciała.
Okazało się, że jest to bio krem nawilżający, co dla mojej trochę zbyt suchej po zimie skóry stało się ofertą idealną.
Tak naprawdę są cztery powody, dla których zdecydowałam się wypróbować „Confidences nocturnes”.
Powód pierwszy: Mleczko pszczele
Czy może być coś lepszego niż naturalny składnik kremu pochodzący od pszczół? Kosmetyki zwierające miód, jad pszczeli, czy tak jak w tym przypadku – mleczko, od dawna budzą moją ciekawość. Okazuje się bowiem, że ekstrakt z mleczka pszczelego stymuluje metabolizm skóry i jej regenerację. Jak zapewniają producenci kosmetyków, działa ono nawilżająco, wygładzająco i odmładzająco, dodatkowo zawiera oczywiście naturalne witaminy, które są doskonałym przeciwutleniaczem.
Czym tak naprawdę jest mleczko pszczele?
Jest to połączenie pyłku kwiatowego, wody i miodu zmieszanego ze śliną, hormonami i witaminami pszczół robotnic, które tym mleczkiem karmią swoje larwy przez pierwsze trzy dni życia, a królową – UWAGA – przez całe życie. Pewnie dlatego określane jest mianem „eliksiru młodości”.
Powód drugi: Wosk pszczeli
Czy wiecie, że wosk ma kojące, wygładzające i bakteriobójcze właściwości, czyli wszystkie te, które powinny być zawarte w dobrym kremie. Co ważne wosk pszczeli nie zatyka nam porów i chroni naszą cerę przed utratą wilgoci.
Czym tak naprawdę jest wosk pszczeli?
Jest on także wytwarzany przez 14-dniowe pszczoły robotnice, które zużywają 4 kg miody na stworzenie 1 kg wosku. Służy on do budowy plastrów gniazda, w których przechowywany jest miód i pyłki kwiatowe.
Powód trzeci: Olej jojoba
Fantastyczny składnik kosmetyków, ponieważ zawiera zawiera między innymi białka, witaminy oraz kwasy tłuszczowe podobne do lipidów skóry, dzięki którym łatwo się wchłania przez skórę. Ponadto ma właściwości antybakteryjne, przeciwzapalne i przeciwutleniające. Nawilża i odżywia skórę, zapobiega jej wysuszaniu.
Powód czwarty: Aloes
Doskonałe dopełnienie składu kremu. Bo przecież to aloes doskonale nawilża skórę, ma także właściwości lecznicze. Łagodzi stany zapalne i przyspiesza gojenie się ran.
Cztery naturalne powody, to dla mnie wystarczająco, by krem wypróbować. Postanowiłam, że wieczorna pielęgnacja mojej skóry, będzie sposobem na uważność na siebie, często po całym dniu, w którym kręciłam się jak w kołowrotku. Od kilkunastu dni, co wieczór w łazience sięgam po „Confidences nocturnes”, nakładając z wielką uwagą krem na twarz. I oprócz korzyści w postaci pamiętania o sobie i szanowania swojego zdrowia i ciała, jest jeszcze korzyść dodana. Krem jest fantastyczny, bez problemu rozprowadza się po skórze, a rano daje poczucie gładkości i świeżości. To niesamowite, jak krem na bazie naturalnych składników potrafi przywrócić naszej skórze blask i zdrowy wygląd. Zakochałam się w tym kremie i polecam go każdej z was. Macie ochotę na nocne zwierzenia?