Moda na #nomakeup trwa, ale jak każda moda – nie dla każdego jest dobra. Po co nam makijaż i dlaczego czasami nie chcemy go tak łatwo oddać – czy to faktycznie oznaka naszej słabości?
Make up ma dodawać sił, wydobyć to, czym chcemy się pochwalić, pomóc zapomnieć o tym, co nas krępuje – a nie schować się za maską. I chyba w tym stwierdzeniu ukryta jest cała magia makijażu. Bo ten ma być narzędziem, czasem przyjemnością, innym razem pomocą czy wsparciem (tak, przekonacie się, że nie kryje się za tym żadne płytkie gonienie za ideałami z okładek). Nasz makijaż ma bardzo ważne zadanie – ma być dla kobiety, nigdy nie powinien jej próbować zastąpić lalką.
Jak nie stracić twarzy?
Przede wszystkim sekret tkwi w sercu i w głowie. Bo to, czy makijaż będzie naszym przyjacielem czy wrogiem, zależy od tego, po co go wykonujemy.
Jeśli rozpaczliwie chcemy się za nim schować, by udawać kogoś innego – pora na rachunek sumienia. Jeżeli nie chcemy być kimś innym, nie powinnyśmy szukać demonów w podkładzie, pudrze i tuszu do rzęs. „Historia Kopciuszka pokazuje nam, jak jedna para butów może zmienić życie”… co jakiś czas możemy natknąć się w sieci na takie właśnie stwierdzenie. Słyszymy o warsztatach makijażu dla kobiet z nowotworami, po chemii – i kibicujemy im całym sercem, ale gdy problem nie balansuje na granicy życia i śmierci, poziom naszej akceptacji dla zwykłych, kobiecych problemów jest już mniejszy. Dlaczego?
Chcemy być tymi, które potrafią i mogą mówić – nie potrzebuję makijażu, akceptuję siebie. A co, gdy zaakceptować siebie nie możemy ot tak, po prostu? Co, gdy to właśnie jakiś drobiazg w naszym wyglądzie nie pozwala nam na szczęście. Często wtedy nie rozumiemy, mówimy: to tylko wygląd, nie zmagając się z problemem. Bo są rzeczy, z którymi chce się walczyć, chce się je zmieniać, czasem nawet oswoić – pogodzić się z nimi, ale nigdy – pokochać…
Zdrowo się malować. Czyli makijaż jak druga skóra
Makijaż może mieć wręcz uzdrawiającą moc. Dla skóry i dla duszy.
Kiedy zmagamy się z dużymi zmianami trądzikowymi, blizną, która przede wszystkim boli gdzieś głęboko w środku – potrzebujemy konkretnej pomocy. Tu i teraz. Wtedy makijaż okazuje się najlepszym przyjacielem, terapeutą i – jak się okazuje – również sposobem „leczenia” naszej skóry.
Makijaż kryjący może odczarować złe maski.
Podkłady DERMABLEND™ zamiast odbierać pewność siebie – budują ją. I wbrew pozorom, ten specjalistyczne, mocno kryjące podkłady – ani przez chwile nie zamierzają ukryć nas przed światem. Pomagają nam do niego wyjść. Znów otwarcie, bez strachu.
https://youtu.be/FPyLMD9rDjQ
Podkład dermatologiczny, dzień po dniu „leczy” skórę tak, abyśmy nie musiały się już nigdy za żadną maską ukrywać.
Vichy DERMABLEND™
Korekta skóry z niedoskonałościami, to prawdziwe wyzwanie. Wyzwanie, które warto podjąć, by czuć się swobodnie i odbudować krok po kroku pewność siebie.Vichy stworzyło wyjątkową gamę kosmetyków DERMABLEND™ – dla wszystkich kobiet, która chcą, by codzienny makijaż nie tylko dobrze wyglądał, ale również pomagał ich skórze.
Podkłady DERMABLEND™ natychmiast korygują koloryt i wyrównują powierzchnię skóry. Dzień po dniu widocznie redukują niedoskonałości. Mają wysoki stopień krycia – bez efektu maski. Dzięki trwałości (aż do 16 godzin) dają kobietom coś jeszcze, komfort. Pewność, że z makijażem tym razem nic złego się nie zadzieje.
Zrzućmy maski, które nas ograniczają, które nakładają na nas inni. Zamiast nich, zdecydowanie wybierajmy makijaż, jak drugą skórę – wybierajmy zawsze siebie. Czy to nie najpiękniejsze postanowienie na nowy rok?
Artykuł powstał w ramach współpracy z marką Vichy