„Nic się nie stało…” – odpowiadasz odruchowo, choć masz wrażenie, że zaraz bezpowrotnie rozpadniesz się na milion kawałków tak drobnych, że nie sposób będzie je posklejać. Ale coś podpowiada ci, że to twój problem, twoja sprawa, twój teren. Przecież MUSISZ sobie poradzić, jak zawsze. Musisz unieść ten ciężar – należy do ciebie. Nikt nie ma prawa wchodzić z butami w twoje życie i problemy… Tak bardzo ci wstyd. Tak bardzo chcesz uciec, że jedynym rozwiązaniem jest, choć na chwilę, poudawać dobre życie…
Jesteś mistrzem świata w racjonalizowaniu i wypieraniu tego, co złe. Tak jest bezpieczniej – myślisz. Bo przecież trzeba sobie jakoś pomóc, zrobić coś, żeby choć przez chwilę nie bolało… Brzmi znajomo? Pewnie wydaje ci się, że ciebie to nie dotyczy.
Przypomnij sobie teraz, ile razy odpowiedziałeś: „Jest OK”, mimo, że właśnie spotkała cię ogromna przykrość lub krzywda. Ile razy ukrywałeś łzy, drżące dłonie za „nic się nie stało…”? Zaryzykuję, że nie sposób tego zliczyć.
Skoro to nic takiego, dlaczego płaczesz? Możesz na chwilę oszukać swoją duszę, ale nie ciało. Aż pewnego dnia zabrniesz tak daleko, że wszystkie stłumione i wyparte emocje, zaczną rozrywać cię jak granat. Wyrywać z ciebie to, co najlepsze… Co stanie się potem?
Wszyscy to robimy, ale nie każdy przekroczy granicę
Każdy z nas w swoim życiu będzie musiał zmierzyć się ze zbyt trudną dla niego emocją. Prawdopodobnie również każdy z nas doświadczy mechanizmu wyparcia – zazwyczaj jako naturalną i dość krótką reakcję na stres z tą emocją związany. Są jednak osoby, które zdecydowanie gorzej radzą sobie w takich sytuacjach – bywa, że grają przez całe swoje życie sparaliżowani strachem przed prawdziwym życiem.
Perfekcjoniści – udają, bo nieidealne nie ma prawa istnieć. Zakłóca ich wewnętrzne bezpieczeństwo. Bardzo często to jedyny mechanizm, jaki wydaje im się akceptowalny. Bo walczyć z problemem, znaczy przyznać, że on istnieje… W perfekcyjnym świecie ciągłych ocen, na takie „wybryki” nie ma miejsca. To jeden z powodów, które sprawiają, że perfekcjonizm jest tak niszczycielski. Perfekcjoniści obawiają się oceny innych.
Chorobliwie kontrolujący – tu mechanizm wyparcia działa podobnie, jak w przypadku perfekcjonizmu, inna jest za to jego motywacja. Nie musi być najlepiej, musi być po mojemu (choćby to prowadziło do klęski). Jeśli nie mogę kontrolować emocji – nie mają prawa istnieć…
Cynicy i wieczni krytycy – ich sposobem na wyparcie, jest dewaluacja rangi problemu. Bo przecież taki problem, to nie problem. Najlepiej odwrócić od siebie uwagę, przekierować ją gdzie indziej – i nie czuć już odrzucenia.
Osoby z bardzo niskim poczuciem własnej wartości, usługujące innym – muszą stłumić siebie, by móc bez reszty służyć innym, poświęcać się. Wszystko w zamian za poczucie bezpieczeństwa, zainteresowanie. To osoby, które zazwyczaj nie doświadczyły dobrych emocji w dzieciństwie, mają trudności ze zbudowaniem własnej pozytywnej tożsamości.
A nastolatki…?
Nastolatkom jest trudniej
Dlaczego nastolatki? Jeżeli przyjrzysz się cechom tych wszystkich „grup ryzyka”, narażonych na emocjonalne udawanie, szybko zauważysz, że w każdej z nich, kryją się również cechy, które bez trudu mógłbyś powiązać z okresem dorastania. Jakie?
Bardzo silna presja rówieśnicza i ciągłe podleganie ocenie. Niskie poczucie własnej wartości, poszukiwanie i uczenie się, jak ją zbudować. Sarkazm, bunt – próby radzenia sobie w ten sposób z trudnymi sytuacjami, uciekanie od nich. Brzmi wręcz książkowo.
Nasze dzieci w okresie dojrzewania, osiągają mistrzostwo świata w tłumieniu emocji na krótkich dystansach. Co się dzieje po przebiegnięciu mety? Następuje olbrzymi wybuch, który tak dobrze znasz. Tylko one jeszcze często nie zdają sobie sprawy, że zapalnikiem tej zwykłej, małej awantury, wcale nie były skurczone w praniu ulubione dżinsy albo szlaban na wyjście z przyjaciółmi. Potrzebują czasu i drogowskazów, by zacząć zaglądać głębiej w siebie.
Jak długo można tak udawać? Odpowiedź jest prosta – niezbyt długo, emocji nie da się usunąć, wyciąć chirurgicznie ze zbyt zmęczonej i udręczonej głowy. Każdy akt, odegrany w takim teatrze, sprawia, że emocje, choć niewidoczne – pęcznieją. I prędzej czy później trzeba będzie przyznać się przed innymi – a przede wszystkim przed sobą, że to wszystko nieprawda, że to nie twoje życie. Jedyne, co możesz dobrego dla siebie zrobić, to zebrać całą swoją odwagę i pomoc, na którą możesz liczyć – i zrobić pierwszy krok, by wyjść z iluzji… Pytanie brzmi, jak bardzo ci zależy?
Pozwól dzieciom czuć. Od samego początku i wszystko – tylko tak możesz pomóc im stanąć z emocjami twarzą w twarz. Naprawdę, mimo wieku, tak bardzo się nie różnimy. Im też jest trudno.