Gdy młodzi ludzie przysięgają sobie miłość, wierność, uczciwość małżeńską i trwanie przy sobie aż do śmierci, każdy chce, aby ich szczęście trwało wiecznie. Gdy orkiestra gra weselnego marsza, nowożeńcy z radością myślą o czekającej ich wspólnej przyszłości. Gdy orkiestra milknie, a goście rozjeżdżają się do domów zakochani mogą w końcu w spokoju nacieszyć się sobą wzajemnie i snuć plany na przyszłość. Scenariusz znany chyba każdemu z nas. Nie inaczej dzień swojego ślubu i wesela wspominają Adrian i Monika.
Poznali się jeszcze w szkole podstawowej. Do dziś Adrian pamięta uśmiech Moniki. Jako mały chłopiec nawet nie przypuszczał, że ich drogi kiedyś zejdą się na zawsze. W 2014 roku znajomi ze szkolnych lat odnaleźli się po to, aby spędzić ze sobą resztę życia. Pięć lat później stanęli przed ołtarzem i powiedzieli sobie sakramentalne “TAK”, a świat stanął przed nimi otworem. Planowali szaloną podróż poślubną, wspólnie marzyli o gromadce dzieci, myśleli o własnym, pełnym rodzinnego ciepła i szczęścia domu. Nic nie miało prawa stanąć im na przeszkodzie.
Kilka tygodni szczęścia
Jednak szczęście nowożeńców trwało zaledwie kilka tygodni. Adrian pod koniec 2019 roku zaczął się gorzej czuć. Zakładał, że to tylko przeziębienie, a towarzyszący mu ból pleców przypisywał pracy. Wszak od 6 lat jest kierowcą ciężarówki i jeździ po całej Europie. Za kółkiem spędza długie godziny, więc problemy z kręgosłupem musiały w końcu nadejść. Przekonany o tym, zgłosił się do internisty. – Lekarz zlecił badania krwi, ale wyniki nie były niepokojące. Postawił więc diagnozę – zapalenie płuc. Potwierdziło ją również RTG klatki piersiowej – mówi Adrian.
Świat zadrżał w posadach
Przepisane antybiotyki nie działały, a stan Adriana nie ulegał poprawie. 12 stycznia, podczas porannej toalety stracił przytomność. Skończyło się wizytą na SOR, złamanym nosem, czterema szwami na twarzy. Wykonany został również szereg badań. A Adrian pierwszy raz usłyszał od lekarzy, coś co zatrzęsło w posadach jego nowo zbudowanym światem: podejrzewamy ostrą białaczkę szpikową.
– Po usłyszeniu diagnozy moje życie odwróciło się o 180 stopni. Zrozumiałem, że nie warto planować i wybiegać zbyt daleko w przyszłość, gdyż w jednej chwili wszystko może się niefortunnie zmienić. Teraz żyję z dnia na dzień, cieszę się każdą chwilą spędzoną z bliskimi. Moim największym i w zasadzie jedynym marzeniem jest powrót do zdrowia i do normalnego życia – opowiada Adrian, który właśnie zakończył pierwszy cykl chemioterapii.
Nic nas nie pokona
Przed Adrianem jednak długotrwałe leczenie. Żona Monika trwa przy nim i mobilizuje do walki o samego siebie. Nie pozwala się poddawać, wspiera, gdy mąż ma gorsze dni, dba o to, aby wspólnie spędzać każdą chwilę i czerpać z tego garściami. Ci młodzi, zaledwie dwudziestoczteroletni ludzie doświadczyli od losu ogromnego ciosu już na początku ich wspólnej drogi. Ale nie poddają się, a każdy dzień jeszcze bardziej zbliża ich do siebie i pogłębia wzajemną miłość.
– Mam najcudowniejszą żonę na świecie. Nasz ślub był najpiękniejszym dniem w moim życiu. Niestety los nie był dla nas łaskawy i nie dał na nacieszyć się naszym małżeństwem. Monia jest dla mnie ogromnym wsparciem i największą motywacja do walki o samego siebie – mówi Adrian.
Szansa jak 1 do 20 000
Aby leczenie Adriana mogło przebiec pomyślnie, musi zostać zakończone przeszczepieniem szpiku kostnego. Tymczasem szansa na znalezienie bliźniaka genetycznego wynosi 1:20 000, a w przypadku rzadkiego genotypu nawet 1 do kilku milionów. W chorobach nowotworowych liczy się przede wszystkim czas. Dlatego Fundacja DKMS już rozpoczęła akcję rejestracji i przebadania potencjalnych Dawców szpiku dla Adriana i innych Pacjentów, którzy zmagają się z nowotworami krwi.
Co 5 Pacjent nie znajduje swojego „bliźniaka genetycznego”. Wspólnie nie pozwólmy na to, aby Adrian znalazł się w tej grupie.
Już dziś pomóż Adrianowi i Monice odnaleźć zagubione szczęście!
Jeśli chcesz pomóc Adrianowi, już dziś zarejestruj się jako potencjalny Dawca szpiku i komórek macierzystych i zamów pakiet rejestracyjny. O tym, jak to zrobić przeczytasz tutaj: https://www.dkms.pl/pl/Ryglice-pomagaja-Adrianowi
– Rejestracja w bazie Fundacji DKMS to nie jedyny sposób na to, aby pomóc osobom takim, jak Adrian. W obliczu pandemii wirusa COVID-19 nie możemy zatrzymać naszych działań. Zwłaszcza, że w Polsce co godzinę ktoś dowiaduje się, że ma nowotwór krwi. Nadal działamy, koordynując pobrania, rejestrując potencjalnych Dawców czy pomagając Pacjentom, chociaż nie jest to łatwe – mówi Paulina Kasperska z Fundacji DKMS.
Koszt rejestracji jednego Dawcy wynosi 180 zł i jest pokrywany między innymi ze środków pochodzących z 1% podatku. Dlatego jeżeli nie możesz się zarejestrować jako potencjalny Dawca, wesprzyj nas swoim 1%! Teraz jest ten czas!