Go to content

Tak, jestem optymistką i kocham siebie! Oto mój „alfabet optymistki”

Małgorzata Ohme

Zawsze wszystko widzę lepszym, niż jest w rzeczywistości. Zawsze przez różowe okulary. I zawsze zakładam, że ludzie są dobrzy. To okoliczności, decyzje, które musimy podjąć, nasze ograniczenia, deficyty sprawiają, że zapominamy o tym, co najważniejsze – o drugim człowieku.

Moja babcia zawsze mi powtarzała: „Żyj, jak chcesz, ale tak, żeby nie krzywdzić innych”. Słyszę ją z tyłu głowy, kiedy mierzę się z życiowymi dylematami i zawsze jej credo wychodzi mi na dobre. Niby takie oczywiste, takie proste…

Optymistką jestem oczywiście trochę na wyrost, lubię się cieszyć. Wiecznie słyszę, że to niemożliwe, żeby niestająco być w dobrym humorze, mieć tyle energii, że to na pokaz. Nieustająco pewnie niemożliwe, ale rzeczywiście przeważają u mnie stany zachwytu, radości. Lubię pogodnych ludzi, uśmiechniętych, bo sama taka jestem i zawsze szukam jasnych stron kryzysów, gorszych dni (któż ich nie miewa!).

I żeby jeszcze bardziej zarazić Was swoim niepoprawnym optymizmem, postanowiłam wybrać słowa, które mnie budują pozytywnie i sprawiają, że chce mi się żyć. Bo moje dobre życie, zależy tylko ode mnie.

A – jak APROBATA. Nie szukam jej w oczach innych. Nie mam wpływu na to, co myślą o mnie inni. Nie muszę się wszystkim podobać. Inni nie muszą akceptować moich wyborów i decyzji. Są moje i ja za nie odpowiadam.

B – jak BÓJ SIĘ. Ale działaj. Gdybym się nie bała, nie potrafiłabym nazwać odwagi i robić rzeczy, o które bym siebie nie podejrzewała. I ciągle się dziwię, ponieważ wychodzi na to, że siebie zwyczajnie nie doceniam…

C – jak CZUŁOŚĆ. To słowo powinno trafić do słownika słów obowiązkowych 😉 Już sam fakt, jego wypowiadania sprawia, że lepiej się czuję. Spróbujcie!

D – jak DOŚWIADCZENIA. Nie boję się ich, to ja nadaję im sens i zawsze szklanka wtedy jest do połowy pełna. Dzięki temu łatwiej oswajam życiowe porażki. Nikt z nas nie jest od nich wolny.

E – jak EMPATIA. Współczuję ludziom bez empatii, ciężko byłoby mi zrozumieć siebie, gdybym nie współodczuwała tego, co czują bliskie mi osoby.

F – jak FOCHY. Miewam i potem szybko okazuje się, że nic nie jest warte obrażania się na świat i innych. Jeśli mi coś nie pasuje, zwyczajnie to zmieniam, sprawiam, żeby pasowało. Nikt nie chodzi w za małych butach…

G – jak GŁÓWNA ROLA. Do pewnego momentu czułam się w swoim życiu jak wieczna druhna, nigdy panna młoda. Dzisiaj nie rozumiem dlaczego na to pozwoliłam. Każda z nas powinna w swoim życiu być panną młodą, najważniejszą na weselu 😉

H – jak HUMOR. Spotkaliście kiedyś niepoprawnego optymistę bez poczucia humoru? Ja też nie. I nie wyobrażam sobie takich optymistów. Tak jak nie wyobrażam swojego życia bez śmiechu, żartów i przyjaciół.

I – jak IDEAŁ. Daleko mi do perfekcyjnej pani domu, idealnej partnerki. Nie walczę ze swoimi ograniczeniami, szukam tylko mocnych stron, tam gdzie są mocne. Jestem wystarczająca. It’s ok not to be ok 😉

J – jak JA. Ciągle mylimy zdrową miłość do siebie z egoizmem. Boimy się takiej oceny, wolimy by inni widzieli nas jako zdolnych do poświęceń altruistów. Ale altruista też może pokochać siebie, zadbać o swoje potrzeby i marzenia. Przestańmy się bać być dla siebie kimś ważnym.

K – jak KRYZYS. Zawsze nieproszony, zawsze po coś. Jest szansą, żebym znalazła rozwiązania. A każdy koniec jest zawsze początkiem nowego.

L – jak LEP. Odkąd zaczęłam świadomie czyścić swoje otoczenie z ludzi, którzy korzystali z mojej energii i pozbyłam się wampirzego lepu, żyje mi się dużo lżej. Tak, jestem pożywką dla nich, ale kontroluję w miarę możliwości samych biorców. Warto od czasu do czasu krytycznie przyjrzeć się swoim „lepom”,

Ł – jak ŁAGODNOŚĆ. Obok „czułości” to kolejne słowo, które mnie uspakaja. Warto ją praktykować, zwłaszcza w związku. Buduje piękną bliskość, rozładowuje napięcia. Pomyślcie o niej.

M – jak MIŁOŚĆ. Zawsze o nią chodzi. Jest wszystkim. Wpisana w naturę człowieka, dobra miłość. Nie jest czymś, co szarpie, co odrzuca, by za chwilę przyciągnąć. Jest jak delikatne głaskanie po plecach. Jest szeptem, a nie krzykiem. Buduje. Jeśli jest inaczej – to niemiłość.

N – jak NUTELLA i wszystko, co jest z czekoladą. Niestety to moja największa słabość, bo nic nie sprawia mi większej radości, niż słodka kanapka…

O – jak dobry OBIAD. Tak, przyznaję lubię jeść. Ziemniaczki, schabowy, bułeczka z masełkiem, dobry barszcz. Ja naprawdę się uśmiecham, kiedy jem pyszny, domowy obiadek. I naprawdę jestem szczęśliwa, wierzycie?

P – jak PERSPEKTYWA. Jestem otwarta na opinie innych. Lubię słuchać mądrych ludzi, to kwestia ciekawości życia, optymiści chyba tak mają 😉

R – jak RADOŚĆ. Taka dziecięca, niczym nie skrępowana. Rowery nad Wisłą, koc na trawie, babskie spotkania i głupoty. Duużo głupot i śmiechu.

S – jak SKRZYDŁA. Każdy z nas rodzi się z potencjałem. I nawet jeśli warunki na starcie są gorsze, nigdy nie przekreślają szans i sięgania po więcej.

T – jak TAK. Lubię to słowo, jest takie… optymistyczne. Trudno mi odmawiać, nie nauczyłam się asertywności, choć uważam, że jest potrzebna w życiu. Gdybym miała policzyć, to „tak” mówię co najmniej tysiąc razy dziennie 😉

U – jak UWAŻNOŚĆ. Bardzo nad tym pracuję, bo dzięki uważności wiem, jak mogę pomóc ludziom i sprawić im radość. Każdy z nas potrzebuje uważności.

W – jak WIEDZA. Mój apetyt na życie wiąże się z poczuciem pewności siebie, idą w parze. To kompetencje sprawiają, że czuję się ze sobą dobrze i zabieram głos w ważnych sprawach. Bądźcie świadomi swoich kompetencji, nieustająco je rozwijajcie.

Ż – jak ŻYCIE. Dobre życie, które jest tylko jedno. Dlatego zawsze będę chciała więcej, tu i teraz.

Ty też bądź głodna życia, dbaj o swoje potrzeby. Jeśli rozpoznamy wszystko co w nas dobre, złe przeformujemy i uruchomimy w sobie wdzięczność, to nasze życie naprawdę będzie dobre 😊