„Ćwiartka Szymborskiej, czyli lektury nadobowiązkowe” – felietony noblistki w autorskim wyborze Jacka Dehnela. To must read dla fanów czytania i noblistki. W książce znalazły się także nie publikowane dotąd wyklejanki Szymborskiej, które wysyłała do siostry, Nawoi.
Dowcipne, ale czasem także błyskotliwie złośliwe felietony w połączeniu z kolażami tworzą intrygujący wizerunek poetki. Jacek Dehnel pisze we wstępie, że wybrał z lektur takie fragmenty, które pozwalają bliżej poznać Szymborską.
Co poetka wybierała do czytania?
Oto miałem wyciąć z całej Szymborskiej takie kawałki, które, zebrane do kupy, pozwolą stworzyć jej portret w pomniejszeniu: strzępki o wspólnej objętości ćwiartki mają oddać całość. Z podobizną to niemożliwe: jeśli z dwudziestu palców u rąk weźmiemy pięć, z zębów – osiem, z dwojga oczu i dwojga uszu do wyboru jedną sztukę tego lub owego, powstać musi potwór. Z tekstami to na szczęście nieco łatwiejsze, ale i tak ryzyko wykrzywienia noblistki jest znaczne. (…) W tym sensie mój wybór będzie na szczęście zawsze nadobowiązkowy – wyjaśnia, autor „Ćwiartki Szymborskiej” Jacek Dehnel.
Dehnel nie miał łatwego zadania, bo Wisława Szymborska czytała wszystko. Od Gimnastyki dla kobiet w czasie ciąży i połogu przez leksykony produktów spożywczych po Historię Bliskiego Wschodu w starożytności. Sama stwierdzała w jednym z felietonów:
Czytam, jak mi się zdaje, dość dużo”.
Wszystko. Są tu dzieła wybitne i epokowe, jak Tragedie Eurypidesa, pamiętniki i biografie, poezja. Wreszcie książkowe kurioza, jak poradniki: 100 minut dla urody, Jak stać się silnym i sprawnym, Tapetowanie mieszkań, Kamienie szlachetne – zdobią i leczą – wymienia Jacek Dehnel.
„Ćwiartka Szymborskiej, czyli lektury nadobowiązkowe” to must read dla fanów czytania. Dzieje się tak między innymi za sprawą skracania przez poetkę dystansu. Felietony mają ton lekkiej pogawędki, do której zdaje się zapraszać ona czytelników: do usadowienia się na sąsiednim fotelu i wymiany uwag o tym, co właśnie pojawiło się na księgarskich półkach. Jest w tym dowcipna, przekorna, inteligentna, ze znakomicie opanowaną sztuką salonowej złośliwości.
Tam gdzie trafia na silnych, ale i z ogromną dozą ciepłego współczucia dla słabszych i odrzuconych – czy to chodzi o definitywnie wymarłe gady kopalne, czy o obsmarowywane przez historyków polskie królowe (też zresztą wymarłe) – komentuje Jacek Dehnel.
Poetka staje zawsze po stronie kobiet!
Wisława Szymborska o przeczytanych książkach rozprawiała w felietonach publikowanych na łamach prasy przez długie lata. W jej wyborach lekturowych odbija się świat i zmiana, jaka zachodziła w niej samej. W latach 70. z lekkim sceptycyzmem prosiła czytelnika, by nie zaliczał jej do „wojujących feministek”. Pisała: „jestem za równouprawnieniem, ale proszę mnie nie nazywać tym strasznym słowem feministka”, i czekała na kogoś, kogo będzie mogła uściskać za nazwanie jej „panią redaktorką”. W latach 90. już z wyraźnym zadowoleniem zauważała, że „feminizm jest na czasie”.
Noblistka w swoich felietonach zawsze stawała po stronie kobiet, a jej spojrzenie na sprawy społeczne było ponadczasowe. Dwór Ludwika XIV przekonująco recenzowała jako „piekło kobiet” i komplementowała George Sand za to, że była „jedną z pierwszych, świadomych swoich celów, feministek”. Pisała też o Jan Morris, transpłciowej walijskiej reporterce i pisarce, która w 1972 roku przeszła – wówczas dość sensacyjną – operację korekty płci.
Pani redaktor czy poetka, czyli o wierszach znalezionych w prasie
Przede wszystkim jednak mamy w „Ćwiartce Szymborskiej” do czynienia nie tyle z felietonistką, co z poetką, która akurat zatrudniła się do pisania dla prasy. Jej teksty pełne są błyskotliwych aforyzmów, takich jak:
„W jednej i tej samej księgarni zaopatrzyć się można w sonety miłosne Petrarki i atlas anatomiczny. Temat ten sam, tylko ujęcie inne”
„Wszystkim wydawało się, że pewnego dnia uśmiechnął się do niego los. A naprawdę to nie był żaden uśmiech, tylko szczerzenie zębów”
Jacek Dehnel pisze we wstępie, że czytelnik może odnieść nawet wrażenie, iż są w tych felietonach niewyklute wiersze, całe ustępy tekstu, które z powodzeniem mogłyby trafić do tomików. Przykładowo:
Marzymy
ale jak niedbale, niedokładnie.
Chcę być ptakiem – powiada ten i ów.
Ale gdyby posłuszny los
zamienił go w indyka,
czułby się zawiedziony.
*
Biedny księżyc
Był sobie krążkiem z drzewa sagowego
jak chcieli Papuasi
i lewym okiem Horusa
jak chcieli Egipcjanie
i wielkim ślimakiem
według Azteków
i dziurą w firmamencie
jak myśleli Grecy.A za parę tygodni będzie za późno na wszelkie już
wyobrażenia i domniemania:
Księżyc stanie się obiektem dotykalnym
nastąpi fakt, który zakończy epokę
dzieciństwa ludzkości.
Byliśmy cudownymi
ale okropnie rozwydrzonymi dziećmi.
Wolę nie myśleć
jakie będą kłopoty wieku pokwitania.
Najlepszy prezent pod choinkę
„Ćwiartka Szymborskiej, czyli lektury nadobowiązkowe” daje doskonałą możliwość, by poznać bliżej polską noblistkę. Już sam spis tytułów, choćby i wycinkowy, z kilkudziesięciu lat jej osobistego czytelnictwa stanowi mapę osobowości, odwzorowanie charakteru.
A tu mamy do czynienia z czymś przecież znacznie większym i głębszym niż spis tytułów: z zapisem przygód intelektualnych – dodaje Jacek Dehnel.
Wiersze Wisławy Szymborskiej przyniosły jej literackiego Nobla. Nie tylko pióro miała wyśmienite, ale niezwykłe były jej wyklejanki – jak nazywała swoje pełne dowcipu, ciekawie zakomponowane kolaże, którymi obdarowywała, jak w przypadku tych nie publikowanych wcześniej – siostrę. Tworzyła je ze znalezionych w gazetach rysunków i starych pocztówek, które były pasją również jej partnera Kornela Filipowicza.
„Ćwiartka Szymborskiej, czyli lektury nadobowiązkowe” to nie tylko idealny prezent czy książka, którą doskonale czyta się w długie zimowe wieczory, ale też wyśmienita strawa dla fanów literatury i czytania!