Ma 80 lat i jest prawdziwym wulkanem energii. Jeździ na rowerze, lata na paralotni, a ostatnio spełniła swoje wielkie marzenie – skoczyła ze spadochronem. Pani Irenka z Orzysza udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych! Na bycie szczęśliwym nigdy nie jest za późno.
„Szalona Irenka”
„Szalona Irenka” lub „anioł z Orzysza” tak o Pani Irence mówi jej rodzina, przyjaciele i wszyscy mieszkańcy Orzysza. Seniorka od kilku lat przebiera się za świętego Mikołaja, czyta dzieciom książki, przerabia sukienki, piecze torty, uczestniczy w wykładach i balach. Jeździ na rowerze, a ostatnio nawet skoczyła ze spadochronem. Pani Irenka ma 108 sukienek. Większość z nich kupiła w second handach, a następnie przerobiła. Kreacje zapierają dech w piersi. Pełne kolorów, cekinów, koralików.
„Często jest taka sytuacja, dzwonimy do mamy, gdzieś musimy wyjechać, trzeba z naszym najmłodszym 9-latkiem zostać, ale mama patrzy na swój grafik: „nie, tu ma to, tu ma rowery, paralotnię, spotkanie, wykład, wycieczkę, bal! Trudno się wstrzelić w grafik swojej mamy i babci.” – opowiada Dariusz Morsztyn.
Seniorka jest bardzo aktywna, nieustannie robi coś dla społeczności. Pomaga gdzie tylko może i czerpie z tego mnóstwo przyjemności.
Po śmierci męża zaczęła żyć
Pani Irenka jest dowodem na to, że nigdy nie można się poddawać i tracić nadziei. Uśmiechnięta i pełna energii kobieta, nie zawsze była szczęśliwa. Przyznaje, że przez większość życia chodziła jak w kieracie, wypłakała morze łez, ale przetrwała i dała radę. Minęło 11 lat od śmierci jej męża. „Jak zmarł zaczęłam normalnie oddychać. Żyć pełną piersią. Zaczęłam wszędzie działać, wszędzie być oddana. Sama za sobą nie nadążam.” – opowiada seniorka.
Choć z jednej strony śmierć męża przeżyła mocno, tak jak każdej osoby, którą dane jej było poznać, to z drugiej kiedy została wdową odżyła, zaczęła wreszcie oddychać.
„Śpię ile chcę, jem co chcę, idę gdzie chcę i z kim chcę!” – mówi Pani Irenka.
Jest szczęśliwa. Spełniona. Czuje, że żyje. Po śmierci męża odzyskała wolność. Choć miała wtedy niemalże 70. lat, wyszła z domu, do ludzi, do świata. Nie zaszyła się w domu, nie siedzi, nie rozmyśla i nie użala się nad sobą. Cieszy się każdym dniem, a swoim szczęściem dzieli się z innymi. Życie wyciska jak cytrynę. Ma 80 lat, ale nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Ciekawe, czym nas Pani Irenka jeszcze zaskoczy….? Na szczęście nigdy nie jest za późno!
Źródło: DDTVN