Skin minimalism to trend, który od kilku lat podbija światową kosmetologię. Pośrednio łączy się z nim inny nurt, znany jako make-up no make-up. Co rozumiemy pod tymi pojęciami? Co robić, aby umiejętnie włączyć się w aktualnie panujące trendy? Tłumaczy to kosmetolog Dagmara Nowak-Barańska, założycielka krakowskiej marki Beauty Lounge.
Założenia skin minimalismu są proste, a należy rozumieć je dwuaspektowo. Jego idea sprowadza się nie tylko do ograniczania samej ilości produktów stosowanych do codziennej pielęgnacji, lecz również do dbałości o środowisko i zmniejszania jego zanieczyszczenia poprzez minimalizowanie liczby opakowań po zużywanych produktach. Założenia nurtu opierają się zatem na zapewnianiu zdrowia i lepszej kondycji skóry (poprzez stosowanie mniejszej ilości składników aktywnych – na rzecz skupiania się na ich jakości), przy jednoczesnym dbaniu o środowisko. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Jak zatem zacząć stosować skin minimalism, robiąc to mądrze i świadomie?
Jakość – nie ilość!
Na wstępie warto powiedzieć, że skin minimalism nie oznacza wcale zredukowania zawartości kosmetyczki do jednego produktu, który miałby służyć do pielęgnacji całego ciała i twarzy. W dzisiejszych czasach byłoby to praktycznie niewykonalne. Zwłaszcza jeśli ktoś ma problemy ze skórą i boryka się z powodującymi dyskomfort przebarwianiami, trądzikiem, suchością skóry czy atopią. Poradzenie sobie z tymi wszystkimi dolegliwościami za pomocą jednego produktu nie byłoby możliwe. Ważne jednak, aby podjąć próbę ograniczenia pielęgnacji wyłącznie do kilku najważniejszych produktów, ale dobranych do potrzeb skóry oraz wysokiej jakości.
– Na pierwszą wizytę konsultacyjną zalecam przyniesienie ze sobą do gabinetu kosmetologicznego wszystkich kosmetyków, jakie klient stosuje do pielęgnacji w domu – mówi kosmetolog Dagmara Nowak-Barańska. – Po mojej prośbie panie z reguły przynoszą ze sobą nie trzy-cztery, lecz dwadzieścia i więcej produktów. Jeśli ktoś nieregularnie stosuje aż taką liczbę kosmetyków, nie ma szansy na to, aby z któregokolwiek był faktycznie zadowolony. Skóra nie ma w takiej sytuacji możliwości w pełni wysycić się aplikowanymi składnikami aktywnymi ani przyzwyczaić się do poszczególnych z nich. W efekcie rodzi to frustrujące poczucie, że tak naprawdę żaden ze stosowanych kosmetyków nie działa. Łącząc ze sobą produkty o odmiennych stężeniach różnych marek, często powielamy występujące w nich składniki aktywne. Wtedy nie tylko nie jesteśmy w stanie dostrzec poprawy, ale co gorsza: wręcz pogarsza się stan skóry, która pozostaje w permanentnym stresie – konkluduje specjalistka.
Wpisujący się w nurt skin minimalismu kosmetolodzy doradzają ograniczenie liczby produktów stosowanych podczas codziennej pielęgnacji do trzech-czterech, przynajmniej na początkowym etapie. W efekcie wprowadzenia takiej zmiany można zaobserwować pozytywne, często zaskakujące wyniki poprawy kondycji skóry – już po samej pielęgnacji domowej.
Trzy filary
Podstawą efektywnego skin minimalismu są dobrej jakości produkty. Dąży się w końcu do tego, aby zaledwie kilka kosmetyków w pełni skutecznie spełniało swoją pielęgnacyjną rolę. – W perspektywie czasu bez wątpienia przyczynia się to jednak do tego, że stosowane kosmetyki nie są marnowane – mówi Dagmara Nowak-Barańska. Jednocześnie kosmetolog zaznacza, jak ważny jest w tym kontekście udział specjalisty, który najpierw dokona profesjonalnej konsultacji, a następnie
umiejętnie pokieruje decyzjami zakupowymi. – Często klienci nie stosują się restrykcyjnie do założeń skin minimalismu i kupują kosmetyki „na oko” – na zasadzie porad drogeryjnych, reklam czy impulsów marketingowych. W efekcie na półce mogą pojawić się kosmetyki za kilkaset złotych, przy czym wysoka cena nie daje gwarancji zadowolenia – podkreśla specjalistka.
Skuteczny skin minimalism powinien opierać się na trzech filarach: demakijażu (wykonywanym produktami wysyconymi składnikami aktywnymi o intensywnym działaniu oczyszczającym i pielęgnacyjnym), nawilżaniu i antyoksydacji (w połączeniu ze składnikiem aktywnym dobranym do aktualnych potrzeb danej skóry) oraz ochronie SPF, bez której prawidłowa pielęgnacja nie ma racji bytu. Jeśli postawimy na składniki aktywne dobrej jakości i produkty z wymienionych trzech filarów, w perspektywie czasu z pewnością będziemy zużywali kosmetyki do końca, nie dokupując niepotrzebnie kolejnych. Dzięki takiej strategii skóra zyskuje „oddech”, a w rezultacie można zredukować stany zapalne i suchość skóry skuteczniej, niż podczas stosowania dwudziestu produktów.
Rola kosmetologa
Warto podkreślić, jak ważną rolę w dążeniu do skin minimalismu odgrywa doświadczony kosmetolog. Choć często bywa on kojarzony wyłącznie z osobą wykonującą zabiegi pielęgnacyjne czy aparaturowe, przede wszystkim powinien być źródłem mądrego poradnictwa i konsultacji – również w temacie skin minimalismu. – To część naszego zawodu. Każdy może umówić się na konsultację do kosmetologa, podczas której klient i specjalista mają możliwość wspólnego opracowania spójnej drogi do skin minimalismu – tłumaczy Dagmara Nowak-Barańska. Zdaniem kosmetolog przygodę ze skin minimalismem powinno rozpocząć się od zastanowienia się nad tym, które stosowane na co dzień produkty sprawiają naszej skórze realną przyjemność i zapewniają jej komfort. – Notorycznie zmieniając składniki aktywne stosowane na skórę i obierając błędną koncepcję „im więcej, tym lepiej”, zapewniamy jej jednocześnie kolejny stres – po ciągłej walce ze smogiem czy promieniowaniem UV – co w prostej linii skutkuje przyspieszonym starzeniem – mówi specjalistka.
Nie wspominając już o tym, że nieustanne zmienianie stosowanych kosmetyków wiąże się z tym, że spora ich część nie jest wykorzystywana do końca. Tymczasem skin minimalism w prostej linii wywodzi się z trendu na bycie eko, w którym chodzi o minimalizowanie ilości zanieczyszczeń trafiających do środowiska. – Jeśli ktoś rzeczywiście dojdzie do wniosku, że nie chce już dłużej korzystać z konkretnego produktu, zawsze radzę, by oddał go komuś, kto go wykorzysta. Mamie, przyjaciółce, sąsiadce. Jestem zdania, że nigdy nie powinno się wyrzucać produktów kosmetycznych – radzi Dagmara Nowak-Barańska.
Make-up no make-up
Pojęcie „make-up no make-up” oznacza kosmetyczny trend, który również funkcjonuje w kosmetologii od kilku lat. Może być on rozumiany na dwa sposoby. Pierwszy z nich wymaga sporego nakładu pracy, wielu użytych kosmetyków, a często również korzystania z usług wizażystki. Chodzi w nim o uzyskanie tzw. efektu ,,make up no make up” czy „wet skin”, a więc skóry sprawiającej wrażenie lekko zwilżonej, naturalnej i świeżej. Jest to jednak tak naprawdę bardziej makijaż wieczorowy czy okazjonalny, a zważywszy na ilość korektorów, podkładów czy bronzerów potrzebnych do uzyskania takiego efektu, widać, jak daleko temu nurtowi do opisywanego wcześniej skin minimalismu.
Zupełnie inaczej jest, kiedy jako make-up no make-up określimy trend towarzyszący wielu paniom na co dzień. Spora część kobiet, zwłaszcza o cerze zdrowej, bez problemów skórnych typu przebarwienia czy trądzik, świadomie ogranicza liczbę kosmetyków wykorzystywanych każdego dnia.
– Tego typu podejście, które osobiście jest mi bardzo bliskie, sprowadza się do stosowania kremu multitasking dla zachowania działania pielęgnacyjnego przy równoczesnym wyrównywaniu kolorytu, co pozwala na komfortowe funkcjonowanie na co dzień – mówi Dagmara Nowak-Barańska. – Tak rozumiany make-up no make-up powinien łączyć w sobie składniki pielęgnacyjne, ochronne i korygujące koloryt. Mowa tu o produktach typu BB czy CC z tak zwanym ,,inteligentnym pigmentem” – tłumaczy specjalistka.
Najważniejsze w skin minimalismie jest bowiem świadome i spójne dobranie wysokiej jakości produktów, najlepiej będących multifunkcjonalnymi, dzięki czemu skutecznie odpowiadamy na potrzeby naszej skóry. Multifunkcjonalny w tym przypadku to np. produkt łączący w sobie działanie ochronne SPF i antyoksydacyjne. To z kolei da w perspektywie zdrową i promienną cerę. Piękną nawet bez makijażu.
Informacje o specjalistce:
Mgr Dagmara Nowak-Barańska jest kosmetologiem, podologiem, założycielką Beauty Lounge – miejsca oferującego zabiegi z zakresu medycyny estetycznej, kosmetologii i podologii. Ukończyła studia magisterskie na kierunku kosmetologicznym Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie oraz studia podyplomowe w Krakowskiej Wyższej Szkole Promocji Zdrowia z zakresu podologii. Od dziesięciu lat aktywnie pracuje w branży beauty.
Markę Beauty Lounge założyła w 2020 roku, po latach pracy w gabinetach i klinikach estetycznych. Na co dzień tworzy autorskie procedury zabiegowe, które włącza w terapie swoich klientów, jak i przekazuje je innym kosmetologom podczas szkoleń.