Pokłóciłam się dzisiaj z mężem. No dobra, może kłótnia to za duże słowa, ale dość ekspresyjna dyskusja. O co poszło? O moją dzisiejszą rozmowę z Tomaszem Wrzesińskim – jedną z osób, która stoi za kampanią „Moc w przemoc” skierowaną do mężczyzn, by to im pokazać, jak łatwo przekroczyć granicę molestowania seksualnego.
„Rusz swój zgrabny tyłeczek i leć po kawę” – no nie przesadzaj, że to już molestowanie seksualne – oburza się mój mąż. Więc pytam, czy chciałby, żeby ktoś w pracy mówił tak do mnie lub do jego córki (gdybyśmy ją mieli). No nie.
Idźmy dalej. „Chodź kochanie, zamknę cię na całą noc w sypialni” – żart wśród znajomych. – Przesadzasz, przecież kobiety śmieją się z takich tekstów. – Tak jak z klepania ich po tyłku? – pytam. No nie.
Przecież żarty o seksualnym podtekście to norma. Nikt nie powinien się oburzać, a poza tym one też bawią kobiety. – Czy na pewno? No nie.
– Ale jak do dziewczyny ode mnie z pracy, ktoś wyskakiwał z takim tekstami, to ona wprost mówiła, że sobie nie życzy – tłumaczy mąż dodając, że kiedy podkreśliła to kilkukrotnie, szowinistyczne odzywki kierowane w jej stronę się skończyły. Pracowała w iście męskim towarzystwie.
I chyba trafiamy do sedna.
Bo trzeba mieć odwagę, by się przeciwstawić mężczyźnie. Nawet, gdy to tylko według niego niewinny żart. – Smutne jest to, że 50% społeczeństwa, czyli kobiety, boi się drugiej połowy – mężczyzn – powiedział mi dziś Tomasz Wrzesiński i z tym zdaniem zostawił mnie na cały dzień.
Bo my kobiety, boimy się mężczyzn. Nawet ja, idąc biegać wieczorem z moim dość dużym psem, którego puszczam luzem przy parku, mocniej ściskam kolczatkę w dłoni, gdy widzę z daleka idącego mężczyznę. Dlaczego? Bo się boję. Może mniej niż kobieta, która nie wyjdzie w ogóle. Ale na mnie kiedyś też ktoś gwizdnął, krzyknął: „Nie chcesz się zabawić?”, ktoś opowiedział mało zabawny żart, z którego też się śmiałam, zamiast powiedzieć, że to nie na miejscu. To ja nieraz przeczytałam wśród komentarzy o przemocy seksualnej: po co szła nocą sama, czekała na okazję, prowokowała, powinna siedzieć w domu. Więc może ja też powinnam.
– W ramach naszego projektu rozmawiamy z seksuologami – kobietami i mężczyznami, i nadal powtarzany jest stereotyp: kobieta jest seksualnie bierna, to mężczyzna jest aktywny i bierze, co chce – mówi Tomasz Wrzesiński. Nie ma nic złego w tym, gdy odbywa się to za obopólną zgodą. Ale co, gdy jej brak, gdy nie jest nawet głośnym sprzeciwem, tylko brakiem odmowy, która nie została wypowiedziana ze strachu?
– Pamiętasz sytuację z chearliderkami na Mistrzostwach Europy? – pytam Tomasza. Zarzucono wtedy, że są zbyt skąpo ubrane i epatują swoją seksualnością. – I taka kobieta wychodząc po występie ubrana w dres, słyszy pod halą: „Ale fajna dupa z ciebie” ma prawo się oburzyć? W końcu sama doprowadziła do tego, że tak jest postrzegana – trochę prowokuję.
– Ale ja się z tym nie zgadzam, dlaczego kobietę czyni się winną, mówi się, że to ona prowokuje, a mężczyzna tylko wychodzi temu naprzeciw temu, jak mu się pokazała. Dlaczego kobieta epatując swoją kobiecością ma być za to poniżana i traktowana przedmiotowo? Okey, ona używa swojego ciała, które jest dla niej narzędziem – na przyciągnięcie wzroku, wpływa na estetykę odbioru, ale to nie daje nikomu prawa traktować jej w ten sposób. Dla mnie – taki tekst w stosunku do kobiety do molestowanie seksualne. To wywołanie w niej strachu, niepokoju. To przejaw agresji wobec niej. Prowadzimy warsztaty dla mężczyzn by im to uświadomić. By pokazać jak bardzo kobiety się ich boją. Jak często brak reakcji wywołany jest po prostu lękiem i nierzadko potrzebą akceptacji.
Przez chwilę mam wrażenie, że rozmawiam z kosmitą. Bo który mężczyzna myśli podobnie? Bo przecież mężczyźni uparcie tłumaczą, że przecież to tylko z ich strony niewinny żart, pewien rodzaj flirtu i że powinniśmy być wdzięczne, że ktoś w ogóle na nas zwraca uwagę i postrzega jako atrakcyjne. A te, które się oburzają to pewnie stare i brzydkie babsztyle, których nikt – jak to było: „nie nadział na swój miecz”. Mnie to brzydzi i nie śmieszy. Kiedy czytam niewybredne komentarze o feminazistkach, które uprawiają krucjatę wobec mężczyzn mam ochotę spytać – a gdyby to była twoja córka?
W 70% do przemocy seksualnej dochodzi nie w ciemnym parku, czy pustym garażu podziemnym. Kobiety molestowane są przez swoich znajomych, partnerów, kolegów z pracy, mężów. – Wiesz, że 1/3 spośród kobiet, które dotknęła przemoc seksualna była zgwałcona sześciokrotnie – w swoim własnym domu, przez swojego partnera? – podaje mi dane Tomek. O tym się nie mówi. Bo przecież seksualnie dominuje mężczyzna, on chce i dostaje. Tyle, że przemoc to agresja, nie akt seksualny, bo przemoc ma wywołać w kobiecie strach. A ten jest nam serwowany codziennie. To my nieustannie czujemy się winne – komentarzy, żartów, zaczepek. A przecież każda z nas używając swojego ciała świadomie nie powinna mieć z tyłu głowy – że on pomyśli, że to propozycja, zachęta.
– Ale przecież kobiety w tych dekoltach, krótkich spódniczkach – chcą się podobać facetom – to jeszcze rozmowa z mężem. – Tak – tłumaczę i myślę jakie to trudne nawet dla mnie do wytłumaczenia. Bo przecież ta spódniczka czy obcasy nie dają nikomu prawa do traktowania kobiety jak przedmiotu, którego można użyć. Kobiecość nie ma być dla nas przekleństwem, nie ma w nas budzić poczucia winy, że jesteśmy piękne, mamy cudowne ciało i lubimy siebie.
Myślę dzisiaj o tym cały dzień, w kontekście Dnia Kobiet. O tej naszej kobiecości i o szacunku, którego tak bardzo brak.
I sięgam do danych, które podaje „Moc w przemoc”. 90% sprawców przemocy seksualnej to mężczyźni. 90% ofiar to kobiety. I zgadzam się, że przemoc seksualna ma związek z płcią, bo cierpi ta słabsza, ta, która w mężczyznach powinna znaleźć wsparcie i bezpieczeństwo. W Polsce co ósma kobieta jest ofiarą gwałtu lub próby gwałtu. W naszym kraju zapada około 200 wyroków rocznie dotyczących przemocy seksualnej, szacuje się, że zaledwie 8% przestępstw seksualnych jest ujawnianych. To pokazuje skalę zjawiska.
Porozmawiajcie dzisiaj ze swoimi synami, mężami, partnerami, a może kolegami. I mówcie im, że: „Fajne cycki”, „Niezła dupa” i żart o blondynce, która robi loda bywa molestowaniem.
https://www.youtube.com/watch?v=p4YMr-97NLc
Projekt „Moc w przemoc” realizowany jest ze środków programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG. Już w połowie marca pojawi się raport przygotowany w ramach tego projektu.