Być szczęśliwym. Mam poczucie, że to jest głównym wyznacznikiem życia współczesnego człowieka.
Zewsząd słyszymy – twoje życie zależy tylko od ciebie, weź szczęście we własne ręce, nie bój się prawdziwie żyć.
Strefa komfortu i wychodzenie z niej jest chyba znane każdemu, kto skupia się na własnej uważności, wsłuchuje się w siebie i chce podążać za swoim wewnętrznym głosem.
I świetnie. W końcu dowiadujemy się, jak pracować nad własnymi przekonaniami. Jak zmagać się z głęboko ukrytymi w nas myślami, które ograniczają nasze działania, bojkotują podejmowanie jakichkolwiek decyzji.
Mam poczucie, że doszliśmy do momentu, kiedy w końcu zaczynamy żyć bardziej świadomie. Kiedy odkrywamy mechanizmy, które nami kierują i próbujemy zrozumieć, dlaczego nasze życie toczy się według nie tego scenariusza, który sami chcielibyśmy napisać. Piszą go inni.
Cieszę się, że to się dzieje, że coraz więcej moich przyjaciół, znajomych potrafi nazwać swoje uczucia, a co więcej – mówić o lękach i obawach, o przełamywaniu strachu, o trudnych dla nich wyborach, za które, dzisiaj to wiedzą, muszą wziąć odpowiedzialność. Fascynuje mnie ludzki umysł, którym można dowolnie sterować. Kiedyś w rozmowie z jednym z psychologów usłyszałam, że proponuje on ćwiczenie swoim klientom. Prosi, by w swoim mieszkaniu, w miejscach, na które najczęściej spoglądają, powiesili sobie karteczki z negatywnymi myślami na swój temat, typu: „do niczego się nie nadaję”, „jestem beznadziejna”, „nic mi w życiu nie wychodzi”, „nie lubię siebie”. Mieli przez jeden dzień z tymi kartkami sobie pomieszkać i spisać emocje, które im towarzyszą. Bez trudu można zgadnąć, co czuli: smutek, strach, gniew, bezradność, bezsilność, ich nastrój spadał poniżej zera, podobnie jak poczucie własnej wartości. Następnego dnia te kartki miały zastąpić pozytywne spostrzeżenia: „lubię cię”, „ostatnio udało ci się…”, „jestem z siebie dumna”, „masz piękny uśmiech”, „dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych”. Nastrój zmienił się diametralnie, osoby, które wykonywały to zadanie poczuły się pewniejsze siebie, miały więcej energii niż zazwyczaj, mniej lęku w sobie do działania, do podejmowania decyzji, byli bardziej sprawczy.
To ćwiczenia pokazało, jak potrafimy sterować naszymi emocjami, naszym nastrojem, myśleniem na swój temat. Możemy nasz mózg skierować w stronę bycia bardziej szczęśliwym uciekając od tego, co sprawia, że mamy chandrę, doła, kiepski nastrój.
Patrząc z takiej perspektywy powinniśmy być zalani falą szczęścia. Wszyscy powinniśmy się uśmiechać, bo w końcu ktoś pokazuje nam, że szczęście jest w zasięgu naszej ręki.
Rusz tyłek, poruszaj się trochę, znajdź dietę, dzięki której poczujesz się lepiej, idź na warsztaty z coachem, który ukierunkuje twoje działania, dzięki któremu zrozumiesz, co chcesz w życiu robić. Sloganów jest całe mnóstwo. Gdzie nie spojrzymy wybrzmiewa: „Bądź szczęśliwy, musisz być szczęśliwy”. Tyle tylko, że obok tych sloganów i wszystkich pozytywnych wydźwięków takich działań można zaobserwować jedną niebezpieczną rzecz. Nie wiadomo, kiedy wpadamy w pułapkę bycia szczęśliwym.
Oprócz osób, które świadomie zaczynają nad sobą pracować, odkrywać w sobie hamulce, które blokują ich przed szczęściem i pracować nad nimi, widzę coraz częściej ludzi rzucających się w wir przymusu do szczęścia. O takim właśnie przymusie piszą w książce „Pętla dobrego samopoczucia” Carl Cederström i Andre Spicer.
Rozejrzyjcie się wokół siebie, a może przyjrzyjcie się sami sobie, czy w taką pętlę nie wpadacie. Pragnienie bycia szczęśliwym przerodziło się w pogoń za szczęściem. Zapisujemy się na zajęcia, które mają sprawić, że poczujemy się lepiej. Każdy szuka dla siebie odpowiedniej formy – siłownia, bieganie, pływanie. Zamiast czerpać radość z nowych pasji, coraz wyżej stawiamy sobie poprzeczkę, żeby ćwiczyć więcej, biegać szybciej, pływać dłużej.
Podobnie z dietą. Wbija się nam do głowy, że jesteśmy tym, co jemy, że sposób odżywiania się ma bezpośredni wpływ na stan naszej duszy, umysłu. Więc szukamy – odstawiamy gluten, jak nie pomaga, to może fioletowe warzywa, jak to nie pomaga, do jakiś typ owoców, albo mięso – zapanowała moda na weganizm. Bo brak zwierzęcego białka i tłuszczu w naszym organizmie może wyostrzyć zmysły, poprawić ogólną sprawność naszego organizmu.
Autorzy książki „Pętla dobrego samopoczucia” wspominają o aplikacjach – które liczą nam przez cały dzień ilość spalonych kalorii, liczbę wykonanych kroków, obliczają bilans spożywanych posiłków, a może jeszcze ilość wypróżnień.
Czy nie jest tak, że ta pogoń za szczęściem, to ślepe czasami dążenie do bycia szczęśliwym, to zaślepienie, które nie pomaga nam dostrzec innych aspektów naszego życia. Diety, aktywność fizyczna, samorozwój – czy szukanie dla siebie odpowiedniej drogi do szczęścia nie zaczyna nas przypadkiem frustrować? Bo musisz być szczęśliwy! Bo szczęście to nieustanne bycie w najlepszej formie. A ty chcesz poleżeć na kanapie, nic nie robić, zadumać się i pobyć chwilę smutnym, rozżalonym, pełnym pretensji do świata.
Małgorzata Halber we wstępie do przytoczonej książki pisze: „To, co naprawdę przeraża w teorii pozytywnego myślenia, to amputacja całego szeregu ludzkich doświadczeń (…)”. Wydaje się, że znaleziono receptę na szczęście, że stworzono na nie gotowy przepis. Tyle tylko, że to my się pogubiliśmy. Tak bardzo chcemy być szczęśliwi, że popadamy w skrajność. Wypełnimy każdy punkt przepisu pod tytułem: „Jak być szczęśliwym”, wypełnimy go choćby na siłę, z podwójnym zaangażowaniem, bo przecież nie wypada dzisiaj być nieszczęśliwym. Nie – dzisiaj musimy wiedzieć, czego chcemy, dobrze wyglądać, dobrze czuć się sami z sobą, czerpać przyjemność ze wszystkiego, co robimy. Autorzy książki „Pętla dobrego samopoczucia” pytają: A gdzie radość? Jest przyjemność, ale czy idzie ona w parze z radością?
Może warto zatrzymać się w tej gonitwie. Pozwolić sobie na doświadczanie także innych uczuć poza szczęściem i przyjemnością. Tylko tak jesteśmy w stanie przeżyć nasze życie w pełni i dojrzale, a nie za pomocą stworzonych schematów, osiągnąć szczęście. Przecież każdy z nas może mieć jego zupełnie inną definicję.
Zachęcam do sięgnięcia po książkę „Pętla dobrego samopoczucia” Carla Cederström’a i Andre Spicer’a Wydawnictwa Naukowego PWN SA, to książka o tym, jak przymus bycia szczęśliwym potrafi obrócić się przeciwko nam.
„Pętla dobrego samopoczucia”