– Osobom, które dziś czują się samotnie w tym trudnym czasie, z powodu straty jakiej doświadczyli przez pandemię, mogę powiedzieć jedynie tyle, że mają prawo czuć się źle i nie muszą niczego przed nikim udawać. Mają prawo w tym roku odwołać święta. Mają też prawo zachowywać się tak, jakby się nic nie stało. Mają prawo płakać i śmiać się – mówi psycholożka i psychoterapuetka Justyna Żukowska-Gołębiewska, z którą rozmawiamy, jak przeżyć zbliżające się święta, by nadal zachowały one swoją wyjątkowość.
Wokół słychać głosy, że w tym roku święta będą inne niż dotychczas. Wiele osób nie decyduje się na spotkanie z najbliższymi, nie chcąc narażać ich zdrowia. Tymczasem Boże Narodzenie kojarzy nam się przede wszystkim ze spędzeniem tego czasu w licznym gronie. Jak sobie poradzić z pewnego rodzaju myślę poczuciem osamotnienia?
Justyna Żukowska-Gołębiewska: No właśnie wszędzie te nieszczęsne głosy, które podsycają atmosferę niepewności i lęku. Ja proponuję skupić się na faktach.
Fakt numer jeden: tak, mamy pandemię, jest to czas szczególny, nowy, ale też czas, w którym mamy możliwość zatrzymać się na chwilę i pewne sprawy przemyśleć i przewartościować.
Nie jest do końca tak, że nie mamy na nic wpływu. Właśnie, że mamy! Jeśli będziemy ostrożni, uważni, będziemy dbać o siebie i innych, wpłyniemy na to, że pandemia szybciej się skończy.
Może bardziej użytecznym byłoby skupić się na tym, na co mamy wpływ i co jest w zakresie naszych możliwości, zamiast skupiać się na tym, czego nie mamy i co utraciliśmy, czyli na ograniczeniach, na niespełnionych nadziejach itp. Warto usiąść i zastanowić się nad naszymi celami, zasobami i potrzebami.
Fakt numer dwa: tak, w związku z pandemią mamy pewne ograniczenia. Czy nam się to podoba czy nie, czy jesteśmy za tym, aby one były, czy też wręcz przeciwnie, fakt jest taki, że one są i już. Im szybciej uświadomimy sobie, że w tym roku święta mogą wyglądać nieco inaczej, tym łatwiej będzie nam się do tej nowej sytuacji zaadaptować.
Masz rację i może właśnie w ten sposób powinno się mówić o świętach, a nie powtarzać, jacy jesteśmy biedni i jak nam będzie smutno.
W związku z obostrzeniami jakaś część osób może odczuwać pewien rodzaj straty, a co się z tym wiąże – również osamotnienia. Strata może dotyczyć niespełnionych potrzeb czy nadziei w związku z przeżywaniem tegorocznych świąt.
Takie uczucie często towarzyszy ludziom, którzy mają pewne wyobrażenie na temat tego, jak powinny wyglądać „idealne” święta. W innym przypadku uczucie osamotnienia może wynikać z już istniejącego uczucia zmęczenia pandemią i ograniczeniami, które nam towarzyszą od kilku miesięcy. Może być to także kulminacja stresu, lęku i uczucia straty, jakiej doświadczają ludzie, którym przez pandemię popsuły się relacje, stracili biznesy, bezpieczeństwo ekonomiczne rodziny, czy choćby doświadczyli zagrożenia życia czy śmierci kogoś bliskiego.
Jak mam tym wszystkim ludziom teraz powiedzieć: „myślcie o tym, co macie, starajcie się myśleć pozytywnie”? Przecież byłoby to unieważnieniem ich uczuć i prawa do przeżywania smutku i żałoby po stracie.
Osobom, które dziś czują się samotnie w tym trudnym czasie z powodu straty jakiej doświadczyli przez pandemię, mogę powiedzieć jedynie tyle, że mają prawo czuć się źle i nie muszą niczego przed nikim udawać. Mają prawo w tym roku odwołać święta. Mają też prawo zachowywać się tak, jakby się nic nie stało. Mają prawo płakać i śmiać się. Mają prawo kazać wszystkim “spadać na drzewo” i prawo wybrać sobie do towarzystwa kogoś komu najbardziej ufają. Mają prawo do wszystkich uczuć, jakie im teraz towarzyszą.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że przeżywanie straty ma być zgodne z ich potrzebami, a nie potrzebami otoczenia.
Pamiętać należy tylko o jednym: nieważne, ile złego ich spotkało i jak beznadziejnie się teraz czują, ten stan minie, wszystko się kiedyś kończy, cierpienie również.
Są jednak osoby, które od lat spędzają święta w samotności. Najczęściej są to seniorzy, z którymi się też spotykasz. Jak oni sobie radzą?
A wiesz, że różnie? W trakcie pandemii, pierwszej i drugiej fali dużo mówiłam o seniorach w kontekście obostrzeń. Apelowałam, aby nie lekceważyć wpływu pandemii na stan psychiczny osób starszych.
Jest to grupa społeczna, która ze względu na sam wiek, choroby do niego adekwatne i ogromne ryzyko zachorowania na depresję o podłożu organicznym, powinna być objęta wsparciem psychologicznym i psychiatrycznym w miejscu zamieszkania.
To nie jest też tak, że seniorzy w jakiś szczególny sposób w tym roku doświadczą samotności w święta. O samotności osób starszych w święta czytamy w zasadzie co roku, czy jest pandemia czy nie i wynika to przede wszystkim z przemian społeczno-kulturowych i rozluźnienia więzi emocjonalnych.
W tym roku do osób starszych, którzy co roku czują się samotnie, dojdzie zapewne nowa grupa seniorów – tych, którzy odczują samotność w święta po raz pierwszy ze względu na ograniczenia.
I tu przypominają mi się słowa 84-letniej pani Irenki, która kiedyś mi powiedziała: „Bycie samemu wcale nie musi oznaczać samotności. Odkąd umarł mąż, a dzieci mieszkają daleko, co roku ubieram choinkę, ozdabiam dom, przygotowuję się do świąt dokładnie tak samo. Piekę piernik i makowca, smażę karpia, kładę opłatek i ubieram najładniejszą sukienkę, z niczego nie rezygnuję. Wiesz dziecko, dlaczego? Bo ja dla siebie jestem najlepszym przyjacielem, jak mogłabym nie ugościć w święta najlepszego przyjaciela? No jak?”.
Piękne.
Samotność ma różne wymiary. Można ją rozumieć jako uczucie obiektywne wynikające z fizycznej izolacji, czy alienacji społecznej, odizolowania. Może być również poczuciem subiektywnym, pojawiającym się pomimo tego, że otacza nas rodzina i przyjaciele. Warto wówczas zastanowić się czego tak naprawdę nam potrzeba, aby czuć się… no właśnie jak?
Co jest na drugim końcu kontinuum, jeśli na jednym jest samotność? Ludzie czasami różnie to definiują. Niektórzy mówią, że przeciwstawnym uczuciem do samotności jest poczucie bycia kochanym i ważnym, a niektórzy widzą tam potrzebę posiadania kogoś bliskiego, kto da im poczucie bezpieczeństwa.
W samotności ukrywa się milion różnych potrzeb, ważne, aby odkryć, które są dla nas najważniejsze i z jakiego powodu.
Czasami osoby starsze, nasi rodzice, dziadkowie, odczuwają samotność, gdyż nie dopuszczają do siebie faktu, że ich dzieci, czy wnuki mają prawo do odrębności i własnych decyzji. Gdzieś kulturowo utarło się, że dzieci zawsze muszą spędzać święta z rodzicami, a tak przecież wcale nie musi być. I nie oznacza to, że dzieci porzucają rodziców, a że prawidłowo wyodrębnili swoją tożsamość i są świadomi prawa do bycia niezależną jednostką.
I faktycznie coraz częściej spotyka się ludzi, szczególnie młodych, którzy podejmują świadomą decyzję, że będą spędzać święta z dala od rodziny, którzy być może nawet uciekają od obchodzenia świąt. Z czego to może wynikać?
Ja tu bym jednak dopytała tych, którzy decydują się na spędzenie świąt samotnie, czy oby ta „samotność” im faktycznie wtedy towarzyszy, bo spędzanie świąt samemu ze sobą wcale nie musi oznaczać samotności (cytując panią Irenkę). Jeśli jesteśmy ze sobą pogodzeni, lubimy siebie, potrafimy spędzać czas ze sobą, potrafimy zająć myśli czymś dla nas przyjemnym i konstruktywnym, to nigdy nie będziemy się czuli ze sobą samotni.
Wszystko też zależy od tego, jakie znaczenie i jaką wartość mają dla nas święta Bożego Narodzenia. Dla tych, którzy uznali je za czas spędzany w gronie rodzinnym, zgodnie z tradycją i wiarą w jakiej wyrośli, tegoroczne święta faktycznie mogą być trudne ze względu na konieczność decydowania o tym, z kim w te święta będziemy, a z kim nie.
Dla niektórych święta mogą przypominać o braku rodziny lub konflikcie, który w niej jest i wtedy okres świąteczny kojarzy się z czasem nieprzyjemnym i stresującym. Dlatego takie osoby czasami stosują metody ucieczkowe i unikają spotkań z rodziną w święta.
Są też tacy, którzy Boże Narodzenie kojarzą z przeżyciami traumatycznymi z czasów dzieciństwa, np. z przemocą, uzależnieniami, śmiercią kogoś bliskiego lub chorobą członka rodziny. Wówczas w naturalny sposób święta stają się dla nich wyzwalaczem nieprzyjemnych wspomnień, skojarzeń i uczuć. To naturalne, że ludzie chcą unikać wtórnej traumatyzacji i np. przestają obchodzić święta lub udają, że one ich nie dotyczą. Może warto wtedy pomyśleć o terapii?
Nie zapominajmy również o tej grupie społecznej, która odchodzi od tradycji bożonarodzeniowej ze względu na kryzys wiary, czy decyzję o apostazji. Coraz więcej młodych ludzi nie godzi się na kultywowanie tradycji, które nie są zgodne z ich wartościami i coraz odważniej o tym mówi otwarcie. Oni również mogą czuć się w okresie świąt osamotnieni, gdyż spotykają się z brakiem zrozumienia i ostracyzmem społecznym.
Czy jednak ci, którzy mają poczucie osamotnienia mogą mu w jakiś sposób zaradzić? Mamy już dość spotkań online, rozmów przez telefon, dociera do nas przejmująca potrzeba fizycznego kontaktu z drugim człowiekiem, której nie możemy zaspokoić.
Nie powiem tu zapewne niczego mądrego i choć czytelnicy mogą oczekiwać ode mnie jakiegoś skutecznego rozwiązania, to go nie mam. Nie da się zastąpić, do licha, ciężkiego żywego człowieka, człowiekiem widzianym na ekranie komputera! No nie, nie i jeszcze raz nie! Nie normalizujmy kontaktu zdalnego, jako równoważnego do tego, którym jest realna obecność bliskiej nam osoby. To jest inny rodzaj kontaktu, ale w obecnej sytuacji często jedyny możliwy.
Uznajmy po prostu, że w te święta zamiast z rodziną, która nie przyjedzie do nas z wiadomych względów, spotkam się z sąsiadką zza ściany. Być może ona również spędza święta sama i z chęcią przyjmie zaproszenie na makowca i kawę?
Jeśli jesteś młodym człowiekiem? Nie masz znajomych, przyjaciół? Mieszkasz gdzieś, gdzie widujesz osoby starsze, a może ludzi w swoim wieku, którzy również mieszkają sami? Może nawet mijasz się z nimi w windzie, może czasami przynosisz im zakupy czy wyprowadziłeś psa? Zapukaj do nich i spytaj, czy czegoś potrzebują, tak po prostu.
Jesteście małżeństwem w średnim wieku, wasze dzieci wyjechały na studia, może do pracy za granicę, a może założyły już swoje rodziny i mają prawo spędzać święta tak, jak chcą. Może fajnie byłoby usiąść do stołu wigilijnego, tak jak zwykle, z tym samym namaszczeniem, potraktować to jako czas tylko dla was, skupić się na swojej relacji, zatroszczyć się sami o siebie wzajemnie. Porozmawiać o was, o tym czego sobie życzycie, jakie są wasze marzenia, co chcielibyście w najbliższym roku celebrować, co wspólnie zrobić.
Jesteś osobą, która czuje się samotna w związku lub w rodzinie? Nie możesz liczyć na zrozumienie i troskę o siebie? Tak czasami bywa. A gdyby tak usiąść na chwilę i przyjrzeć się tej relacji, tak w spokoju i bez emocji.
Dystans pozwala czasami dostrzec to, czego w takiej relacji już nie ma, co być może od lat jest powodem niezaspokojenia potrzeb. Może twoje odczucie samotności wynika z braku porozumienia, albo z powodu nierozwiązanych konfliktów. Czasami pomaga zwyczajna rozmowa z bliskimi o tym, co czujemy. Jeśli to nie pomoże, to może czas najwyższy zastanowić się, z jakiego powodu człowiek czuje się tak mało ważny, z jakiego powodu uznaje, że tylko te osoby i ich obecność może dawać mu poczucie szczęścia i radości? Dlaczego uzależnia bycie szczęśliwym od innych?
Może czas pożegnać to poczucie krzywdy i żalu w sobie, przestać je pielęgnować dokładając sobie kolejne rozczarowania i skupić się na tym, co sam może z tym zrobić? Na co człowiek ma wpływ, a na co nie? Być może można spędzić te święta w poczuciu spokoju i radości pomimo tego wszystkiego?
To co wydaje mi się najistotniejsze to to, abyśmy nie zakrzywiali rzeczywistości, nie udawajmy, że te święta będą takie same, jak inne, bo dla wielu ludzi nie będą. Nie oznacza to jednak, że będą gorsze.
Usiądźmy, ustalmy fakty i przeliczmy zasoby, a następnie zastanówmy się, co możemy zrobić z tym, co mamy, aby ten czas spełnił choćby w części potrzeby nasze i naszych bliskich.
Poszukajmy w naszym życiu wyjątków, może kiedyś już przeżyliśmy coś podobnego (np. stan wojenny)? Co nam wtedy pomogło przetrwać. Być może ku naszemu zaskoczeniu było to nawet (z perspektywy czasu) całkiem bogate i cenne doświadczenie?
Szukanie rozwiązań warto oprzeć na świadomości zasobów swoich i swoich bliskich oraz umiejętności poradzenia sobie. Zakotwiczanie się na tym, czego nie ma lub co utraciliśmy z całą pewnością nie pomoże. Odpuśćmy sobie te idealne święta jak w jednej z reklam producenta biżuterii. Macie państwo prawo nie być idealnymi i idealnie sobie z tym radzić. Wasze dzieci nie muszą się idealnie zachowywać, a karp nie cuchnąć mułem.
Odpuśćmy sobie to, co z punktu widzenia psychologii wcale nie jest istotne, tę całą otoczkę jak z pierwszej strony czasopisma dla pań. Po prostu bądźmy ze sobą w takim wymiarze, na jaki pozwala nam obecna sytuacja. To też mogą być naprawdę wyjątkowe święta.