Go to content

Potęga myśli. Pułapka myśli

Fot. iStock / Vizerskaya

95% czasu każdego dnia spędzamy… we własnych myślach. Myjesz zęby – myślisz, co zrobisz dzieciom na śniadanie, robisz dzieciom śniadanie – myślisz, czy będzie ci wygodnie w bluzce, którą założysz do pracy, prowadzisz auto – myślisz, co powiesz na dzisiejszym spotkaniu biznesowym, czy w ogóle dopuszczą cię do głosu oraz czy ta bluzka, którą wybrałaś na pewno nie prześwituje. 95% czasu każdego dnia martwimy się tym, co będzie, albo rozpamiętujemy to, co było. Przy czym na wizje przyszłości zwykle wpływają doświadczenia ze znanej nam przeszłości, które utrwaliły się w formie przekonań.

Nasze myśli kształtują naszą rzeczywistość

Dr Joe Dispenza – autor bestsellerów, mówca motywacyjny, od lat pomaga ludziom lepiej zrozumieć samych siebie i odblokować swój potencjał. Na przestrzeni ostatnich dekad Dispenza i jego zespół przebadali tysiące osób w kierunku jak ludzka myśl wpływa na samopoczucie, decyzje, a w konsekwencji – na zachowania. Każda pojedyncza myśl wywołuje w ciele określone emocje, a jakie – zwykle zależy od naszych przeszłych doświadczeń. Minione zdarzenia i osoby, z którymi mieliśmy kontakt są w naszym mózgu powiązanie z odpowiednią emocją wytworzoną na podstawie doświadczeń z przeszłości. Myśl i idąca za nią emocja uruchamia w ciele określone reakcje chemiczne i w konsekwencji – określone samopoczucie. Jeżeli zdasz sobie sprawę, że aż 95% tego, co myślisz jest zaprogramowana, zrozumiesz, że przez większą część dnia jedziesz na
autopilocie.

Świadomość

Najważniejsze to zdać sobie z tego sprawę, że mózg nas wyręcza i myśli za nas. Doświadczenia z przeszłości zbudowały nasze przekonania i trzymamy się ich, bo to nasza wiedza o życiu. Osoby, które spotkaliśmy w przeszłości, miejsca, w których byliśmy, wydarzenia, w których uczestniczyliśmy przywołują emocje, których doświadczyliśmy. Kłopot, jeśli to gniew, smutek, zawód, rozczarowanie, strach, brak poczucia bezpieczeństwa. Negatywne emocje powodują stres. Przewlekły stres to najprostsza droga do całego spektrum chorób. Tymczasem ludzie uparcie tkwią w swoich przekonaniach, latami karmią się ranami zadanymi przez wydarzenia i inne osoby. Rozpamiętują wydarzenia, które miały miejsce wiele lat wcześniej, wywołują wciąż te same, towarzyszące im wtedy emocje i pogłębiają nawyk myślenia, a co za tym idzie – czucia w ten sam sposób. Jeśli pozwolisz, żeby działo się to podświadomie – walkowerem oddajesz swój dobry nastój w sprytne ręce podświadomości, a ona zrobi z tym to, co najprostsze – powieli w taki sam sposób, jak powiela od lat. Zmień nawyk bycia sobą, mówi Dispenza. Możesz zmienić sposób w jaki żyjesz wyłącznie zmieniając sposób, w jaki myślisz. Zwłaszcza, że – jak twierdzi Dispenza, powołując się na serię badań – połowa z tego, co pamiętamy nie jest nawet prawdą.

Automatyzmy i upraszczanie

Nie od razu po urodzeniu potrafimy chodzić, czy mówić. Umiejętności te nabywamy w miarę upływu czasu, powtarzając pewne czynności regularnie tak, że stają się nawykiem, umiejętnością, którą można wykonywać mechanicznie. Nikt idąc nie zastanawia się, którą nogę postawić jako pierwszą oraz jak w międzyczasie poruszać biodrami czy ramionami. Ludzki mózg multitaskuje zadania i potrafi zarządzać ciałem automatycznie. W podobny sposób mózg zarządza naszymi myślami i wspomnieniami. Nawyk sam w sobie nie jest niczym złym. Pytanie, czy ci służy, czy działa już przeciwko tobie. Jeżeli po przebudzeniu przeciągasz się, ścielesz łóżko, myjesz zęby i pijesz ciepłą wodę z cytryna to w porządku. Gorzej, jeżeli twoim nawykiem jest na przykład notoryczne narzekanie, obwinianie siebie lub innych, krytykowanie. Co, jeżeli nawyk ten powtarzamy latami. Regularnie i nieświadomie? „Nawyk to coś, co wykształciłeś przez regularne powtarzanie, teraz twój umysł może już to robić podświadomie i nawet nie musisz tego zauważać” Jak twierdzi Dispenza „największy problem jest w tym, że ludzie tracą wolną wolę” ich ciało jest zaprogramowane w oparciu o doświadczenia z przeszłości. Żeby to zmienić potrzeba świadomości, że tak się dzieje.

Jak przestać być ofiarą własnego życia

Strach, wstyd, gniew bardzo silnie działają na komfort ludzkiego życia i mogą być… uzależniające. Wg Dispenzy to, co doskwiera ludzkości to chroniczny brak wiary, że jesteśmy twórcami własnego życia. Szczęście pokładamy w czynnikach zewnętrznych, w okolicznościach, które mają nadejść a nie nadchodzą, jak podwyżka, pochwała od szefa, kwiaty od męża czy solidny zastrzyk gotówki. Bardzo trudno uwierzyć, że szczęście można znaleźć w sobie i to wyłącznie przez zmianę sposobu, w jaki myślimy. Wybieramy to, co znane, choćby było destrukcyjne i wybieramy nieświadomie. Lub inaczej – podświadomie. Dodatkowo, jeżeli przy każdej rozmowie z przyjaciółką, jak mantrę powtarzamy listę nieszczęść, które nas dotknęły ponownie przeżywamy wszystkie złe emocje, jakie im towarzyszyły. Winę, za to jak się z tym czujemy przerzucamy na okoliczności zewnętrzne, samych siebie zwalniając z odpowiedzialności za własny komfort psychiczny. No bo mąż zdradził, bo szef okazał się niesprawiedliwy, bo koleżanka rzuciła słuchawką. Wracamy wielokrotnie do przykrych wydarzeń jedynie pogłębiając stres,
jakiego doświadczyliśmy. Ciało natomiast nie czuje różnicy między doświadczeniem autentycznym, a jedynie przetwarzanym w myślach, machina biochemii w organizmie startuje i nic jej już nie powstrzyma. Aż 90 % myśli każdego dnia to te same myśli, które mieliśmy dnia poprzedniego. Taka prawidłowość jedynie pogłębia stan i sprawia, że negatywne myślenie staje się nawykiem. „Jeżeli cały czas myślisz w ten sam sposób, dokonujesz takich samych wyborów, produkujesz wciąż te same doświadczenia i takie same emocje. Jeżeli chcesz zmiany, musisz zmienić nawyk bycia sobą. Sposób w jaki myślisz, w jaki się zachowujesz i w jaki odczuwasz.”

Jak dowodzą badania, na które powołuje się dr Joe Dispenza od 75 do 90 % przypadków chorób, z którymi ludzie Świata Zachodu przechodzą po pomoc psychologiczną wynika z życia w chronicznym stresie. Zła praca, złe relacje, problemy zdrowotne i finansowe, to doskonałe powody, żeby źle się czuć. Skoro ciało może zachorować na skutek złych myśli, to czy również dzięki myślom może się uzdrowić?

Osobista historia

W 1986 roku Joe Dispenza uległ poważnemu wypadkowi. Miał złamanych 6 kręgów kręgosłupa i fatalne rokowania na przyszłość. Czekał na operację. Wpadł w panikę. Nie chciał spędzić reszty życia w bólu ani rezygnować z aktywności, tak ważnej dla dwudziestolatka, którym wówczas był. Dziś przyznaje, że pierwsze sześć tygodni był w totalnej rozpaczy, pogrążony w smutku, szoku i przerażeniu. Kompletnie nie potrafił zapanować nad galopującymi myślami, które tylko pogarszały sprawę. Gdy rozpoczął pracę ze swoimi własnymi myślami powoli, sukcesywnie zaczął dostrzegać poprawę.
Najpierw w tym, jak się czuje, potem w tym, jak reagowało jego ciało. Dziś nie tylko jest w pełni sprawny, ale prowadzi ogromne przedsiębiorstwo, które pomaga ludziom, jak pracować ze sobą, żeby zmienić życie na lepsze wyłącznie za pomocą … myśli. Nie planował tego. „Co, jeśli najgorsze rzeczy, które Cię spotykają są najlepszymi?”

Punkt zwrotny

Istotnych zmian w życiu ludzie dokonują często pod wpływem traumatycznych wydarzeń. Choroba, śmierć bliskiej osoby, rozwód… to okoliczności, w których większość przeżywa ogromny stres. Zdarza się, że jest to również moment wglądu we własne życie. Nie trzeba czekać na tragedię, żeby dokonać zmiany.

Dr Joe Dispenza uczy, że w każdym momencie można zły nawyk zmienić. Dispenza od lat bada, jak przez medytacje odzyskać kontrolę nad własnymi myślami i nad własnym życiem. Konkretne sytuacje stresowe odpalają w mózgu konkretne ośrodki. Mózg wygląda jak tablica rozdzielcza gdzie aż pulsują kontrolki – rozwód, kłótnia z klientem, skąd wziąć na spłatę kredytu. Im bardziej skupiamy się na tym jednym konkretnym problemie tym kontrolka miga szybciej, syreny wyją, sygnały alarmowe się odpalają, ogniska w mózgu płoną i nie chcą współpracować z resztą. Medytacja ma wybić mózg z tego stanu,
zająć go czymś innym, a przez to uspokoić i zrelaksować. Zrelaksowany mózg podejmie bardziej sensowne decyzje.

Są dwa momenty w ciągu dnia, gdy mózg – tak jak podczas medytacji – wchodzi w stan relaksu albo z niego wychodzi. To moment którym się budzisz i moment, gdy zasypiasz. Zamiast sięgać wówczas po telefon komórkowy, co ma już w nawyku zdecydowana większość z nas, i sprawdzać pogłębiające stres informacje ze świata, podziwiać z zazdrością piękne wakacyjne zdjęcia znajomych na FB czy na Instagramie efekty diety koleżanki z pracy, warto ten czas przeznaczyć sobie. Rano, tuż po przebudzeniu, gdy leżymy jeszcze z zamkniętymi oczami, warto zaplanować jak nie chcemy się dziś zachować, warto zrobić w myślach próbę siebie samego w czekających nas wydarzeniach i postanowić jak chcemy się w nich odnaleźć. Mózg jest jak komputer. Warto spróbować go przeprogramować ze strachu i frustracji na radość, poczucie wolności i sprawczości. Owszem, mózg będzie próbował włączyć autopilota, że już trzeba wstawać, działać…przypomnij mu, kto tu pracuje dla kogo. „Tak, jakbyś ćwiczył zwierzę, siad, wiem, co chcesz zrobić, ale teraz ja decyduję. Wstaniemy, kiedy ja uznam, za stosowne”.

Łatwiej wychwycić właściwy moment, gdy analityczne rozumowanie jest wyłączone, wieczorem, kiedy ciało domaga się odpoczynku a mózg przechodzi stopniowo z fal beta, poprzez alfa i theta do delta. To idealny czas, żeby spojrzeć na mijający dzień i przeanalizować, co poszło tak, jak zaplanowaliśmy, a gdzie znów daliśmy się ponieść starymi wyświechtanym, nie służącym nam już schematom. Warto pochwalić się za wybory dokonane tego dnia, okazać samemu sobie wdzięczność. A jak gdzieś nawaliliśmy … no cóż… jutro też jest dzień.

Świadomy wybór jak chcę myśleć, to wybór – jak chcę się czuć

Czy wybieram złość, żal, smutek, frustrację, czy może radość, spokój, wdzięczność. Wyboru dokonujemy w swoim własnym interesie. Gniew, który odczuwamy rani głównie nas samych, to nam podnosi ciśnienie, zaciska mięśnie. Zmiana w sposobie myślenia jest łatwa. Wystarczy, że zachowasz czujność i zaczniesz samego siebie przyłapywać na myślach, które ci szkodzą i świadomie nimi nawigować oraz … gdy zrozumiesz, że mózg … nie będzie po twojej stronie, że będzie walczył o utrzymanie tego, co zna.

ŹRÓDŁA:

https://drjoedispenza.com/
thediaryoftheceo

Dr Joe Dispenza – autor formuły pomagającej ludziom przetransferować swoje życie, mówca motywacyjny, konsultant, badacz.
W kontekście wpływu medytacji na funkcjonowanie mózgu i ciała człowieka wspólpracuje z Harvard University, Stanford University, a także z Uniwersytetami w San Diego i Kalifornii. Jego zespół prowadził szerokie badania nad rakiem, chorobą Alzheimera i innymi chorobami neurodegradacyjnymi. Swoje badania udokumentowali tez pracując z osobami poddanymi poddanych ogromnemu stresowi, jak weterani wojenni – włączając U.S. NavySEALs, więźniowie, ofiary PTSD. Książki dr Joe Dispenzy są na liście bestselerów New York Timesa

Autorka tekstu: Katarzyna Białek

Dziennikarka, producentka, scenarzystka i reżyserka. Przez wiele lat odpowiedzialna między innymi za pasmo poranne Dzień dobry TVN, jak i sukces serii dokumentalnej „Kobieta na krańcu świata” Producentka nagradzanych reportaży i filmów dokumentalnych, w tym między innymi – Złota Nimfa na festiwalu w Monte Carlo za film dokumentalny „Ludzie duchy”, Grand Prix i Grand Award na World Media Festival w Hamburgu za reportaż „Tańcząca z orłami” i film dokumentalny „Ciało i krew”.

Prywatnie mama nastolatki, fanka zwierząt, tańca, podróży i życia we wszystkich aspektach jego lekkości.