Bo ona chciała mieć dziecko. A on mówił, że też chce. Osiem lat starali się o jej ciążę. Osiem długich, trudnych lat, pełnych napięć i stresów, trudnych momentów, przeprowadzek, rozmów, chwil zwątpienia, diagnoz (nie wykazały żadnych nieprawidłowości). I po tych ośmiu latach – sukces. Mają swoje upragnione dwie kreski na teście. Agnieszka wychodzi z łazienki ze łzami w oczach i mówi: „Chyba naprawdę się udało”. A jemu wali się świat. Postanawia odejść. Tak, właśnie teraz, dokładnie w tym momencie.
Aga nie rozumie co się dzieje. Opanowują ją dwa, zupełnie skrajne uczucia – szalone szczęście, że wreszcie się udało i szalona rozpacz, bo odchodzi od niej mąż, który był przez te lata jej olbrzymim wsparciem, który nigdy nie mówił, że im się nie uda. Przecież chciał tego dziecka. Tak jak Aga, wyobrażał sobie jak to będzie, gdy pusty pokoik zapełni się wreszcie dziecięcymi zabawkami, mebelkami i ubrankami. Gdy w ich domu zacznie rozbrzmiewać dziecięcy śmiech. Gdy rodzice przestaną w końcu pytać, a przyjaciele „taktownie” omijać temat. I teraz widzi ją, uśmiechniętą, szczęśliwą, z tym wyrazem twarzy na który czekał tak długo. I wpada w panikę. Jest przerażony, niegotowy, nie chce. Po prostu nie chce. Ma ochotę zniknąć, ulotnić się, choć nie chce ranić żony. A jednak. Działa jak maszyna, przytula ją bez przekonania, jego myśli są już daleko stąd. Marzy o tym, by nie być mężem Agi. Ale nadal ją przytula. Ona czuje, że coś jest „nie tak”, ale tego wieczora jest zbyt przejęta, żeby zaprzątać sobie tym głowę. Oddycha głęboko, dzwoni do mamy. Planuje. Już widzi się z brzuszkiem, a potem z dziecięcym wózkiem. Kładzie się spać obok męża i zasypia na jego ramieniu. Nie ma pojęcia, że ta noc będzie dla niego bezsenna.
Następnego dnia Aga przeżywa szok. Wraca z pracy, otwiera kluczem drzwi i zastaje list od Piotrka. List, który musi czytać kilka razy, że w ogóle zrozumieć, co jest w nim napisane. Zdania układają się w przedziwną dla niej treść: kocham Cię, ale nie jestem pewien, czy chcę być ojcem, dziecko było twoim marzeniem, więc nie chcę ci tego marzenia odbierać, odchodzę, żeby ci nie przeszkadzać.
Dzwoni do niego – raz, drugi, trzeci. Dzwoni kilkanaście razy, Piotrek nie odbiera. Aga podejrzewa romans, chorobę psychiczną, problemy w pracy, nowotwór. Walczy jeszcze przez trzy tygodnie. W walkę angażuje też teściów (teść przepłaca nawet tę sytuację lekkim zawałem), bezskutecznie. Piotrek wynajął mieszkanie, ma się dobrze, ale nie chce na razie kontaktu. Skoro nie chce, Aga nie będzie nalegać.
Przez następne dziewięć miesięcy jest sama. Unosi się dumą, nie dzwoni, nie błaga, żeby wrócił, nie pyta. Boi się trochę o niego, ale głównie jest zła. Wściekła. Cierpi, bo kocha i nie rozumie. Zostawił ją. Uciekł jak tchórz. Na początku wysyła mu jeszcze terminy badań USG i kontroli lekarskich. Potem już nie. Wie, że nie ma co liczyć na to, że on się zjawi. Rozumie w końcu, że Piotrek dziecka nie chce.
Kiedy rodzi Antoś , on jest w podróży służbowej w Stanach. Zdjęcie syna przychodzi MMS-em, gdy Piotrek siedzi w ogromnej sali na spotkaniu z szefem. Nie wie co się z nim dzieje, nie może powstrzymać łez. Dostaje spazmów, szef pyta co się stało, gratuluje narodzin syna, mówi, żeby Piotrek wracał do Polski. Piotrek zapomina o różnicy czasu, dzwoni. Ale Aga nie odbiera, wysyła tylk ozdawkowe SMS-y. Po trzech tygodniach oddzwania, mówi o porodzie, o tym jaki jest Antoś. Pozwala, by Piotrek przysłał pieniądze, ale nie pyta, kiedy przyjdzie go zobaczyć. Radzi sobie, pomaga jej mama. Jakoś jest. Jakoś. W głębi, wciąż boli. Teraz chyba bardziej niż na początku.
Dziś Antek ma dwa lata. Jest dużym, silnym chłopcem, bardzo podobnym do mamy. Swojego tatę poznał osiem miesięcy temu. Uczy się go, obserwuje, wie, kim jest. To samo robi Piotrek – uczy się syna, obserwuje go, oswaja się z tym, że jest ojcem. Pierwsze spotkanie zapamięta do końca życia, tak, jak większość ojców zapamiętuje narodziny swoich dzieci. Boi się coraz mniej.
A Agnieszka, choć szczęśliwa, że między Antkiem a tatą rodzi się więź, wciąż nie wie co dalej. Nie umie do końca zaufać mężowi, na dnie serca wciąż drzemią obawy, że skoro odszedł od nich raz, skoro zostawił ją w ciąży – odejdzie w następnej, trudnej dla siebie sytuacji. Co będzie, gdy Aga albo Antoś zachorują? Ale tak poważnie. Czy będzie mogła liczyć na Piotrka?