Do krakowskiej księgarni wszedł chłopczyk, z uśmiechem zostawił napisany odręcznie – może przez niego, może przez mamę -list i wyszedł. List został przetłumaczony i brzmi tak:
„Nazywam się Bohdan, mam 9 lat. Jestem z Ukrainy. Kiedy zaczęła się wojna, mama powiedziała, że musimy jechać, żeby przeżyć. Teraz jesteśmy w Polsce, w pięknym mieście Krakowie. Dziękujemy Polsce, Polakom za to, że nas nie zostawili. Dziękujemy za to, że pomagacie w tym ciężkim czasie. Dziękujemy za wasze wsparcie. Dziękujemy za waszą gościnność. Dziękujemy za człowieczeństwo. Bardzo chcę do domu i kiedy dorosnę, będę robić tak, żeby na świecie nie było już więcej wojen. A my nigdy nie zapomnimy, jak nam pomogliście. W Polsce są bardzo dobrzy ludzie. Chwała Ukrainie!”
Historię na Facebooku opisuje Jacek Dehnel, który jest znajomym właścicieli krakowskiej księgarni Mocak-Bookstore-Bunkier, znajdującej się w Pałacu Potockich, poszukują nadawcy listu. Zdecydowali się na publikację jego treści w mediach społecznościowych.
„Ponieważ każdego dnia pracujemy ze słowem, wiemy jak wielką ma ono moc i znaczenie. Czujemy się zobowiązani do przekazania wiadomości od Bohdana. W końcu jest nas, adresatów i adresatek tych słów, o wiele, wiele więcej niż tylko zespół naszej księgarni” – napisali.