Go to content

Przed nami „noc spadających gwiazd”. Czym są Perseidy i co zrobić, żeby je dobrze widzieć?

fot. Viktar/iStock

Szykujesz się na oglądanie „spadających gwiazd”?  To już dzisiaj, wyjątkowo aktywny będzie Gwiazdozbiór Perseusza. Warto więc na niego spojrzeć i zachwycić się gwiezdnym spektaklem. To nie gwiazdy ani „deszcz meteorytów”. Gdyby tak było, to na Ziemi mielibyśmy katastrofę, albo musielibyśmy chodzić w kaskach. To są po prostu Perseidy. O Perseidach rozmawiamy z Robertem Szajem, popularyzatorem nauki.

Co to są Perseidy?

– Wbrew powszechnej opinii Perseidy nie są zjawiskiem kosmicznym, a atmosferycznym, które towarzyszy przylotowi niewielkiej kosmicznej cząstki – ziarnka piasku lub małego, nie większego niż ludzka pięść, kamienia. Kiedy taka cząstka wpada do ziemskiej atmosfery, lecąc z prędkością kilkunastu albo kilkudziesięciu kilometrów na sekundę, poprzez tarcie podgrzewa w atmosferze atomy powietrza do świecenia, kilkadziesiąt kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Dlatego przez chwilę wydaje nam się, że coś się zapaliło na niebie, że gwiazda się oderwała od nieboskłonu. Potocznie mówi się, że „gwiazda spadła z nieba”. Takich kosmicznych niewielkich ciał  do naszej atmosfery codziennie wpada bardzo dużo. Dlatego meteory widoczne są na całej kuli ziemskiej i nie tylko sierpniu, ale przez cały rok.

Powiem szczerze: myślałam, że to są po prostu spadające gwiazdy!

– Większość osób tak myśli! Co ważne „spadająca gwiazda” to jest nazwa potoczna, bo gdyby gwiazda spadła na Ziemię, to spowodowałyby wielką katastrofę, jako że gwiazdy są wielokrotnie większe niż nasza planeta! Ale na niebie wygląda to rzeczywiście, jakby jakaś gwiazda odrywała się od nieboskłonu i spadała.

Z czego powstają Perseidy?

– Na początek warto wiedzieć, że w przestrzeni kosmicznej te cząstki nie są rozłożone równomiernie. Układają się one w zgęszczenia lub strumienie, a powstają właściwie w trojaki sposób. Po pierwsze: często są to pozostałości w formie pyłu kosmicznego, ziarenek piasku lub brył skalnych po tworzącym się 4,5 miliarda lat temu Układzie Słonecznym. Drugi rodzaj powstaje w wyniku zderzenia większych ciał kosmicznych, czy też uderzeń mniejszych obiektów w większe, np. planetoid w Księżyc. Dziś już bardzo rzadko to już zdarza, by z powierzchni Księżyca wybita większa skała, która np. wpadłaby do ziemskiej atmosfery. Trzeci rodzaj tego typu cząstek powstaje w wyniku przechodzenia komet w pobliżu Słońca. Jądra komet składają się tzw. brudnego lodu lub śniegu. To wygląda jak kilkutygodniowy śnieg, który zaczyna topnieć, staje się szary i widzimy w nim wszystkie zanieczyszczenia zgromadzone przez tygodnie. Kiedy jądro kometarne paruje, przechodzi ono bezpośrednio ze stanu stałego do gazowego i wtedy uwalniają się wszystkie brudy, czyli mniejsze lub większe drobinki materii kosmicznej.

fot. Pyrosky/iStock

Dlaczego w połowie sierpnia Perseidy są najbardziej widoczne?

– Perseidy podczas przejść w pobliżu Słońca zostawiają za sobą strumień „brudu kosmicznego” – drobnych ziarenek piasku i małych kamieni. Ziemia przecina ten strumień cząstek o przekroju nieregularnej elipsy w ciągu kilku tygodni. W okolicach 12-13 sierpnia nasza planeta przechodzi przez najgęstszy środkowy fragment tego strumienia, dlatego właśnie wtedy najwięcej jego cząstek wpada do ziemskiej atmosfery z ogromnymi prędkościami i dają nam ten spektakularny efekt. Oczywiście to nie jest jedyny strumień cząsteczek materii kosmicznej, który Ziemia przecina w ciągu roku.

W grudniu na przykład „przechodzimy” przez strumień roju Geminidy, ale wtedy w Polsce zazwyczaj jest kiepska pogoda – zimno i nikt nie ogląda „spadających gwiazd”, a szkoda, bo one są jeszcze fajniejsze niż Perseidy. Natomiast latem spędzamy wieczory na zewnątrz i chętnie oglądamy to, co dzieje się na niebie.

Co zrobić, żeby najlepiej zobaczyć Perseidy?

– Uciec jak najdalej od miejskich świateł! Bo światła miejskie, rozpraszając się w wilgotnej atmosferze, ograniczają nam możliwość oglądania słabszych obiektów na niebie. Oczywiście by oglądać ten spektakl, musimy mieć jeszcze pogodne, czyste niebo, co w Polsce jest ostatnio rzadkie, bo coraz więcej mamy pochmurnych, niestabilnych dni i nocy.

Potrzebujemy jakiegoś specjalnego sprzętu do oglądania – lunety na przykład?

– Do obserwacji Perseidów nie potrzebujemy żadnych instrumentów optycznych. Widać je gołym okiem. Wystarczy, że będziemy ogarniać jak największą część nieba swoimi oczami. Na pewno w ciągu kilku minut, a nawet w ciągu kilkudziesięciu sekund zobaczymy „spadającą gwiazdę”. Już od końca lipca obserwuję je co noc, ale po 20 sierpnia zazwyczaj się wszystko kończy.

Skąd taka nazwa: Perseidy?

– Od gwiazdozbioru Perseusza. Jest taki zwyczaj, że roje meteorów, które się pojawiają na niebie, swoje nazwy biorą od gwiazdozbiorów, z których zdają się wylatywać. Ale to nie znaczy, że my możemy je obserwować tylko w tym konkretnym gwiazdozbiorze. Oznacza to tyle, że gdybyśmy połączyli linią wszystkie meteory z danego roju, to ich drogi przecięłyby się w tym gwiazdozbiorze.

Perseidy są więc widoczne na całym niebie, a nie w gwiazdozbiorze Perseusza, który na niebie pojawia się wieczorem i w pierwszej połowie nocy widoczny jest nad północno-wschodnim horyzontem. Perseidy były również nazywane łzami św. Wawrzyńca, którego święto obchodzimy właśnie 10 sierpnia.

fot. Allexxandar/iStock

Czy one mogą być dla nas niebezpieczne?

– Absolutnie nie! To nie są perzcież ogromne skały, które mogłyby spaść na nas z góry i nam zagrozić. One praktycznie wszystkie spalają się w atmosferze, więc nie są groźne. Jednak zdarzają się zupełnie inne pojedyncze większe obiekty, które są w stanie przelecieć przez ziemską atmosferę i wtedy jak spadną, nazywają się nie meteorami, ale meteorytami. Dlatego jak ktoś mówi, że w sierpniu ogląda „deszczu meteorytów”, to jest w błędzie. Gdy tak było, to musiałby chodzić w kasku. Żeby wszystko uporządkować – w kosmosie jak krążą takie ziarenka piasku – to nazywamy je meteoroidami.

Jak one wejdą do atmosfery, to zapalają się i nazywamy je meteorami.  W wyniku tarcia najczęściej wyparowują i nigdy nie dolatują do powierzchni. Ale jeżeli tak obiekt ma średnicę kilkudziesięciu centymetrów lub większą niż metr i uda mu się wejść w ziemską atmosferę i się jeszcze w niej nie spalić w całości, to dolatując do powierzchni Ziemi, stałby się meteorytem. Niekiedy cena takiego meteorytu może kilkanaście albo kilkadziesiąt razy przekroczyć cenę złota!

Słyszałam o biżuterii, którą robi się właśnie z meteorytów.

– To prawda, jest ona bardzo cenna, bo niezwykle rzadka.


Robert Szaj kieruje Fundacją Nicoalus Copernicus w Truszczynach, zajmuje się popularyzowaniem wiedzy na temat Mikołaja Kopernika i astronomii.