O czym marzycie? Czy odpowiedź na to pytanie pojawiła się w waszej głowie szybko, czy też zajęło wam chwilę, zanim zdecydowałyście czego pragniecie, tak w głębi serca? A może macie gdzieś, obłożony w miękki, miły w dotyku papier zeszyt, w którym spisujecie wasze marzenia?
Czy nasze marzenia umierają?
Wiecie, że według najnowszych badań, marzymy znacznie rzadziej niż nasze babcie i prababcie? Jesteśmy też zdecydowanie większymi realistkami niż one. Prawdopodobnie wynika to z tego, że mamy nieporównywalnie więcej możliwości. Dziś, często to, o czym nasze prababcie mogły tylko pomarzyć, my mamy na wyciągnięcię ręki. No i zmieniłyśmy się. My, współczesne Polki, statystycznie podchodząc do sprawy, wolimy „żyć tu i teraz” niż bujać w obłokach. A jeśli już o czymś skrycie marzymy, to marzenia te o wiele częściej dotyczą spraw materialnych niż pojęć tak abstrakcyjnych jak szczęście, spokój, czy nawet miłość. Czyżbyśmy powoli zatracały nasz romantyzm?…
Jako młode dziewczyny nadal marzymy o wielkiej miłości, ale uwaga – już nie na pierwszym miejscu! Na pierwszym miejscu są u nas marzenia dotyczące rozwoju osobistego i wszelkie inne, „zdrowo egoistyczne” dotyczące edukacji czy zdobywania nowych, oryginalnych umiejętności.
Marzymy również o tym, by móc zaimponować innym. – Moim marzeniem jest nagrać świetną płytę z jazzowymi coverami. Żeby moim znajomym i mojemu ojcu pokazać, na co mnie stać – mówi 19 letnia Ola, studentka Akademii Muzycznej w Katowicach – Jasne, że chciałabym spotkać idealnego faceta, zakochać się i być w szczęśliwym związku. Ale marzenia kojarzą mi się z czymś, co graniczy z cudem, a bycie w związku to nie cud, to ciężka praca. Marzenie to na przykład poznać Travisa Fimella i sprawić, by dla mnie zwariował.
Z wiekiem nasze marzenia „systematyzują się”, dotyczą coraz rzadziej nas osobiście, a częściej osób nam najbliższych i naszej rodziny, co wydaje się naturalne. Pragniemy by nasze dzieci rozwijały swoje pasje, dostały się na „dobre” kierunki studiów, by nasi rodzice byli zdrowi i jak najdłużej w dobrej formie. Chcąc zapewnić swojej rodzinie odpowiednią przestrzeń, marzymy o wygodnym domu, większym mieszkaniu. Ale dla siebie, tak osobiście chcemy najczęściej tylko tyle, by starczyło nam sił na naszą codzienną rzeczywistość.
Marzenia dojrzewają
Beata, 34 letnia księgowa, żona i mama trójki córek opowiada – Przy pierwszym dziecku marzyłam o tym, by choć na kilka dni gdzieś wyjechać, odpocząć. Nie udało mi się. Przy trzecim już w ogóle przestałam myśleć w ten sposób, po prostu nie było na to czasu. Teraz powoli wracam do marzeń z wczesnej młodości, ale one wydają mi się strasznie przyziemne: kurs zrobić, zapisać się na lekcje włoskiego… Muszę chyba je zrewidować – śmieje się. Im więcej „mamy na głowie”, tym częściej zapominamy w naszych marzeniach o sobie i to jest coś, co warto sobie uświadomić i nad czym warto pracować.
Basia, samotna mama wychowująca dwunastoletniego syna, ma dobrą, stabilną sytuację finansową i satysfakcjonującą pracę. Ale marzy o tym, by pewnego dnia otworzyć własną, małą działalność. Basia projektuje i szyje oryginalne kapy i poduszki, które wśród jej znajomych cieszą się sporą popularnością. Mogłaby tylko wygrać w totolotka, to by ułatwiło realizację tego przedsięwzięcia. No i jest jeszcze jedno, ciągle niespełnione, intymne marzenie. O wielkiej miłości. – Na wszystko co mam, zapracowałam. Zdobyłam to dzięki wiedzy, umiejętnościom, sile charakteru. Ale prawdziwa, romantyczna miłość jeszcze nie przyszła. I to właśnie o niej marzę w tych chwilach „sam na sam” ze sobą, z kubkiem herbaty, ulubionym filmem. Marzy mi się cudowny, ciepły, inteligentny mężczyzna, z którym będę mogła się tym wszystkim dzielić. Wyobrażam sobie jak ten facet łapie dobry kontakt z moim synem, jak spędzamy razem czas. I jak się kiedyś razem starzejemy. Marzenia dla mojego syna? Myślę, że o wszystko co, może osiągnąć, może zawalczyć sam.
Agata, która ma 49 lat marzy o tym, by zanurkować na Wielkiej Rafie Koralowej. To marzenie nie zmienia się od trzydziestu lat i do tej pory nie udało się go zrealizować. – A to nie miałam pieniędzy, a to poważnie zachorowałam i marzyłam, żeby znów chodzić, a to dzieci były małe… Zawsze coś. Odkładałam na później. Ale w tym roku podjęłam decyzję i konsekwentnie dąże do spełnienia mojego marzenia. Kurs nurkowania już zrobiłam. Teraz planuję wyjazd.
Jej córki, 15-letnie bliźniaczki Ala i Helena, też marzą, ale ich myśli wędrują w zupełnie innych kierunkach… Ala byłaby w siódmym niebie, gdyby udało jej się dostać do prestiżowej szkoły baletowej w Nowym Jorku. Wie, że tu cudów nie ma, aby to marzenie się spełniło, trzeba ciężko pracować. Więc Ala pracuje, zaciska zęby i uśmiecha się do swojego marzenia. Wierzy, ba, nawet wie, że uda jej się je zrealizować. Jej siostra interesuje się badaniami nad wszechświatem i chciałaby pracować w NASA. Szlifuje więc angielski i w każdą sobotę uczestniczy w specjalnych, ponad trzygodzinnych zajęciach z fizyki i astronomii na Uniwersytecie w swoim mieście.
Bo współczesne Polki częściej, niż kiedyś i coraz wcześniej budują swoje marzenia wokół konkretnych sukcesów i życiowych celów. Z drugiej strony, częściej również odważają się wracać do niezrealizowanych marzeń z wczesnej młodości czy nawet dzieciństwa. Nie można generalizować. Marzenia, to sfera tak intymna i indywidualna, że trudno analizując ją, wyciągnąć jakieś jednoznaczne wnioski.
Więc o czym marzycie? I czy sięgacie po wasze marzenia?