Nie lubimy ponosić porażek, to oczywiste. Rozczarowanie, gorycz, zawód samym sobą, kto by tego chciał? Nie potrafimy przegrywać i to już trochę gorzej. Bo przecież zdarza się, że nie wszystko idzie po naszej myśli. Że mamy „gorszy” dzień, mniejsze możliwości. Że nadciąga katastrofa, której już zapobiec się nie da. I co wtedy?… Wtedy trzeba, mówiąc górnolotnie, przekuć tę porażkę w sukces. Nie jakiś tam spektakularny, nieosiągalny i nieokreślony. Po prostu ścisnąć jak cytrynę i wycisnąć tyle dobrego, ile się tylko da. Odrobić swoją lekcję.
Nie ma tego złego…
Z perspektywy czasu i z odpowiedniego dystansu, rzeczy bardzo ważne (w danej chwili), tracą sporo ze swej „ważności”. Nagle okazuje się, że bez czegoś, co wydawało nam się absolutnie niezbędne dla naszego szczęścia, można równie szczęśliwie żyć. A nawet, że można wreszcie docenić bardziej to wszystko, co już w naszym zasięgu jest. I że każdy sukces ma swoją cenę.
Przykład: Nie udało ci się zdobyć / zmienić pracy na lepszą. Mimo solidnych przygotowań oraz wiedzy i umiejętności, które posiadasz, podczas procesu rekrutacyjnego odpadłaś w przedbiegach. Straciłaś szansę na wyższą pensję. Ale ta praca wymagałaby od Ciebie jeszcze więcej czasu i zaangażowania niż obecna, a ty masz w domu nastoletnią córkę, która cię potrzebuje. Zdobywając upragnione stanowisko, nie byłabyś już w stanie poświęcić jej tyle czasu, co teraz. Być może wasze kontakty pogorszyłyby się. Co jest ważniejsze?
Poznajesz swoje możliwości i ograniczenia, nabierasz doświadczenia
Możesz dowiedzieć się o sobie więcej niż wtedy, gdy wszystko przychodzi ci z łatwością. Na przykład tego, że jesteś na takim etapie swojego życia, kiedy pewne rzeczy przychodzą ci (jeszcze albo już) z trudnością i to jest całkowicie naturalne. A taka wiedza albo pomoże ci nauczyć się wytrwałości albo pozwoli posiąść umiejętność „odpuszczania”. Jeśli jest dla ciebie za wcześnie i dlatego się nie udało, zdobywasz doświadczenie, które być może poprowadzi cię ku sukcesowi w przyszłości. Skoro się nie udało, bo już za późno, to jeszcze lepiej: nie będziesz musiała się trudzić i znowu próbować:).
Przykład: Ktoś proponuje ci wyjazd za granicę, szansę na lepsze zarobki i ułożenie sobie życia „tam”. Wyjeżdżasz, ale nic się dzieje się tak jak powinno: nie radzisz sobie z językiem, obowiązkami, nie czujesz się dobrze w obcym środowisku. Tęsknisz za rodzicami, za przyjaciółmi. Zagubiona wracasz. Nie wyszło „na stałe”, zgoda. Ale pomyśl: tak wiele się nauczyłaś! Podszkoliłaś język, otworzyłaś się na ludzi i nabrałaś choć odrobinę pewności siebie. Ten wyjazd pomógł ci się rozwinąć. Być może teraz jest jeszcze za wcześnie, ale za rok, dwa, trzy lata wyjedziesz i złapiesz wiatr w żagle. Przecież już trochę wiesz, jak to jest…
Nie wszystko jest takie, jak ci się wydaje…
Czasem bardzo boisz się przegrać i nie zauważasz, że sytuacja, w której się znajdujesz już jest porażką. Jeśli pragnęłaś czegoś z niewłaściwych powodów, jeśli towarzyszą temu złe emocje, to i tak, na końcu nigdy nic nie wyjdzie tak, jak byś sobie tego życzyła.
Przykład: Twoje małżeństwo jest kompletną pomyłką. Ratujesz je więc z obawy przed reakcją najbliższych, strachu przed samotnością, a może dla mylnie pojętego „dobra dzieci”. Nie odchodzisz. W efekcie kolejne lata tkwisz nieszczęśliwa w związku z kimś, kto cię od dawna nie kocha i nie okazuje ci szacunku. Lęk przed samotnością zaleczyłaś samotnością w małżeństwie zatrzymanym na siłę. Dzieci odczuwają twoją frustrację, również nie są szczęśliwe. Co tu tak naprawdę jest porażką?
Wszystko, co dajesz z siebie, dostaniesz z powrotem, z nawiązką
Mimo, że nie odniosłaś sukcesu, twoje zaangażowanie, ciężka praca i determinacja procentują. Prędzej czy później, przy takiej czy innej okazji. Tak naprawdę, najbardziej rozwijające są same próby, najwięcej uczysz się starając się odnieść ten wymarzony sukces.
Przykład: Podjęłaś studia na kierunku o którym marzyłaś jeszcze we wczesnej młodości. Wtedy się nie mogłaś sobie na to pozwolić, dziś masz komfort finansowy i większe możliwości, choć znacznie mniej czasu. Wybierasz tryb zaoczny, żeby łatwiej było ci pogodzić naukę z życiem rodzinnym i zawodowym. Uczestniczysz w ciekawych wykładach, znowu dużo czytasz, cieszysz się i czujesz, że się rozwijasz. Ale dzieci chorują, pracodawca wymaga od ciebie coraz więcej zaangażowania. Ze studiów rezygnujesz, bo po prostu fizycznie nie dajesz rady. Masz poczucie porażki. Ale przecież udowodniłaś sobie, że potrafisz zrobić coś dla siebie, podążyć za swoimi marzeniami, zdecydować się na odważny krok. I z całą pewnością to nie jest twoje ostatnie słowo. Za jakiś czas spróbujesz znowu. Może tym razem czegoś zupełnie innego, ale na pewno znów będziesz czerpać z tego przedsięwzięcia tyle, ile się da.
Życie jest ciągłym „próbowaniem”. Nie bójcie się więc przegrywać i nauczcie traktować swoje porażki jako cenne lekcje. O sobie i o życiu.