Katarzyna ma 53 lata. Jest wysportowana, zadbana, uśmiechnięta. Robi plany: w tym roku, w sierpniu Bieszczady, a późną jesienią kilka dni we Włoszech. Na tydzień przed wyjazdem w góry robi zakupy w sklepie sportowym, kiedy dzwoni telefon. To mama. Tata zle się poczuł, upadł w łazience, nie wstaje. Czekają na pogotowie. Kasia wybiega ze sklepu i natychmiast wsiada w auto. Nie zdąży pożegnać się z tatą. Tydzień po pogrzebie porządkuje z mamą jego ubrania. Mama jest blada, zaczyna mieć problemy z mówieniem. Traci przytomność. Wylew. Życie Kasi zmienia się o 180 stopni.
Katarzyna opiekuje się mamą od dwóch lat. Przeszła przez wszystkie etapy: strach, złość, bunt, rezygnacja, poszukiwanie pomocy. Po wylewie mama mówi bardzo niewyraźnie, porusza się jedynie korzystając z pomocy córki. Nie korzysta z toalety, trzeba jej zmieniać pampersy. I trzeba być z nią, większość czasu, bo mama się boi. Redakcja Kasi zgodziła się na pracę zdalną. Zresztą teraz, w czasie pandemii naprawdę nikomu to nie przeszkadza. Tylko jak tu spokojnie pracować, gdy najbliższa osoba wymaga nieustannej pomocy?
Strach
Pierwsze miesiące były przerażające. Katarzyna bała się mamy. Bała się ją dotknąć, umyć, przebywać z nią sama. Choroba zmieniła mamę Kasi w kogoś, kto nie potrafi wyrazić swoich myśli ani potrzeb. Kogoś, kogo poznajesz właściwie tylko wtedy, gdy głębiej zerkniesz mu w oczy. Najpierw Kasia bała się wziąć mamę za rękę, dosłownie się do tego zmuszała. Potem ogarnął ją lęk o to, że sobie nie poradzi. Mama jest drobna, ale Kasi, mimo wysportowanej sylwetki, jest coraz trudniej podnosić coraz bardziej bezwładne ciało. W końcu strach zmienił się w bezsilną złość.
Złość
Dlaczego to zdarzyło się nam? – pytała Kasia. Przecież mama była wcześniej w dobrej kondycji, ćwiczyła, dbała o siebie, chodziła na długie spacery. Dlaczego teraz? Denerwowały Kasię komentarze znajomych, że trzeba mamie załatwić profesjonalną pomoc, że sama nie da rady pracować na pełny etat (nawet z domu) i zajmować się mamą. Nie, nie przyprowadzi tu mamie obcej osoby. Będą razem. Matka, coraz bardziej niedołężna, cicha, zamknięta w sobie i smutna. I córka, coraz bardziej sfrustrowana, zmęczona, samotna ze swoim problemem. I z wyrzutami sumienia, bo to przecież mama…
Rezygnacja
Bezsilność. Łzy płynące po twarzy wtedy, kiedy mama nie patrzy, samotność. Niewyobrażalne zmęczenie psychiczne i fizyczne. Brak możliwości odpoczynku, złapania chwili oddechu. Upór i rezygnacja. Z siebie. Kasia przestała o siebie dbać, od dwóch lat nie miała urlopu. Jej życie zawodowe miesza się z życiem domowym, z codziennymi wyzwaniami związanymi z opieką nad mamą. Kilka razy mama się przewróciła, raz złamała rękę. A przecież Kasia opiekuje się nią najlepiej, jak potrafi. Wychodzi tylko do sklepu na parterze, po świeże pieczywo i mleko, biegnie w dół ulicy i wraca. Większe zakupy zamawia raz w tygodniu przez Internet. Trzy razy do mamy przyszła jej przyjaciółka, wtedy Kasia wyszła załatwić swoje sprawy w pracy i urzędzie. Biegła z powrotem zdenerwowana, bo przyjaciółka też starsza, schorowana.
Pomoc
Koleżanki Kasi błagały ją, prosiły: daj sobie pomóc. Mama ma przecież wysoką emeryturę, możesz opłacić kogoś, by dwa razy w tygodniu czuwał przy mamie. Ty mogłabyś chociaż wyjść na spacer, na kawę. Odetchnąć, oderwać się.
Bardzo długo Kasia nie mogła się przemóc. Obrażała się: nie potrzebujemy tego, ja sobie daję radę. Przełom przyszedł, gdy obudziła się pewnej nocy z tak okropnym, przygnębiającym uczuciem, że jeśli umrze przed mamą, ta zostanie sama. Była tak bardzo zmęczona, że od trzech tygodni sypiała po dwie, trzy godziny. Podejrzewała też u siebie stany depresyjne.
Od miesiąca do mamy przychodzi przemiła Olga. Olga przyjechała z Ukrainy, jest ciepła, życzliwa i bardzo delikatna. Nawiązała z Kasią przyjacielską relację, jej mama jest w podobnym wieku, co mama Katarzyny.
Kasia mówi, że to był ostatni moment. Że nie wie, co by się stało, gdyby nie pomoc Olgi. Że nie czuję się gorsza, zatrudniając pomoc. Wczoraj poszła na dłuższy spacer, znów zaczęła biegać. W przyszłym tygodniu pójdzie zrobić badania krwi. Ma więcej życzliwości dla siebie, dla świata. Dla mamy przede wszystkim.