Samotność. Nie lubię tego słowa, bo ma ono dla mnie wydźwięk negatywny. Samotny prawie zawsze oznacza smutny, zapomniany, niezrozumiany. Inny. Jestem sama, jestem singlem. Ale w Walentynki nie czułam się opuszczona, zdenerwowana, zła. W Walentynki spotkałam się z przyjaciółką i poszłyśmy na piękny, zimowy spacer. W Walentynki rozmawiałam z moją mamą przez telefon i długo się śmiałyśmy. W Walentynki obejrzałam dobry film w telewizji. I w Walentynki widziałam wiele uśmiechniętych, szczęśliwych par. Nie sądzę, żeby nasze światy się wykluczały.Tak, zdarzyło mi się usłyszeć pytanie o to, czy nie brakuje mi kogoś bliskiego. Słyszałam od kilku osób komentarze, mówiące o tym, że kobieta może czuć się spełniona jedynie w rodzinie. Nie bulwersują mnie one, ale lekko irytują. Dobiegam czterdziestki, mam wśród przyjaciół zarówno singli takich jak ja, jak ich ludzi w udanych związkach. Lubię patrzeć na udane związki, lubię cieszyć się szczęściem innych. Bardzo smucą mnie związki nieudane, miłosne dramaty, zdrady. Wiem, że rozstania bolą, bo sama byłam w kilku związkach. Część z nich wspominam dobrze, z byłymi partnerami utrzymuję znajomość. Wiem, co to znaczy kochać, ale nie dążę do tego za wszelką cenę. Pozwalam życiu się toczyć swoim torem.
Nie uważam, że szczęście jest uwarunkowane relacją z partnerem. Myślę, że ono zależy przede wszystkim od tego, jaki mamy stosunek do siebie samych. Osoby, które szukają własnego poczucia wartości w związku, nigdy nie będą szczęśliwe. To zdrowa miłość własna jest zródłem harmonii w życiu. Nie możemy swojego dobrostanu uzależniać od kogoś innego. Nie mamy prawa nikogo obarczać taką odpowiedzialnością. I nie możemy wybierać złej relacji tylko po to, by nie być… same.
Nie sądzę również, że każda kobieta (czy też każdy mężczyzna) jest stworzony do tego, żeby być rodzicem. Znam nawet takie osoby, które mają dzieci i sprawiają wrażenie, jakby wiecznie tego żałowali (co fatalnie odbija się na owych dzieciach)… Z reguły jednak nie reaguję nerwowo na zaczepki typu: Nie sądzisz, że za chwilę już będzie na to za późno? Wiem, że ci, którzy tak chętnie zabierają się za urządzanie życia innym, zazwyczaj nie radzą sobie dobrze z własnymi problemami. Nie oceniam, staram się wszystkich traktować tak, jak sama chciałabym być traktowana.
Lubię oglądać komedie romantyczne, czytam powieści, w których ludzie się w sobie zakochują. Równie często sięgam po lektury głębsze psychologicznie, reportaże, serie dokumentalne. Nie powielam stereotypów, nie mieszam się w sprawy innych, jeżeli nie zostanę o to poproszona.
Nie doskwiera mi samotność, nie myślę o niej wiele. Celebruję każdy dzień, jest mi dobrze bez życiowego partnera. Ale czy to znaczy, że zawsze będę singielką? Nie robię takich założeń, nie myślę o tym. Jeśli spotkam kogoś, kto stanie się mi bardzo bliski, będę się z tego bardzo cieszyć. Jeśli nie – będę nadal żyć tak, jak żyję i też będzie mi z tym dobrze. Związek to nie jest warunek konieczny mojego szczęścia. Ja to szczęście mam w sobie. Ono się rodzi z przekonania, że jestem wartościową osobą o wielu zainteresowaniach. Szczęście przynoszą mi także dobre relacje z przyjaciółmi i moją rodziną. Nie czuję się niekompletna, osamotniona. Jestem spełniona, mimo, że nie mam życiowego partnera.