Nowe… to złe. Nieznane. Lecz nie tylko zmiana w życiu może być dla ciebie poważnym zagrożeniem. Uważaj, twoje tarcze obronne mogą być jeszcze bardziej niebezpieczne…
Każdy z nas wytwarza własne mechanizmy obronne już w dzieciństwie. I o ile, gdy jesteśmy mali, sprawdzają się doskonale, w dorosłym życiu mogą okazać bardzo kłopotliwe lub nawet pogłębiać nasz problem. Bazujemy na kilku podstawowych mechanizmach jedynie nadając im swoje barwy. Jednak wszystkie maja tę samą cechę – sprawdzają się tylko do czasu…
MECHANIZMY OBRONNE:
WYPARCIE – Nie przyjmujesz do wiadomości nieprzyjemnych lub niewygodnych faktów (ich podświadome wypieranie). W ten sposób nie musisz stawiać im czoła.
ZAPRZECZENIE – Udawanie przed sobą samym, że to się robi jest niegroźne i tak naprawdę nic złego się nie stało (np. w przypadku przykrych wydarzeń lub podejmowania ryzykownych działań).
PROJEKCJA – przenoszenie na inne osoby własnych uczuć, przypisywanie swoich emocji innym (np. w odwecie za odrzucenie miłosne – atak i oskarżenie o molestowanie).
PRZENIESIENIE – szalenie częsty sposób obrony i odreagowania! Jeśli nie możesz dać upustu swoim emocjom w danej sytuacji stresowej, przenosisz je w bardziej sprzyjające okoliczności. Zbierasz reprymendę od szefa – nie możesz mu się odpłacić, więc twoja złość i frustracja wypływa w dogodnej sytuacji – krzyczysz na podwładnych lub bez wyraźnego powodu na dzieci/partnera.
RACJONALIZOWANIE – każde niepowodzenie i bolesne uczucia doskonale sobie sam wytłumaczysz… ba! każdego winnego usprawiedliwisz w bardzo wiarygodny sposób. Naprawdę w to uwierzysz!
REGRESJA – w przypadku sytuacji ci zagrażającej wpadasz w nerwowy chichot, zachowujesz się jak dziecko (cofasz się do wcześniejszej fazy rozwoju).
Zabijający śmiechem
Bardzo często w dorosłym życiu bronimy się humorem. Obracamy w żart bolesne i trudne sytuacje – bo tak nam łatwiej. O ile zachowamy zdrowy umiar, to bardzo pomocny mechanizm – ponieważ pozwala się zdystansować do wielu sytuacji, które budzą w nas silne emocje.
Poczucie humoru pozwala na pomocne zbagatelizowanie niektórych sytuacji. Zamiast rwać włosy z głowy z powodu czyjeś uszczypliwości czy drobnego niepowodzenia – można je obśmiać, a energię spożytkować na coś znacznie dla nas cenniejszego. Oczywiście nie ma sensu udawać na siłę perlistego śmiechu, gdy zbiera się nam tak naprawdę na płacz. To na pewno nie zadziała na naszą korzyść.
Atak najlepszą obroną
Stara jak świat i bardzo niebezpieczna metoda obrony. Stosując ją jesteśmy tak bardzo zdeterminowani by skutecznie i szybko zaatakować, zostawić przeciwnika bez szans – że nie potrafimy dostrzec istoty sprawy. Zresztą ona nie jest ważna. Atakując – skupiamy się tylko na jednym – na ataku. Mocno, szybko, celnie. Nie ma czasu na rozważania czy słusznie… To często przysłowiowa armata na komara. Osobie atakującej bardzo ciężko jest dyskutować i opanować swoją kompulsję, a refleksja jeśli przychodzi – no cóż trzeba na nią poczekać. Pojawi się dopiero, gdy opadnie kurz i okaże się czy atak był dość skuteczny…
Kiedy pęka bańka
Najczęściej naszą kobiecą i bardzo niebezpieczna formą obrony jest racjonalizacja. Jesteśmy mistrzyniami teatru jednego aktora. Do perfekcji opanowałyśmy wypieranie własnych potrzeb, bo…, usprawiedliwienia krzywdy, której doznajemy, bo…. Ostrożnie. nic nie trwa wiecznie, każdy ma swój nieprzekraczalny próg wytrzymałości.
– Odkąd pamiętam wszystko było na mojej głowie, ale nigdy to mi nie przeszkadzało. On zawsze był zapracowany, późno wracał. Był kochającym mężem i ojcem. Całkowicie rozumiałam, że to on potrzebuje mojego wsparcia, że umówiliśmy się na taki a nie inny podział obowiązków. Większość decyzji wydawała się być całkowicie logiczna, racjonalna. Dopiero gdy podrosły dzieci i wróciłam do pracy coś pękło. Okazało się, że absolutnie już wszystko jest na mojej głowie. A on jest kolejnym dzieckiem do obsłużenia. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że było tak zawsze. I ja sama sobie wszystko przed sobą usprawiedliwiałam. Bo był zmęczony, bo mia prace, bo był zestresowany… A kto u lich anie jest? – opowiada Dorota. – tak długo to racjonalizowałam, że gdy tupnęłam nogą zaczęło się sypać wszystko w naszym życiu. Bo przecież przez 10 lat jakoś mi to nie przeszkadzało – mówił.
Jak najlepiej się bronić w takim razie przed tym co nowe i trudne? Najlepiej z „otwartą” głową, bez pośpiechu. Tak, aby spojrzeć na spokojnie na sytuację, gdy pierwsze emocje opadną i odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy aby na pewno sama nie stoję sobie na przeszkodzie do zwycięstwa.