Zanim kolejny raz wstrzymasz przez telefon łamiący się oddech i łzy, kiedy siostra oznajmi zakup nowego, dwustumetrowego domu w podwarszawskim Konstancinie, nie daj się zdołować. To nie ważne, że w twoim mieszkaniu kiedy się poślizgniesz pod prysznicem głową prawdopodobnie przyłożysz o kaloryfer w dużym pokoju. Nic z tego, że od dwudziestu lat nie masz nawet zdolności kredytowej, kiedy ona dostała już osobiste biurko i wytarty od trzymania firmowy długopis w każdym oddziale. Powinnaś zacząć się uczyć cieszyć z jej sukcesów, bo ten niewielki krok może przyłożyć się do większych powodzeń na twoim prywatnym podwórku.
Zamiast ukrywać posty przyjaciela na socialowym salonie, który jeszcze wczoraj kitesurfował na wodach Nowej Zelandii, a dzisiaj karmi bananem żółwie na Galapagos, czerp z jego doświadczeń wibracje do działania. Z rolowania oczu, wywlekania ich na lewa stronę w bólu i zazdrości nie wyniesiesz nic, a ze szczerych gratulacji prawdopodobnie dużo więcej. Tylko jak to zrobić zanim popadniesz w depresję, a sukcesy twoich bliskich przyjaciół zamiast dmuchać w skrzydła porywistym wiatrem złożą żagiel i każą dryfować na oślep? Po pierwsze i najważniejsze – podnieś tyłek z kanapy, uwierz w siebie i zacznij robić cokolwiek co przybliży cię do sukcesu, zamiast jedynie bajać o jego potrzebie. Ten milion sam się nie zarobi! Zrozumiano?
Żeby nie zostać jednym z takich przygłupich, osiedlowych gołębi, który jest w stanie przybić kumplowi piątkę kiedy ten trafia z zamkniętymi oczami orzeszkiem do własnej buzi, ale nie potrafi powiedzieć „gratuluję”, kiedy długo wyczekany awans otworzył mu furtkę do podróżowania po świecie zupełnie za darmo, przeczytaj, co da ci szczere zrozumienie i poparcie. Możesz być po tym szczęśliwsza, otwarta i przy okazji sama napędzisz się do twórczego działania. Nie zakopuj się jedynie w marzeniach. Zrób rachunek sumienia, postaw sobie realne cele i działaj.
Nastawiasz się na przegraną. Po co?
Pogrążając się w niezdrowej frustracji i wyrzutach sumienia, że nie spożytkowałaś czasu na tyle dobrze jak ona, koleżanka z bloku obok, przyjaciółka od dziecka pamiętaj, że podświadomie programujesz umysł na porażkę. Im dłużej dołujesz się „wygraną” przyjaciółki tym mniej poświęcasz czasu na swoje potrzeby i budowanie muru pewności siebie. Otaczanie się malkontenctwem jeszcze nikomu nie przyniosło nic dobrego, a ty raczysz siebie tym zabiegiem zupełnie na własne życzenie. Takim zachowaniem udowadniasz, że jesteś małostkowa, i głośno deklamujesz strach przed brakiem osiągów. Rozumiesz już? Zamiast płakać w poduszkę wykorzystaj cudze doświadczenie i zacznij swoją historię.
Odsuwasz się od znajomych, którzy są wiele warci
Opcje są dwie. Albo ty sama zrezygnujesz z towarzystwa ludzi odnoszących sukcesy, bo nie będziesz w stanie znieść głośnych peanów na ich cześć przy wspólnych spotkaniach, albo oni podziękują tobie. Ile można w pozornie przychylnym towarzystwie powstrzymywać się od głośnego przyznawania do sukcesu? Ile razy musi sobie przysłowiowo dać po łapach ktoś, żeby nie urazić twojego rozbuchanego ego? Męczące relacje prędzej czy później będą skracane do niezbędnego minimum i zanim się obejrzysz usuniesz ze swojego towarzystwa naprawdę wartościowych ludzi. Ty się powinnaś od nich uczyć, a nie szlochać w kątku nad marnym poziomem własnego życia. Skoro tyle osiągnęli, dlaczego nie skorzystać z przetartego już szlaku i nie zacząć biec w tym samym kierunku?
Takim zachowaniem nie przyciągniesz do siebie dobrych zmian
Nie od dzisiaj wiadomo, że dłuższe przebywanie z ludźmi o konkretnych cechach charakteru, z konkretnymi zainteresowaniami sprawi, że prędzej czy później zaczniesz się z nimi utożsamiać. Mało tego, zaczniesz się zmieniać chcąc wejść w społeczeństwo, które sama uznajesz za atrakcyjne. Pozostając w totalnej opozycji do przypadków, które zrobiły coś ponad przeciętną i chwalą się tym głośno, tworzysz środowisko niezdolne do zmian i postępu. Zamykasz się w małym pudełeczku strefy komfortu i ani myślisz wyściubić nosa przez szparki. Trochę słabo zważywszy na to, że taka postawa nie będzie matką sukcesu, a ty dostaniesz tytuł samonakręcającego się nieudacznika.
Łap za telefon, dzwoń i gratuluj. Jutro należy tylko do ciebie
Umiejętność podania ręki i docenienie trudu pracy drugiego człowieka świadczy o twojej inteligencji. Nie musisz czuć się głupio, kiedy poczujesz denerwujące mrowienie zazdrości między żebrami, bo to zdrowy objaw, ale tylko od ciebie zależy co z nim dalej zrobisz. Przepuścisz przez płuca dwa głębokie oddechy i docenisz skalę wydarzenia obiektywnie, albo zgnuśniejesz do reszty, zalejesz się żółcią i odbierzesz sobie szansę na spontaniczne poderwanie się do działania. Umiejętność gratulowania oprócz oczywistego – otwarcia się na ludzi i świat, oznacza jeszcze, że doceniasz drugiego człowieka, jesteś pozytywnym przypadkiem, a taka cecha charakteru pozwoli ci osiągnąć co tylko zechcesz. Do dzieła. Łap za telefon, dzwoń i gratuluj. Jutro należy tylko do ciebie.