Patrzę na Dawida Wolińskiego, jego najnowsze klapki z puszkiem od Gucci i sama już nie wiem czy wkręca mnie czy on tak na serio. Skroluję dalej – kolejna twarz szołbizu mości pięty w tym samych futrzanym papuciu. Wychodzi na to, że totalna ze mnie modowa lebiega i za rzeczy, za które zabijają się tłumy, sama nie oddałabym nawet kawałka stopy. To tak w nawiązaniu do włochatego pantofelka. Gdzie więc kończy się granica absurdu i kiedy jest poważnie źle – tłumaczę na podstawie klasycznych wpadek Polaków.
Rajstopy w sandałkach z odkrytym palcem
Jest i on. U pań odwieczny dylemat wesel zimą i występów przy wzmożonym wietrze. Niby chcemy pięknie i z klasą, ale jak na dłużej zostawimy odkrytego palucha i jego czterech ochmistrzów, tym prędzej doczekamy się zapalenia pęcherza albo sinej płytki palucha. Generalnie słabo i nikt by nie chciał, ale znam twardzielki, które i na styczniowe bale noworoczne śmigają bez lajkry.
Drogie Panie, w odkrytym bucie z rajtuzami jest tak, nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. Albo zakładamy rajty i wkładamy zakryte pantofelki, albo zaciskamy zęby i staramy się za głośno nimi nie dzwonić, kiedy wiatry ślubnego kościoła zajrzą nam już pod spódnicę. Zanim założycie jeszcze raz cokolwiek do odkrytego buta pamiętajcie, że od rajstop w sandałkach do rajtuzowych podkolanówek latem do spódnicy, bardzo krótka droga. Skoro chcecie, żeby już nigdy nikt się za wami nie obejrzał, to jest to droga ku spełnieniu marzeń.
Skarpeta frote
Zostając przy sandałach warto podyskutować o mężczyznach, którzy może nie wciskają się w prześwitującą pończochę, ale z uporem maniaka zakładają bawełniane skarpety do letniego obuwia. Wiecie chłopaki, że piszą o nas w świecie? Wiecie, że to jest tak okropne jak zapach miejskiego autobusu latem bez klimatyzacji i zawiązana wokół nadgarstka reklamówka z wytartym nadrukiem winogrona? Skarpeta do obuwia „niby do wody, sam nie wiem co to” też nie przejdzie. Zasada jest taka, że jak coś z założenia ma odkrywać i przewietrzać, to nie opatulamy tego na zapas. To jakby zakładać krótkie spodenki latem celem wywietrzenia jajec i termo majty pod spód, żeby je porządnie dogrzać. Bez sensu, nie prawda?
W skład zestawu skarpeta frote i sandał wchodzi też często czarna saszeta z eko – skóry zawieszona na nadgarstku na krótkiej rączce. Taka przepastna franca z milionem kieszeni i zapachem plastiku od suwaka pomieści niezapłacone rachunki, plik biletów autobusowych i setkę ulubionej substancji. Nie wiem, czy ktoś to już kiedyś nadał głośno i wyraźnie, ale jest to prawdopodobnie najbardziej aseksualne połączenie fantów u mężczyzny jakie możemy sobie wyobrazić. Nie róbcie tego w domu, o ile i wy jeszcze liczycie jeszcze na jakiekolwiek kontakty damsko – męskie.
Rajstopy i nieogolone nogi
Szok i kosmiczne niedowierzanie, ile tematów związanych z modą oscyluje w granicach rajtuz. Wychodzi na to, że pomimo ich zaawansowanego wieku na rynku (pierwsza nylonowa pończocha – lata czterdzieste dwudziestego wieku) nadal nie wiemy co, z czym i do czego, a zgrabne narzędzie w podkręcaniu erotycznego żaru traktujemy jedynie jak termofor do ogrzania cipki. No bo skoro jadę tramwajem i widzę nogę odzianą w pończochy, spod których wystają warkocze włosów zapomnianych, lasy, chaszcze i szuwary, to przez myśl i przez wyobraźnię przebiega obrazek trzymającej się uchwytu, owszem, ale lamy. Albo alpaki jakiejś.
Nie dziewczyny, rajstopy nie zasłaniają miesięcy lenia. Jeżeli chcemy zakamuflować nasze osobiste niedopatrzenie i „nie chce mi się dzisiaj, może jutro”, to uchylam rąbka tajemnicy i sprzedaję patent – jeansowe spodnie nie są transparentne i pozwalają na czas zimy zapomnieć o maszynce w ogóle.
Camel toe
Nie słyszycie tego pierwszy raz, więc tym , którzy jeszcze nie posiedli wiedzy śpieszę tłumaczyć – palec/kopyto wielbłąda. Co to takiego i dlaczego jest złe? Wyobraźcie sobie drogie panie klasyczną bułkę poznańską, tę z przedziałkiem wsadzoną między nogi za obcisłe spodnie. Słabo wygląda bułka, słabo wyglądają za ciasne spodnie. Nie robimy takich manewrów, no chyba, że chcemy jasno i wyraźnie zakomunikować stan i kształt narządów rodnych.
Niech przejmują się też panowie, którzy upychają pałki w nogawkach spodni sprzed komunii, licząc, że nikt nie zauważy w której nogawce noszą ciężar. Jezus Maria. Jajca tez się odznaczają, niespodzianka. Zamiast cisnąć bekę i wyglądać jak z upchniętą maczugą Herkulesa, poluzujcie krocze i broń Boże nie wychodźcie tak z domu!
Mnogość wzorów
Następuje mniej więcej wtedy, kiedy nie dbamy totalnie o to jak wyglądamy, a przed wyjściem z mieszkania sprawdzamy jedynie czy wszystko co miało być przykryte faktycznie takim jest. Majty są – są. Spodnie są – są. Stanik, koszula, sweter – na miejscu. Uff, można wychodzić. No nie! Oprócz tego, że ma być ciepło i niewyuzdanie to kwiatki do innych kwiatków z kropkami na tle kresek nigdy nie idą w parze. Wersje mroczne, czarne z czarnym, przy akompaniamencie innych odcieni czarnego prędzej się obronią, niż chodzące obicie pokojowej kanapy w czapce z dżetem. Chociaż dzisiaj tak, jutro inaczej, niezbadane są wyroki mody…
Za krótkie spodenki letnie u panów
Lato, plus trzydzieści, gorąco jak skurczybyk, idzie Apollo. Adonis śródmieścia. A gacie tak krótkie, że mu nabiał chełsty powietrza łapie przed dolną krawędź nogawki. Chłopaki, pokazywanie uda się nie uda. Pokazywanie pachwiny też nie daje rady. Chyba, że na basenie.
Brak stanika u pań
Kobietom się często wydaje, że skoro Pamela mogła hasać bez biustonosza na plażach amerykańskiego wybrzeża, to w sumie czemu one mają być gorsze. Klasyczna historia stanikowa dzieje się na oczach całkiem normalnych ludzi, kiedy latem w osiedlowym warzywniaku odkładasz do siaty marchewkę, a za tobą dosłownie na chwilę wpada po koperek do ziemniaków Pani Jola, miseczka Y, z tym, że miseczka została razem z resztą zastawy w kuchni dziesięciopiętrowego bloku. I nagle twój mąż za plecami zamiast ważyć czereśnie, nie może skoordynować rozbieganych gałek, łapiących histerycznie łączność z brodawkami Joli.
Sama geneza nienoszenia biustonosza jest zaje*ista i godna pochwalenia, bo jak wiemy pierwsze, co robi kobieta po przekroczeniu progu domu, to uwalnia cycki z jarzma drutów, ale te szybkie, niby niegroźne wypady po koperek są złe. Nie trzeba być pięćdziesięcioletnią Panią Jolą, żeby podzielić los dyndających worków. Wystarczy urodzić dzieci i karmić to stado tylko jedną piersią, żeby pochwalić się rozbieżnością wysokości brodawki liczoną w dziesiątkach centymetrów. Nie wiem co jest takiego fajnego w celowym zapominaniu o staniku (sama robię to nagminnie w czterech ścianach domu), ale poświata wentyli od jelcza na miejskim przystanku może spokojnie zostać zakwalifikowana do największych modowych wpadek wszechczasów. No chyba, że macie silikony, ale do nich też zleci się stado gapiów jak trzeba będzie…
Charakterystyka mody jest taka, że nie ma żadnej charakterystyki. To tak w ramach podsumowania. Wychodząc na ulice własnego miasta nigdy nie wiem, czy przede mną to powód do zaawansowanego uniesienia czy performance sprawdzający światłość umysłu, ale jedno jest nad wyraz ważne – w modzie trzeba się czuć dobrze i modę trzeba umieć obronić. Jeżeli nosicie skarpety z froty, albo opasacie nadgarstek saszetką handlarza, przygotujcie sobie mocne argumenty na obronę. Będzie z kim dyskutować jak was dorwą na ulicach same Anny Wintour polskiego odzienia. Postawcie sobie najważniejsze pytanie – czy sami czujecie się z tym dobrze. Jeżeli tak – nie było tematu i możecie wszystkim śmiało pokazać swój środkowy palec przejęcia.