Go to content

Na czym zależy rodzicom? Przede wszystkim na ich bezpiecznej przyszłości. Jak najlepiej je chronić

Fot. iStock / BraunS

Rok szkolny nabiera rozpędu. Jest zupełnie inny niż wszystkie dotychczasowe. Budzi skrajne emocje zarówno wśród nauczycieli, jak i rodziców i uczniów. Wszyscy wiemy, że nie będzie łatwo, że dopóki sytuacja się nie unormuje, nie pokaże, że zagrożenie zakażeniem nie jest tak duże, jak się go obawiamy, będziemy z niepokojem przyglądać się naszym dzieciom. 

 

Szkoły w zdecydowanej większości zastosowały się do wytycznych sanitarnych przygotowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i GIS. W  placówkach oświatowych pojawiły się płyny do dezynfekcji, w części nakaz noszenia maseczek na przerwach, niektórzy nauczyciele – którzy obawiają się o własne zdrowie, proszą, by maseczki mieli uczniowie podczas ich lekcji. 

 

W miarę możliwości dyrekcje w planach zaznaczyły, by lekcje odbywały się w tym samych salach, by uczniowie bez potrzeby nie przemieszczali się.

 

I jasne, może się jeżyć, denerwować, są tacy, którzy buntują się przeciwko wprowadzonym obostrzeniom, ale trzeba przyznać, że przecież na samym końcu zależy nam na dobru naszego dziecka. Na jego bezpieczeństwie i ochronie przed nieszczęśliwymi wypadkami. 

 

Dlatego uważamy, że nie można stać w miejscu bezczynnie. Że warto rozejrzeć się i zastanowić się, jak wesprzeć nasze dziecko uprzedzając to, co mogłoby się wydarzyć. Nikt z nas nie chciałby w momencie trudnej, zagrażającej naszemu dziecku sytuacji rozłożyć bezradnie rąk i dopiero wtedy szukać pomocy. Można o tym pomyśleć wcześniej. 

 

Temat ubezpieczenia wraca we wrześniu jak bumerang. Za chwilę na zebraniach z rodzicami ta kwestia będzie poruszana. Jak zawsze pojawią się oferty ubezpieczeń, jednak coraz bardziej świadomi rodzice wiedzą, że nie mają obowiązku decydować się na “szkolne” ubezpieczenie, choć często to robią, bo nie mają za bardzo czasu szukać innej, bardziej odpowiadającej ich potrzebom ubezpieczenia. 

 

Chcemy opowiedzieć wam o jednym ubezpieczeniu, które wyszło zdecydowanie naprzeciw obecnie panującym warunkom, w jakich uczą się nasze dzieci. Ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków  proponowane przez InterRisk zwróciło uwagę na to, w jakiej rzeczywistości przyszło nam żyć i spełniać pasje naszych dzieci. Ubezpieczenie szkolne proponowane przez InterRisk zostało stworzone z myślą o potrzebach dzieci, uczniów, a także studentów, a cel ma jeden – ważnych dla nas wszystkich – chronić to, co jest dla nas najważniejsze w życiu. 

 

Po pierwsze – koronawirus

 

Ubezpieczenie szkolne InterRisk zwraca uwagę na te kwestie, o których często jako rodzice nie chcemy myśleć, ale niestety banał, że wszystko może się zdarzyć każdy z nas powinien mieć z tyłu głowy myśląc o bezpieczeństwie naszych dzieci. 

 

Dlatego właśnie ubezpieczenie, o którym mówimy, zawiera pobyt w szpitalu w wyniku choroby powstałe w następstwie lub w związku z pandemią i epidemią. Ponadto już w świadczeniu podstawowym (wariant I – składka roczna to 69,6 zł za jedną osobę) zawiera ubezpieczenie w przypadku zdiagnozowanie u ubezpieczonego sepsy, a także boreliozy – w tym wizyty u lekarza, diagnostyki, antybiotykoterapii. 

 

To szkolne ubezpieczenie obejmuje także wstrząśnienie mózgu, zatrucie pokarmowe, nagłe zatrucie gazami, porażenie prądem lub piorunem.

 

Po drugie – hulajnogi i rowery

 

Świadczenie dodatkowe przy ubezpieczeniu szkolnym InterRisk proponuje OC w życiu prywatnym, bo przecież wiadomo, że nasze dzieci nie spędzają całych dni jedynie w szkole. Coraz częściej korzystają z elektrycznych hulajnóg i nie tylko, widać je na pumptrackach, skate parkach, gdzie ćwiczą przeróżne akrobacje jeżdżąc nie tylko na hulajnogach, ale też na rolkach, czy deskorolkach. 

 

Ubezpieczenie zapewnia ochronę w zakresie szkód spowodowanych osobom trzecim przez nasze dzieci właśnie podczas korzystania z tych wszystkich środków poruszania się, w tym także jazdę na rowerze, również z napędem elektrycznym, snowboardzie czy nartach. Przy urwanym lusterku samochodowym, zniszczonym innym rowerze czy jakimkolwiek mieniu podczas zbyt energicznej jazdy naszych pociech, to ubezpieczyciel pokryje straty (do wysokości sumy gwarancyjnej). 

 

Po trzecie – sport

 

Przez lata sport w życiu dzieci spychany był na margines. Jeszcze dwie dekady temu rodzice raczej pobłażliwie patrzyli na swoje pociechy, które swoją przyszłość chciałaby związać ze sportem. “Najpierw dobry zawód, a później przyjemności” – mówili. Na przestrzeni ostatnich lat ten pogląd się zmienił. Wychodzimy naprzeciw pasji naszych dzieci i chętnie zapisujemy na różnego rodzaju aktywności. Począwszy od piłki nożnej, przez siatkówkę, ściankę wspinaczkową, tańce, a skończywszy chociażby na jeździe konnej, nie zapominając o sztukach walki. 

 

A jak wiadomo, gdzie sport, tam mogą pojawić się kontuzje, oby oczywiście było ich jak najmniej. Ale jak pomóc dziecku, które zachłyśnięte uprawianiem sportu, mające widoczny talent i zacięcie do tego, by konkurować za chwilę  najwyższe trofea, pomóc, gdy przytrafi się mu nieszczęśliwy wypadek? O tym także pomyśleli twórcy szkolnego ubezpieczenia w InterRisk dodając opcję dla dzieci wyczynowo uprawiających sport. W tym przypadku w świadczeniu podstawowym składka wynosi 88,6 zł rocznie, można oczywiście zdecydować się na pakiet na wariant drugi lub trzeci, jak zresztą w każdym przypadku opisywanych powyżej opcji. 

 

Ubezpieczenie szkolne? Dlaczego nie, nikt nie mówi, że to coś, co rodzic musi zrobić, musi się zdecydować, jednak każdy, kto myśli o bezpiecznej przyszłości swojego dziecka, chce je chronić także przed nieszczęśliwymi wypadkami, by później nie martwić się o koszty ewentualnego leczenia. 

Więcej o ubezpieczeniu szkolny InterRisk dowiecie się na stronie: NWW szkolne.