Go to content

Miłość, tajemnica, zdrada. Co kryje się w historii rodziny Boratyńskich?

Fot. iStock/catscandotcom

„Nie zawsze czas leczy rany – niekiedy zadaje kolejne” – czytamy na okładce najnowszej książki Agnieszki Janiszewskiej „Kuzynka Marie”. To wciągająca powieść, która rodzi refleksję, czy aby na pewno jesteśmy przygotowani na poznanie prawdy, które skrywa rodzinna historia, czy warto je poznać? Rozmawiamy z autorką Agnieszką Janiszewską.

 

Historia rodziny Boratyńskich jest skomplikowana, pełna skrywanych tajemnic, zakazanej miłości, zdrady i też bólu. Rozgrywa się w momencie, kiedy przeszłość zaczyna ciążyć na kolejnym pokoleniu. Skąd pani wzięła tę historię, znała pani podobną rodzinę, która panią zainspirowała do napisania “Kuzynki Marie”? 

Ta historia w całości stworzona została w mojej wyobraźni. Nigdy nie poznałam ani takiej rodziny ani takiej historii.

Powieść odkrywa wiele różnych warstw, bo przyjmuje się, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu i to wybrzmiewa trochę z tej książki
 
Mówi się, że nikt nikogo tak nie zrani, jak osoba, którą najbardziej się kocha. Dotyczy to jak najbardziej rodziny, zwłaszcza tej najbliższej, a zatem ludzi, o których wydawałoby się wiemy wszystko lub bardzo dużo. Dlatego, gdy na jaw wychodzą sprawy, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia, trudne do zaakceptowania, bolesne sekrety, to rzecz jasna trudno nam przejść nad nimi do porządku dziennego. Trudno się z tym pogodzić, dotyczy to przecież ludzi, z którymi łącza nas silne więzy. A zatem dotyczy to nas osobiście. Nie musi to jednak oznaczać, że przestajemy kochać.

 

Nie zwracała już najmniejszej uwagi na przechodzących obok ludzi. W tym momencie liczyła się tylko przeszłość, miała wrażenie, jakby cofnęła się w czasie. Do tamtych lat, gdy była jeszcze dzieckiem, a potem dorastała. Fragment „Kuzynki Marie”

Choć z drugiej strony mówi się, że być może są takie sekrety, takie sprawy, których lepiej nie ruszać. Bo niewiele to już naprawi, natomiast może niepotrzebnie rozdrapać rany, spowodować znowu ból, chyba, że chcemy się dowiedzieć, co się wydarzyło dla samej wiedzy.

W tej powieści sytuacja jest o tyle trudna, bo rozgrzebanie sekretu prowadziło do daleko idących konsekwencji i odcisnęło niezatarte piętno na przyszłości głównych bohaterek.

Innym ciekawym wątkiem jest relacja między Marie a jej matką, wpływ jaki rodzinna tajemnica wywarła na ich wzajemne stosunki. 

Matka Marie, Christine nie była osobą wylewną, spontaniczną, wyraźnie kontrolowała swoje emocje. Ważyła słowa… Pragnęła, aby to, co wydarzyło się w przeszłości w jej życiu, nie zaważyło jednak na życiu jej córki. Tajemnica, której starała się strzec, uczyniła z niej jednak osobę zdystansowaną, także w relacjach z Marie.

Uważała, że dla jej dobra, nie o wszystkim może z nią rozmawiać, a te niedopowiedzenia były powodem pewnego emocjonalnego chłodu między nimi.

Wśród wielu zachowanych wspomnień z dzieciństwa miała też i takie, do których z różnych powodów starała się już nie wracać. Nie znaczy to jednak, że one zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Raczej przyczaiły się i cierpliwie czekały na moment, gdy zostaną odgrzebane. Fragment „Kuzynki Marie”

Mówimy o tajemnicy nie wyjawiając jej czytelnikom, żeby nie psuć przyjemności z czytania tej powieści. Ale myślę, że idealnym tłem dla tej opowieści są czasy, w których została osadzona. Kiedy to kobiety podążające za prawdziwą miłością, swoimi pragnieniami i marzeniami były jednak skazywane na społeczny ostracyzm. 

Ale tak naprawdę myślę, że i dzisiaj wiele osób niezależnie od wyznawanych poglądów mogłoby mieć problem z zaakceptowaniem wiedzy o sobie i swojej rodzinie. Być może chcemy o pewnych sprawach wiedzieć, ale nigdy do końca nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak przyjmiemy tę wiedzę, jak naprawdę zareagujemy. Zwłaszcza, gdy coś, w co do tej pory niezłomnie wierzyliśmy, okazuje się być jednak jakaś iluzją, kłamstwem. Choć niewykluczone,że w przeszłości stworzonym i podtrzymywanym dla naszego dobra. To z pewnością zawsze jest trudne do zaakceptowania, niezależnie od epoki w której przychodzi nam żyć.

W psychologii jest nurt, który pozwala przyjrzeć się przeszłości swojej rodziny, by nie powielać tych samych schematów, nawyków, które zupełnie nieświadomie zostały nam przekazane. Tu – trochę uchylę rąbka tajemnicy – dochodzi do zdrady, która też ciąży na kolejnym pokoleniu, jednak Marie nie ulega miłości, odrzuca ją, walczy ze sobą, nie chcąc powielić błędów swojej matki. 

Marie nie poszła droga matki, chociaż także i w jej życiu pojawiła się taka pokusa.Konsekwencje tego, co uczyniła jej matka sprawiły, że dziewczyna nie przekroczyła pewnej granicy, choć nie przyszło jej to łatwo. Niektórzy z nas potrafią odnaleźć w sobie taką siłę, włączyć rozum i zastanowić się nad sensem takiego czy innego wyboru. A także konsekwencji wynikających z podjętych decyzji.

Znowu przypomniała sobie to, co od lat starała się zakopać na dnie pamięci. Wspomnienie tamtego dnia, rozpromienionych oczu Christine, jej wyraźnego, pierwszego od śmierci Zygmunta ożywienia. Jednak ją samą wizyta nieznanego do tej pory stryja niewiele obchodziła. A jawnie demonstrowana radość matki budziła niechęć, a nawet niesmak. Fragment „Kuzynki Marie”

Pani poprzednie książki poruszają także historie rodzinne?

Nie tylko rodzinne, ale skupiam się też ogólnie na relacjach międzyludzkich, między przyjaciółmi, znajomymi, wrogami. Zawsze jednak umieszczam je na tle historycznym.

Staram się przy tym, aby to historyczne tło nie przytłaczało czytelnika, , lecz wprowadziło odpowiedni klimat dla wydarzeń prezentowanych w powieści. Z zawodu jestem historykiem, więc to jakby tłumaczy tę moją potrzebę przemycenia trochę atmosfery przeszłości do moich książek.