Droga Dziewczyno Mojego Męża, (w skrócie DMM)
Ty mnie nie znasz. Przynajmniej, nie osobiście. Wiesz tyle, ile powiedział ci o mnie mój mąż. Pozwól, że sama opowiem ci trochę o sobie i moim z nim związku.
Poznałam twojego chłopaka 10 lat temu. Zakochaliśmy się w sobie dość szybko i gwałtownie, a dwa lata później pobraliśmy się. Wspierałam go wtedy, kiedy postanowił zrobić studia magisterskie. Patrzyłam, jak ciężko pracuje każdego dnia, aby rozwijać jakoś swoją karierę i stałam przy nim, gdy przechodził przez te wszystkie etapy nieudanych start-upów, pierwszych biznesów i rozczarowań światem. Byłam obok, gdy popadł w depresję i godzinami leżał w łóżku, bojąc się, że to koniec. Trwałam przy nim, kiedy ostatecznie wylądował w stabilnej, bezpiecznej pracy w korporacji Ale znasz tę część historii już znasz. Pracujecie tam razem. Tam się poznaliście.
Cieszyliśmy się wspólnym życiem. Przeprowadzaliśmy się wiele razy, mieszkaliśmy w kilku miastach w całym kraju. Wzięliśmy psa, nawiązaliśmy wiele przyjaźni. Uczyliśmy się tanga argentyńskiego, jeździliśmy na wycieczki w góry. Cieszyliśmy się prostymi rzeczami. Byliśmy szczęśliwi. Ja byłam na pewno, a on raczej nie udawał.
Mamy razem dziecko. Moja ciąża była zagrożona, po porodzie długo chorowałam.Ten czas stanowił dla mnie spore wyzwanie. Ale wyzdrowiałam, a nasza córka jest wspaniałą dziewczynką. Mój mąż, a twój chłopak, bardzo ją kocha. Świetnie się razem rozumieją.
Rzadko kiedy sprzeczaliśmy się. Kto wie, może to przesądziło o tym, że nam nie wyszło? Nie komunikowaliśmy się sprawnie. Chyba mówiliśmy dwoma różnymi językami. Nie udało nam się dobrze zrozumieć siebie nawzajem, przestaliśmy się słuchać. Czy to dlatego zwrócił się właśnie ku Tobie? Najwyraźniej Ty mówisz tym samym językiem co on. Dobrze jest mieć przyjaciół, który cię doceniają.
Ale w jakiś sposób to wasze mówienie tym samym językiem przerodziło się w dzielenie tego samego łóżka. Powiem Ci szczerze, nie zdecydowałabym się na to, na twoim miejscu. Sypać z czyimś mężem na wyjazdach służbowych, wiedząc, że oboje zostawiliście rodziny w domu (ty też masz męża) – to język, którym nigdy nie będę mówiła. Wchodzić do naszego domu bez mojej wiedzy (wielokrotnie, w tym raz, gdy moja córka spała na piętrze) – nigdy nie będę mówić tym językiem. Myśleć, że mogę przedstawić własne dziecko jego dziecku, znowu bez mojej wiedzy i kiedy oboje byliście jeszcze w związkach – nigdy nie będę mówić tym językiem. Na koniec okazało się, że jesteś w ciąży.
Nie zrozum mnie zle, uważam mojego męża za równie odpowiedzialnego za tę całą historię, jak i ciebie, jeśli nawet nie bardziej. Jakikolwiek jest język, którym oboje mówicie, nigdy, przenigdy nie chcę się go nauczyć. Nikt nigdy nie powinien tak łatwo i brutalnie rozbijać czyjegoś związku. Mój mąż jest winny za zniszczenie mojego życia, ale także życia twojego męża i życia naszych dzieci.
Wydaje mi się tylko, że wcześniej inaczej myślałam o matkach, że bardziej je ceniłam. Jaka matka mogłaby usprawiedliwić którekolwiek z tych działań przeciwko innej matce? Albo która kobieta przeciwko innej kobiecie?
Na koniec muszę ci podziękować. Tak, dziękuję. Dziękuję, że pomogłaś mi uświadomić sobie, czego nie chcę dla siebie w życiu. I dziękuję za pomoc w zrozumieniu, że zasługuję na coś lepszego. Dziękuję, że pomogłaś mi stać się lepszą osobą i silniejszą kobietą bez mojego męża. Nie mówię w twoim języku i nigdy nie będę. Jestem za to wdzięczna. Językiem, którym mówię, jest wierność, uczciwość, szacunek i miłość. To piękny język i jedyny, jakiego potrzebuję.
Z wyrazami szacunku
Żona twojego chłopaka (jeszcze tylko przez chwilę)