Jak zapewne wiesz, jestem nauczycielką. Zawód, jak każdy inny. Można by tak powiedzieć. Chociaż, jak każdy inny ma swoje niuanse, komplikacje i ciemne swoje strony. I właśnie taka zbliża się wielkimi, ogromnymi krokami.
Koniec semestru.
Szczerze przyznam – nie cierpię tego okresu czasu. Nie ze względu na masę papierów, sprawozdań, uzasadnień, opinii, wniosków do dalszej pracy. To jest do przeżycia (mimo, że wszystko robi się na sam koniec, kiedy wszystko już jest wiadome czarno na białym – wcześniej, nawet ci najbardziej sumienni mogą tylko pomarzyć, żeby cokolwiek podsumowywać). Z jednego najprostszego względu – wystawianie ocen. Niestety, dla mnie to nic przyjemnego. Niejednokrotnie – nic oczywistego.
I nie chcę tu narzekać. Od tego jestem daleka. Bardziej chodzi mi o to, żebyś (jeżeli jesteś rodzicem) spojrzał na oceny swojego dziecka z troszkę innej perspektywy. W dzisiejszych czasach, kiedy z pomocą wychodzi nam librus (dla niewtajemniczonych e-dziennik zawładnął większością placówek edukacyjnych) mogłoby się wydawać, że wystawianie ocen to przysłowiowy „pikuś”. Zaiste. Zwłaszcza, jeśli masz średnią ważoną = każda ocena ma swoją wagę. Sprawdzian – oczywiście, że najważniejszy, więc największej wagi. Ale sprawdzianów jest najmniej. Więc, które z ocen są najbardziej istotne i najlepiej wpływają na ocenę? Zapewne kartkówki, zadania domowe, aktywność. Uczeń nie jest aktywny – cóż trzeba sprawdzić zadanie. Dyskomfort pojawia się wtedy, kiedy jeden uczeń ma ocen aż 16 (bo aktywny ponad przeciętność) a drugi raptem 8. Przy czym ten drugi ma praktycznie same 4 i 5. Pierwszy zaś, nieciekawe oceny ze sprawdzianów (czytaj dwójki) ale robi zadania dodatkowe, przynosi „kaktusy” (zadania trudne). Widzę, że się stara. Że chce. Że mu zależy. Cóż, jak się okazuje ( i tego jestem całkowicie pewna) nie każdy też potrafi pisać sprawdziany. Bo stres, bo nie jest pewny, więc woli nie napisać nic. Czasem najzwyczajniej nie potrafi skupić myśli. I w taki oto sposób pojawiają się sytuacje, w których mam jeden wielki dylemat. Bo jeden ma średnią 4,75, więc „piąteczka” jak nic, a drugi 4,60… i co? Wtedy muszę się rozdrobnić. Ale i tak nie czuję się z tym dobrze. I uwierz mi, niestety nieraz mam wrażenie, że oceny w ogóle nie są sprawiedliwe. No dobrze – ja to wiem. Nasza skala od 1 do 6 (przy czym 6 oznacza naprawdę wybieganie ponad przeciętność, ponad podstawę programową) oznacza, że mamy skalę tylko do 5 dla standardowego, przeciętnego ucznia (jeżeli pozwolisz, że tak to nazwę). Stanowczo za mało mamy ocen i możliwości. Tym bardziej, że nie ma czegoś takiego jak 4+ czy 5- na semestr. Tak po drodze i owszem, takie oceny pojawiają się w dzienniku, ale też nie zawsze są oczywiste. I, drogi rodzicu pamiętaj jedno – piątka piątce nierówna. I niejeden nauczyciel ma poważny dylemat przy wystawianiu ocen. Nikt nie chce ucznia skrzywdzić, czy też mścić się na nim poprzez ocenę.
Poza tym, chciałabym, żebyś popatrzył też inaczej na oceny swojego dziecka. Nie trzeba być ze wszystkiego dobrym. Uczniowie później ściągają, spisują zadania z internetu (dziś każde zadanie łącznie z numerem strony z książki możecie znaleźć w internecie, niestety nie zawsze odpowiedź jest poprawna) bezmyślnie, tylko dla oceny. Ich jedynym celem jest dobra ocena, nieważna droga do niej. Czasem odpuść. Masz na to czas zwłaszcza, jak dziecko chodzi jeszcze do podstawówki. Nie przekładaj wszystkiego na oceny, które tak, jak piszę nie zawsze są adekwatne do wiedzy. Pomyśl, że ocena dopuszczająca zaczyna się od 31% a kończy na 54%. Odpowiednio uczeń, który uzyskał 8,06 pkt na 26 i ten, który ma ich o 6 więcej nadal ma ocenę dopuszczającą. Notabene, jak uzyskać 0,06 punktu, skoro zazwyczaj dajemy ewentualnie 0,5 ?(!)
Na próbnym sprawdzianie szóstoklasisty jedna uczennica straciła (tylko) cztery punkty z angielskiego, jednak to już było (tylko) 90% i jednocześnie jest to już ocena dobra (bardzo dobra jest od 91% sic!). Pamiętajcie to tylko ocena. Czasem za bardzo się na niej skupiamy. A przede wszystkim, bardzo Cię proszę drogi rodzicu nie skupiaj się na tych najgorszych ocenach. Jeżeli Twoje dziecko przyjdzie z kilkoma ocenami, czy nawet tylko dwoma i będzie to 5 i 1 to porozmawiaj ze swoim dzieckiem najpierw o tej piątce. Doceniaj. Chwal. Otwieraj jego umysł na poszukiwania, ciekawość świata.
Ja nie mam wyjścia, muszę się skupiać na ocenach. Dla mnie są wyznacznikiem wszystkiego. Ale o wiele ważniejsze dla mnie jest myślenie, jeżeli wiesz co mam na myśli. Dlatego czasem średnia ważona to tylko mała podpowiedź dla mnie.
Powodzenia wszystkim dzieciakom na kolejny semestr. Już od poniedziałku!
P.S. Chwalę się. Taki drobiazg cudowny. Na swojej drodze spotykam cudowne dzieciaki.