Trudno jest dziś myśleć o czymkolwiek innym poza wojną w Ukrainie. I można szczerze powiedzieć, że zdaliśmy (wciąż zdajemy) egzamin z empatii i sąsiedzkiej pomocy. W miniony weekend posty na FB nie dotyczące wojny, zbiórek, chęci i potrzeby wsparcia to były wyjątki.
W ciągu ostatnich dni granicę przekroczyło ponad 100 tysięcy osób, głównie kobiet z dziećmi. Ta liczba będzie wciąż rosnąć, bo kolejki na przejściach granicznych są coraz dłuższe. – Byłam niedaleko przejścia granicznego w Hrebenne, grupa moich znajomych przygotowuje tam ciepłe posiłki– opowiada Aneta Matuszewska, jedna z pomagających. – Widok jest porażający. Młode kobiety, matki idą ileś kilometrów z małymi dziećmi na rękach, z jedną siatką– tak jak wyszły z domu. Docierają do Polski wycieńczone, przemarznięte. Jedna z nich prosiła mnie o wodę. „Proszę zjeść zupę” pokazałam na gar. Odpowiedziała, że nie jadła od czterech dni i nic nie przełknie.
Do Lubczyny Królewskiej, gdzie pomaga Aneta dojeżdżają autokary pełne ludzi, część z nich jedzie dalej (to ci, którzy mają już zapewnione w Polsce lokum), inni zostają i śpią w w szkole podstawowej. – Dziś organizuję zbiórkę koców i śpiworów, bo tego brakuje najbardziej, boimy się, że jutro zabraknie polówek, zbieram też kurtki, czapki i rękawiczki. – opowiada.
Ogromne sumy przekazujemy na internetowe zbiórki fundacji. Tylko na siepomaga.pl jest już ponad 20 mln zł!
Co można jeszcze zrobić?
Odbieranie i przewóz ludzi
Nie jedźcie w ciemno, zajrzyjcie tam koniecznie. W weekend od rana do nocy kursowały busy i auta. Jeździli prywatni kierowcy z całej Polski, sporo firm oddało swoje busy. Swoje samochody zdecydowała się udostępnić m.in firma Uber, jak i Panek.
Wciąż pojawiały się i pojawiają posty.
„Moja mama utknęła pod Lwowem”, „Szukamy osoby, która wjechałaby do kraju” „Błagam o pomoc, w Kijowie, zamknięta w mieszkaniu jest moja przyjaciółka z dwudniowym niemowlęciem, ośmiolatek i 60 – letni mężczyzna w ciężkim stanie, kto może odebrać?”
Na posty reagowano szybko. Kolejni kierowcy opisywali sytuację na granicy. W Dorohusku czeka się 32 godziny, w Hrebenne dłużej, jedźcie do Zosina, tam jest krócej. – Jedna z wolontariuszek wjechała po ludzi w sobotę o siódmej rano, granicę przekroczyła z powrotem w niedzielę wieczorem– mówi Aneta Matuszewska.
Pomagający czekali też na uchodźców na dworcach w całej Polsce. Przywozili wodę, kanapki, ciepłe ubrania
Pomoc dla Ukrainy
To dziś jedna z największych grup na Facebooku. Ludzie udostępniają swoje pensjonaty, domy, nawet mieszkania.
I to nie tylko duże. „Mieszkamy w czwórkę na 35 metrach, ale jeszcze jedno łóżko się znajdzie”, „Mam kawalerkę, ale na kilka nocy przyjmę matkę z dzieckiem”. Swoje szkoły udostępniają dyrektorzy, developerzy nowe mieszkania.
Wciąż wpłacane też są pieniądze. Karolina Korwin Piotrowska udostępniła też post, jak dokładnie pomagać, jak oznaczać na Facebooku, jak pytać. Zajrzyjcie tam, pomocne.
Wyświetl ten post na Instagramie