Wyobrażaliście sobie kiedyś świat, w którym rządzą kobiety. One mają pełną władzę, o wszystkim decydują, do nich należy ostatnie słowo, przejmują najważniejsze stanowiska większości państw.
I wcale nie ma tu mowy o wizji rodem z „Seksmisji”, gdzie kobiety w ogólnym spokoju i harmonii prowadzą swoje życie. Naomi Alderman autorka książki „Siła” rysuje obraz zupełnie odmienny od tych na pozór sielankowych.
Otóż pewnego dnia kobiety odkrywają w sobie niezwykłą siłę. Okazuje się, że w ich ciałach mieszka zwój energii elektrycznej, który pozwala im ranić, a także zabijać innych. Kobiety zaczynają czuć swoją moc. Na początku są przestraszone darem, który otrzymały, ale kiedy zauważają, że jest ich więcej, rodzi się w nich bunt przed zastaną rzeczywistością i chęć zmiany ustalonego porządku, gdzie to mężczyźni nadal są silniejsi, dzięki czemu często decydują o losie kobiet.
Rewolucja dotyka na początek te kraje, w których kobiety były traktowane jak rzeczy, w których były wykorzystywane. W Mołdawii, gdzie od wielu lat kwitł handel kobietami, gdzie wiele z nich zginęło, a te, co uciekły, nie miały gdzie się schronić, rodzi się rebelia, tworzy się armia. Kobiety pokaleczone przez życie dokonują rzeczy makabrycznych przy użyciu swojej siły. Przejmując władze zakazują mężczyznom samodzielnego poruszania się, prowadzenia samochodu, wychodzenia bez swojej opiekunki, której nazwisko powinni mieć wbite do dokumentów.
Powieść łączy trzech bohaterów: Allie – adoptowana dziewczyna, której opiekunowie, choć na pozór bardzo religijni, wyrządzają wielką krzywdę, Allie staje się matką nowej religii, w której to Bóg jest kobietą. Jest też Roxy – wychowana w gangsterskiej rodzinie była świadkiem zamordowania jej matki, kiedy dorasta kieruje nią jedynie żądza zemsty. Okazuje się, że jej moc jest jedną z największych wśród wszystkich kobiet. Trzeci z bohaterów to Tunde, który staje się dziennikarzem i głównym obserwatorem tego, co dzieje się na całym świecie. Kobiety mu zaufały, dzięki czemu może być blisko nich. Niestety tylko do pewnego czasu jest bezpieczny.
I chociaż Alderman buduje nowy porządek bardzo spokojnie, ważąc wszystko to, co może przynieść moc, której doświadczają kobiety, to jednak im bardziej książka wciąga (a wciąga), tym bardziej brutalnymi obrazami jesteśmy karmieni. Świat oszalał. Czy to tysiące lat męskiej dominacji sprawiły, że kobiety chcą odkupienia wszystkich krzywd, które zostały im zadane? Czy może nie są gotowe do tego, by objąć władzę, by sprawić, że świat daleki będzie od agresji, przemocy, wojny i złych doświadczeń. Ale rewolucja się napędza. Mężczyźni choć przestraszeni postanawiają stawić opór sile kobiet. Czy im się to uda? Czy świat, którym rządzą kobiety mógłby wyglądać tak, jak pokazuje nam Alderman? Kto byłby winien tej wizji?
Ta powieść budzi wiele sprzecznych emocji. Z jednej strony zrozumienie dla kobiet, potrzebę sprawiedliwości, z drugiej obrzydzenie i strach, do czego my byśmy były zdolne i czy tak naprawdę płeć ma znaczenie? Bo kiedy zaczynamy dzierżyć w rękach władzę, stajemy się tacy, jak wcześniej nasi prześladowcy.
Polecam. „Siła” choć dla mnie w pewnym momencie brakuje głębszej analizy zastanego świata, to książka po którą bez wątpienia warto sięgnąć i która zostawi w nas kilka ważnych pytań, na które być może odważymy się znaleźć odpowiedź. Podsuńcie ją swoim mężom, braciom, przyjaciołom, partnerom – ta książka to też dla nich ostrzeżenie, jak wielka może być kobieca furia, jeśli mężczyźni się nie opamiętają.