Kobieto! Tak, ty – do ciebie właśnie mówię. Zatrzymaj się, usiądź na chwilę i przeczytaj to, co chcę ci powiedzieć, a później zadecydujesz, co chcesz z tym zrobić. Gdzie jesteś? Już w pracy i nim zaczniesz szaleńczy dzień pozwalasz sobie jeszcze na chwilę oderwania się od tego, co cię czeka? A może stoisz w korku, z którego i tak już wiesz, że nie wyjedziesz w pięć minut, więc chociaż ten czas próbujesz wykorzystać dla siebie? A może czekasz aż dzieci się ubiorą, zjedzą śniadanie, żeby zawieźć je do szkoły? Stoisz przy kuchenny blacie w jednej ręce trzymając telefon a w drugiej kawę, żeby się w końcu obudzić?
Jedna chwila, kilka minut ukradzione o poranku dla siebie. Bez refleksji, bez zastanowienia się, że to właśnie w takich krótkich momentach dajemy sobie przyzwolenie na przyjemność dla siebie. Kawa, fotel, krzesło za biurkiem, coś do poczytania, może dobre ciastko do tego.
I czujesz się usprawiedliwiona? Jesteś w porządku wobec siebie? To wystarczy na 24 godziny pędzącej doby? Kiedy będziesz robić zakupy, planować co zrobić w domu do jedzenia, pędzić na wywiadówkę do dzieci, piec ciasto na szkolne przedstawienie na Dzień Babci i Dziadka, czy znajdziesz czas, żeby pomyśleć, jaką przyjemność sobie sprawisz?
Ale nie tę krótkotrwałą, jak szybkie kupno sukienki widzianej na wystawie. Pomyśl. Zastanów się, co zaplanowałaś dzisiaj dla siebie? I nie ma to być przyjemność, którą sprawiasz innym i z którą przez to tobie jest dobrze. To ma być coś tylko twojego, tylko dla ciebie.
Nie ma nic złego w zadbaniu o siebie, w pomyśleniu o sobie dobrze. Każda z nas, jak nikt inny zasługuje na to, abyśmy traktowały siebie same z miłością, tak jak członków naszej rodziny, których kochamy. Bo czy ty kochasz siebie?
Czy lubisz siebie?
Czy rozmawiasz ze sobą i się sobie przyglądasz z zainteresowaniem?
Czy słuchasz swojego ciała, swojego serca? I idziesz za tym? Czy ignorujesz, jak natrętnych intruzów?
Czy wiesz, czego ci dzisiaj potrzeba? Pytasz siebie, na co masz dzisiaj ochotę? I naprawdę tego słuchasz?
Czy może pozwalasz, by inni wywierali na tobie presję i robisz coś bo tak trzeba, bo tak wypada?
Czy w ciągu dnia jest choć jedna rzecz, którą robisz, bo chcesz, a nie dlatego, że POWINNAŚ, czy MUSISZ? Ile z rzeczy, które pozornie są dla ciebie przyjemnością okazują się być podszyte: „MUSZĘ schudnąć”, „POWINNAM pobiegać”, „MUSZĘ iść na fitness, żeby lepiej wyglądać”? Ile z tych zaplanowanych po prostu chcesz?
Czy potrafisz odpuścić sobie? Czy na liście twoich zadań na dzisiaj są takie, które możesz zostawić, których w napiętym do granic wytrzymałości grafiku wcale być nie musi?
Czy pozwalasz sobie na szaleństwo, na rzucanie swoich wszystkich planów, by na hasło: „Mamo idziemy na lodowisko” odpowiedzieć: „Jasne!” i mieć w nosie zaplanowany obiad, mycie podłogi, czy rozbieranie choinki. Przecież to wszystko może poczekać, a ty spędzisz świetny czas czy to na lodowisku, basenie, a może w kinie.
Czy prosisz o pomoc? Czy w wariackim dniu przychodzi moment, kiedy mówisz: „kochanie weź mi pomóż, bo już nie mam siły”?
Czy pozwalasz sobie na słabości? Na zmęczenie, na nic niechcenie, na popołudniową drzemkę, na ubranie piżamy o 18tej, bo po prostu masz na to ochotę?
Czy odpoczywasz? Zaplanowałaś sobie dzisiaj czas na odpoczynek? Oj znowu zapomniałaś? To właśnie jest ten moment, żeby to zmienić! Zadzwonić do przyjaciółki i umówić się z nią do kina, odwołać zajęcia, na które akurat dziś nie masz ochoty iść. Kupić w drodze do domu książkę, którą od dawna chcesz przeczytać i powiedzieć domownikom: „Dzisiaj zamówcie pizzę, ja idę czytać”.
I zrób to wszystko bez wyrzutów sumienia, bez poczucia winy. Pozwól sobie zadbać o siebie. Pozwól sobie na zmianę każdego kolejnego dnia na lepszy. To, że dziś coś odpuścisz, to nie znaczy, że staniesz się rozleniwioną panią domu, matką i żoną. Nie, dzisiaj nie masz siły, nie masz ochoty. A może dziś zobaczysz, że w twoim życiu są rzeczy ważne, ale też ważniejsze?
To jak? Co zrobisz dla siebie po przeczytaniu tego tekstu?