Go to content

Miłość to najwspanialszy stan ducha! Każda kolejna może być cudowna, ekscytująca lub jedyna

Producentka seriali i programów telewizyjnych, a od dwóch lat też pisarka. Pisanie powieści miało być dla niej jednorazową przygodą, a stało się wielką miłością. Katarzyna Kalicińska ma na swoim koncie już cztery książki i tworzy historie, które pokochały czytelniczki. Z autorką rozmawiamy o jej najnowszej powieści „A miał być happy end“. Pytamy, czy wierzy w szczęśliwe zakończenia i jak zacząć życie po czterdziestce.

Na ile inspirujesz się w swoich powieściach życiem? I nie chodzi tu tylko o Twoje doświadczenia, ale czy zdarza się, że usłyszysz ciekawy dialog na ulicy, jakąś historię, a później znajduje się to w Twoich powieściach?

Nie ma lepszej inspiracji niż życie, które pisze najlepsze scenariusze. Mam dar słuchania ludzi, chętnie opowiadają mi o swoim życiu. Każdy ma jakieś tajemnice, ukryte pragnienia lub po prostu ciekawe doświadczenia… Lubię rozmawiać z ludźmi, od razu każdą historię układam w głowie jak sceny z filmu, a teraz jak rozdziały w książce.

Dominika, bohaterka Twoich powieści, jest przykładem na to, że można z powodzeniem pogodzić życie prywatne z życiem zawodowym i towarzyskim (i ten aspekt okazuje się dla niej wyjątkowo ważny). Co powiedziałabyś kobietom, które często mają wyrzuty sumienia, kiedy po prostu potrzebują czasu dla siebie, znajomych czy swojej pasji?

Pierwszy raz od 32 lat mieszkam sama. Mamą zostałam bardzo wcześnie, bo miałam 21 lat. Spadło na mnie wszystko: szkoła, praca, dom, dziecko… i szybki rozwód. Musiałam sobie ze wszystkim poradzić i być perfekcyjnie zorganizowana, co zostało mi do dzisiaj. Ale prawda jest taka, że bez wsparcia moich rodziców, sióstr i babć nie dałabym rady. Dzięki nim mogłam skończyć studia, pracować i mieć spokojną głowę o to, że mój syn jest w najlepszych rękach. Patrząc teraz na moich dorosłych synów i analizując moje życie, żałuję, że nie poświęcałam sobie więcej wolnego czasu. Same z siebie robimy niewolnice naszych dzieci i mężów. Faceci odchodzą, a dzieci zaczynają żyć własnym życiem, szybko zapominając o dzieciństwie.

Kobiety, dziewczyny, realizujcie swoje pasję, pracujcie i bądźcie niezależne finansowo. Mało kto potrafi docenić zrobienie zakupów, ułożonych ubrań w szafie, podanych obiadków, ogarniętego domu. Zdarza się, że nikt nawet tego nie szanuje. Na koniec i tak często można usłyszeć, że mąż ciężko pracował, a wy przecież tylko siedziałyście w domu. Widziałam kobiety w wieku czterdziestu czy pięćdziesięciu lat, które całe życie złożyły na ołtarzu męża, dzieci, domu, a potem zostawały same bez pracy, pieniędzy i zwyczajnego słowa „dziękuję”. Ciężko było w tym wieku znaleźć pracę czy otworzyć własny biznes. Mężczyzna, który odchodzi do innej kobiety wymazuje z pamięci swoje poprzednie życie. Często nawet zrywa kontakt z własnymi dziećmi. To smutne, ale niestety takie mam doświadczenia. Nie mogę się doczekać, kiedy dziennikarz zapyta jakiegoś mężczyznę czy ma wyrzuty sumienia, że realizuje swoje pasje zamiast siedzieć z dziećmi w domu! Dzieci zawsze mają dwoje rodziców i obowiązki powinny być dzielone na pół. My nadal jesteśmy z tym tematem w średniowieczu. Zdarzyło mi się karmić piersią mojego syna na spotkaniu w telewizji w obecności sześciu mężczyzn. Nie miałam wyboru. Dwóch było oburzonych, reszta uważała to za coś absolutnie normalnego. Chciałam pracować, a natura jest taka, że to my mamy piersi i karmimy dziecko, ale mężczyzna powinien w zamian wykonywać inne obowiązki.

Jesteś bardzo aktywną osobą i nie boisz się wyzwań. Co byś poradziła kobietom, którym wydaje się, że życie kończy się po 40. (tak, są takie!)?

O nie! Ja w tym roku kończę 53 lata i dopiero rozwijam skrzydła. Mam nareszcie czas dla siebie. Jestem bardzo aktywna sportowo. Dzień zaczynam od długiego spaceru z kijami. Nie dajcie sobie wmówić, że nordic walking to sport dla emerytów. Po pięćdziesiątce zaczęłam jeździć konno, a parę miesięcy temu miałam kilka lekcji pole dance. Regularnie ćwiczę jogę. Mam zamiar zacząć się uczyć hiszpańskiego, a na jesieni może zacznę studiować historię sztuki, bo zawsze miałam taki plan. Dzięki uprzejmości moich przyjaciół, dużo czasu spędzam też na Mazurach, albo w Hiszpanii. Nareszcie nie mam żadnego dziecka w szkole. Jestem wolna i korzystam z tego. Spędzam też dużo czasu z przyjaciółkami, które są moją inspiracją, natchnieniem i motorem wszelkich działań. W momencie, kiedy dzieci zaczynają żyć własnym życiem, to przyjaciele stają się rodziną, którą sami sobie wybieramy. Życie tak naprawdę zaczyna się po czterdziestce. Wszystko można zacząć od nowa: pracę, związek, hobby. Trzeba tylko chcieć lub poprosić przyjaciół o pomoc. Najgorsza jest stagnacja. Życie jest naprawdę piękne!

Powieść „A miał być happy end” ukazała się nakładem wydawnictwa Słowne (d.Burda)

 

Twoja bohaterka żyje w środowisku telewizyjnym, które bywa idealizowane. Z jakimi stereotypami na temat pracy w tej branży spotykasz się najczęściej?

Myślę, że ja w ogóle dużo rzeczy idealizuję i trochę koloruję świat. Staram się nie pamiętać o złych rzeczach. W telewizji są wspaniali ludzie, pełni pasji i miłości do tej trochę szalonej pracy, i tak jak wszędzie są po prostu różni, z niektórymi można dogadać się lepiej, z innymi trochę gorzej. Najczęstszy stereotyp, to może taki, że wszyscy dostają pracę w telewizji po znajomości, i że obowiązują tam prawa dżungli itd. Ale staram się tego nie słuchać.

Powiedziałaś kiedyś, że akcja Twoich powieści rozgrywa się w środowisku telewizyjnym, bo akurat to jest Ci najbliższe. Myślisz, że mogłabyś napisać książkę, której fabuła nie będzie związana ze światem srebrnego ekranu?

Właśnie zaczęłam pisać kolejną książkę z moją ciocią Małgorzatą Kalicińską. To będzie powieść na święta Bożego Narodzenia. Fabuła w całości jest wymyślona, a moja bohaterka nie ma nic wspólnego z moją branżą i ze mną. To duże wyzwanie, ale i nieograniczone możliwości dla wyobraźni. Mam osobę, z którą rozmawiam, żeby poznać lepiej środowisko, które jest mi obce.

Poznałaś świat telewizyjny już jako młoda dziewczyna. Jakie to jest miejsce dla kobiet? Czy muszą bardziej niż mężczyźni walczyć o swoją pozycję?

Pracę w telewizji zaczęłam w 1991 roku i to były inne czasy. Nie mówiło się w ogóle o emancypacji i prawach kobiet. My byliśmy bandą dzieciaków, która dostała się do telewizji po castingu, dosłownie prosto z ulicy. Byliśmy szczęśliwi, że możemy pracować i nikt nawet nie pytał, czy dostaniemy za to jakieś pieniądze. Nasze starsze koleżanki z telewizji były bardzo elegancko ubrane, do wszystkich zwracaliśmy się proszę pani, proszę pana. Mieliśmy szacunek dla starszych kolegów, czuliśmy respekt i dużo się od nich uczyliśmy, a oni nam naprawdę pomagali. Z łezką wzruszenia wspominam tamte czasy.

Pokazujesz w swoich książkach różne rodzaje miłości – szaloną, młodzieńczą, bardziej dojrzałą oraz uczucia ludzi doświadczonych przez życie. Myślisz, że nigdy nie jest za późno na prawdziwą miłość, czy należy raczej pogodzić się z tym, że każda miłość może być prawdziwa, nawet ta, która po czasie przemija?

Jak może być za późno na miłość! Przecież to najwspanialszy stan ducha! Miłość nie zna wieku. Każda kolejna może być cudowna, ekscytująca lub jedyna. Ja, mimo moich niekoniecznie zawsze dobrych doświadczeń, nigdy nie zwątpiłam w miłość. Myślę nawet, że kiedy już w domu nie ma dzieci i tylu obowiązków, kiedy jesteśmy bardziej tolerancyjni dla świata i ludzi, mamy za sobą doświadczenia życiowe, możemy stworzyć bardzo dobry związek. I proszę mi uwierzyć – wiem, co mówię. 🙂 Dominika, mimo że ma już na swoim koncie dosyć poważne rozczarowania miłosne, na kolejne reaguje bardzo emocjonalnie, prawie jak nastolatka.

Myślisz, że faktycznie odporności na tego typu doświadczenia nie nabiera się w wiekiem, że za każdym razem to boli tak samo?

Nie ma szczepionki na miłość. Złamane serce w każdym wieku boli tak samo!

Ile razy w ciągu swojego życia człowiek może się zakochać? Czy w ogóle możemy mówić o limitach w tej kwestii?

Nie ma limitu. Można się zakochać milion razy. Wiem coś na ten temat, bo byłam zakochana wiele razy. Każdy mężczyzna w moim życiu coś wniósł do niego. To naprawdę byli świetni faceci.

Czy Twoja bohaterka nadal wierzy w szczęśliwe zakończenia?

Zawsze! Nie tylko moja bohaterka, ale przede wszystkim ja! Kocham happy endy. Jestem wieczną optymistką i kocham życie.

Czy czujesz się spełniona jako kobieta? Kiedy w swoim życiu czułaś się naprawdę szczęśliwa?

Czuję się bardzo spełniona jako kobieta. Mam dwóch wspaniały dorosłych synów i czas, kiedy byłam z nimi w ciąży był dla mnie metafizyczny. Mam za sobą kilka związków, pracę, którą kocham, przyjaciół. Moje życie było i jest ciągle bardzo ciekawe i ekscytujące. Byłam wielokrotnie szczęśliwa, ale najważniejsze jest to, że teraz właśnie w tym momencie życia, odpowiadając na te pytania, jestem szczęśliwa.

Jakie są Twoje pisarskie plany na przyszłość?

Wpadłam po uszy z tym pisaniem. To moja kolejna miłość. W czerwcu wychodzi nasza kolejna książka, którą napisałam z moim przyjaciółkami Zuzią Dobrucką i Beatą Harasimowicz. Właśnie dzisiaj robiłam ostatnie poprawki i powiem szczerze, że dawno się tak nie uśmiałam i wzruszyłam. Myślę, że to będzie hit na wakacje. Zaczęłam też pisać książkę świąteczna z moją ciocią Małgorzatą Kalicińska. No i chyba muszę się zabrać za kolejną część przygód Dominiki, bo czytelniczki kategorycznie się domagają następnego tomu. To mnie ogromnie cieszy, bo taki ciepły odbiór to największa nagroda dla autora.

W ostatnim czasie stałaś się ekspertką od seriali – rekomendujesz, komentujesz. Jakie jest Twoje top 5?

Och, kino kocham od zawsze! W każdy wtorek o 21 na grupie Drzwi do Stylu mam live’y o serialach, tych spotkań było już ponad 50. Polecam filmy, seriale, dokumenty, czasami książki. Bardzo lubię te spotkania, bo jest to bardzo przyjazna i zarazem inspirująca grupa odbiorców. Trudno wybrać top 5 , bo w tej chwili jest naprawdę bardzo dużo wspaniałych produkcji, ale spróbuję:

  1. „The affair”, Netflix, HBO
  2. ”Gilmor girls”, Netflix
  3. ”Homeland”, Netflix
  4. ”Shitisel”, Netflix
  5. ”Stranger Things”, Netflix

Katarzyna Kalicińska, producentka seriali i programów telewizyjnych, autorka sukcesu serialu „Dom nad rozlewiskiem“. Jak mało kto zna świat telewizji i polskiego show-biznesu. Opisała go wnikliwie i zhumorem, inspirując się własnym zawodowo-towarzyskim doświadczeniem. Po sukcesach książek „A miało być tak pięknie!“, „Abonent czasowo niedostępny“ oraz „I ja ciebie też!“ przyszła pora na kolejną hitową powieść „A miał być happy end“.