Poszliśmy na lodowisko. Tłum dzieci i rodziców, muzyka tak głośna, że żeby ze sobą porozmawiać, trzeba ją przekrzyczeć. Co chwila ktoś upada, ktoś mały płacze, a ktoś duży zarzeka się: „do jasnej cholery to pierwszy i ostatni raz jak tu z tobą przyszedłem”. Oglądam się odruchowo na tego ostatniego ktosia. Duży, elegancki facet w modnej kurtce i fantazyjnie zawiązanym szaliku w kratkę pochyla się nad wyjącym sześciolatkiem. – Yyyyy, tata, ale pupa boli… – szlocha maluch, któremu od mrozu zamarzną zaraz gile z nosa. – Wstawaj, przestań się mazgaić – komenderuje ojciec. – Co ty BABA jesteś?!
To urocze zdanie doprowadza mnie zbyt często niestety do szewskiej pasji. Cóż robić, kobiety są takie emocjonalne… Jak nie płaczą z byle powodu to się wściekają, bo mają okres, zespół napięcia przedmiesiączkowego, albo od tak, po prostu. Tak już są skonstruowane, prawda? Reguła oczywista i szalenie utrudniająca życie. Jak to komu? Mężczyznom, oczywiście. Skoro jednak już operujemy stereotypami, dlaczego by nie pójść „ po całości”? Jest przecież tyle innych, typowo „babskich” zachowań i zagrywek, które można zaobserwować także u panów!
Mam znajomego, niezbyt zdolna bestia, ale całkiem przystojna obiektywnie rzecz ujmując. Na kierownicze stanowisko w swojej firmie P. awansował w takim tempie, że pod wrażeniem było całe biuro. No bo jak to się właściwie stało? Na pewno rzeczywiście bardzo szybko. Najpierw był zagraniczny wyjazd w asyście pani prezes, choć z językiem obcym u faceta „obco” jak cholera. Potem to już codziennie na biurku przełożonej świeża kawa (1/4 mleka i dietetyczny słodzik), a na twarzy P. uśmiech jak u Tołdiego z „Gumisiów”. I oczywiście niezbędne konsultacje, poprzedzone wypowiedzianym władczym tonem przez panią prezes: „Potrzebuję cię, za 10 minut w konferencyjnej!”.
– To może on z nią coś wiesz… – mrugnęła nieraz porozumiewawczo koleżanka P. z biura do niejednego kolegi. A niejeden kolega obruszył się bardzo i odparował coś w rodzaju: „No chyba żartujesz, przecież P. nie jest jej asystentką! To nie jest taka Kaśka z finansowego, co robi karierę przez łóżko! Przecież to jest facet!”. Koleżanka P. uśmiecha się więc tylko litościwie do swoich kolegów i kiwa głową. No tak, P. to nie baba, co wskakuje przełożonemu do łóżka. P. po prostu cierpliwie pnie się po szczeblach biurowej kariery, zdobywa nowe doświadczenie i jest dyspozycyjny…
U K. sytuacja nie przedstawia się tak różowo. Jeżeli chodzi o karierę, to K. utknął kilka lat temu w martwym punkcie. Jego firma (trzecia już) nie rozwija się tak, jakby tego chciał, wspólnik go oszukał i K. ma teraz problem żeby ludziom w ogóle zaufać. Biuro prowadzi w domu, najczęściej z kanapy w swoim gabinecie. Zamyśla się często, a te jego myśli są jak czarne, gradowe chmury. Lepiej wtedy nie podchodzić, bo awantura gotowa. K. musi się wtedy natychmiast odstresować, włącza sobie ulubione filmy, wychodzi piłkę pokopać. Żona K. to długo rozumiała, bo ona w ogóle jest bardzo wyrozumiała. Udziela mu ciągle pożyczek „na wieczne nieoddanie”, wspiera jak umie, dopinguje i całuje czule w głowę. Jej biznes działa świetnie, w firmie zatrudniła już 50 osób.
Dzięki temu K. stać na to by zapewnić rodzinie życie na poziomie, zagraniczne wakacje i dwupiętrowy dom z fajnym ogrodem. Ostatnio jednak coś się zmieniło. Żonie ta sytuacja zaczęła trochę doskwierać. Zwłaszcza, że jej mąż na zewnątrz zachowuje się trochę inaczej niż w domu. Skutecznie buduje swój wizerunek człowieka sukcesu i odpowiedzialnej za wszystko głowy rodziny. Długo prosił, by żona na ten temat wypowiadała się „ostrożnie” i nie chwaliła za bardzo swoimi osiągnięciami. – No, bo jak to wygląda, że ty zarabiasz więcej – mówił – Jeszcze ktoś pomyśli, że baba utrzymuje faceta i w ogóle całą rodzinę. – A nie jest tak? – zdenerwowała się w końcu ona. – Płacę rachunki, twój ZUS, szkołę dzieciom, a z mojej karty idą wszystkie większe zakupy… – Nie no, to chwilowa sytuacja. – zarzekał się on. – Poza tym, o mężczyźnie tak się raczej nie mówi.
Więc już prawie od dziewięciu lat o K. się raczej tak nie mówi, a jego żona wcale nie utrzymuje całej rodziny. No już. Nie bądźmy małostkowi.
Stereotypowych powiedzonek o kobietach i mężczyznach jest mnóstwo, szafujemy nimi bezmyślnie na prawo i lewo utrwalając myślenie schematami. Nie powiem do swojego syna „ Nie bądź baba, przestań się mazgaić”. I nie zwrócę uwagi córce mówiąc „Dziewczynka powinna być grzeczna”. Zbyt często słowa robią nas zakładników niewygodnych sytuacji.