Wiem, różnie bywało między nami. Mamy podobny temperament, co nie ułatwiało wielu rozmów. Ale dziś, gdy czytam o ojcach nieobecnych, ojcach cichych, ojcach, którzy odchodzili, zawodzili, znikali, zapominali, jestem tym bardziej wdzięczna za naszą historię. Bo nikt mnie nie nauczył tyle, co ty. Nawet mama.
Nasza relacja ewoluowała, spojrzałam na nią inaczej, gdy sama zostałam matką, gdy zaczęłam tak bardzo chcieć szczęścia mojego dziecka. A jednocześnie pozostałam sobą, człowiekiem z wadami, która nie może być idealny, bo nie ma takich ludzi.
I z okazji dnia ojca bardzo chciałabym ci podziękować.
Że wiem, że jestem mądra, inteligentna i warta miłości
Odkąd pamiętam słyszałam, że byłam najbardziej oczekiwanym dzieckiem świata. Mama opowiadała, jak się cieszyliście na moje przybycie. Gdy mnie zobaczyłeś, powiedziałeś, że jestem najpiękniejszą istotą jaką widziałeś, choć miałam kartoflany nos i byłam kompletnie łysa. Podobno wstawałeś do mnie w nocy i nosiłeś, żebym nie płakała, karmiłeś, kąpałeś i chodziłeś na długie spacery, choć to były czasy, gdy mężczyźni nie zajmowali się takimi rzeczami. Od dziecka słyszałam, że jestem mądra, inteligentna i mam wspaniałą wyobraźnię. Lubiłeś, jak piszę i zawsze mówiłeś, że powinnam kiedyś na tym zarabiać.
Jednocześnie nie idealizowałeś mnie, wiedziałeś, że mam swoje braki i słabości. Ale mimo nich zawsze wiedziałam, że zasługuję na miłość.
Że nauczyłeś mnie, czym jest sięganie po więcej
Podobno to od ojca uczymy się zdobywania. Nie ponad miarę, nie bez kompromisów, ale tak, żebyśmy czuły się szczęśliwie. Zawsze wiedziałam, co chcę robić. Wierzyłam, że szybko znajdę dobrą pracę, choć moje koleżanki dziwiły się, że w ogóle śmiem tak marzyć, przecież to świetna firma, a na to stanowisko jest na pewno 20 kandydatów. Ale mi się udało. Potem potrafiłam też odchodzić. Nie od razu, bo zawsze też uczyłeś mnie cierpliwości, ale znałam swoje granice i potrafiłam je zaznaczać.
Że mam przyjaciół
W naszym domu było dużo śmiechu i gości. Co weekend ktoś wpadał, siadaliście w ogródku, podawaliście jedzenie, uwielbiałam tam przychodzić, słuchać opowieści. Zimy też były przez to cudowne. Byłeś wodzirejem tych imprez, choć nigdy nie widziałam Cię pijanego. Lubiłeś zabawę i towarzystwo i tego też mnie nauczyłeś, jednocześnie zawsze szanowaliście moją potrzebę przestrzeni. Moje pamiętniki mogły leżeć w kuchni, nikt ich nie tknął.
Że mam szczęśliwe małżeństwo
Na studiach zakochałam nie do szaleństwa. On mnie ranił, kiedyś zatrzymałeś mnie z walizką. „Naprawdę chcesz do niego jechać? Chcesz to sobie zrobić?”. Rozmawiałeś ze mną i tłumaczyłeś jakich rzeczy nie powinno się robić w związku, jak poznać, że facet naprawdę kocha. To była najważniejsza rozmowa w moim życiu. Wtedy pojechałam za tamtym chłopakiem, ale dzięki Tobie stałam się uważniejsza. Mój M. ma wiele Twoich cech. A przede wszystkim mnie kocha.
Że mogę na ciebie zawsze liczyć i pozwalasz mi popełniać błędy
Mimo tego, że jestem dorosła, ciągle czuję cię gdzieś z tyłu. Wiem, że gdy się odwrócę, uśmiechniesz się do mnie, dasz znak, że czuwasz. Gdy miałam wypadek i rozbiłam samochód, załatwiłeś pomoc, a potem sam przyjechałeś, choć byłeś akurat na przyjęciu. Pożyczyłeś mi pieniądze na nowy samochód, a potem nie chciałeś, żebym ci je oddała. Gdy rzuciłam etat, by realizować pasję, wiedziałeś, że mamy problemy finansowe, zasilałeś moje konto, ale nigdy nie pozwoliłeś, żebym się z tym źle czuła.
Nigdy nie powiedziałeś, że jesteśmy nieudacznikami, przeciwnie, mówiłeś, że we mnie wierzysz, ale wybrałam trudniejszą drogą.
Że tak bardzo chciałeś mnie zarazić pasją do sportu
Od dziecka dawałeś mi dostęp do wszystkiego, miałam trzy lata i już zjeżdżałam z Kasprowego, potrafiłam świetnie pływać, jeździć na wrotkach, rowerze, wspinałam nie na Zawrat po łańcuchach, a ludzie odwracali się i mówili: „jaka dzielna dziewczynka”. Wszystkiego uczyłeś mnie Ty. Pływaliśmy na żaglach, podróżowaliśmy, choć to nie były czasy łatwe na podróżowanie. I choć sport nie jest dziś moją pasją, dzięki niemu wiem, że wiele rzeczy mogę. Tak jak stałam na oblodzonej grani czarnego szlaku. Pod sobą miałam pion, wiało i kawałki gradu uderzały o moje gogle. Mówiłeś: „Dasz radę, zjedziesz”. I zjeżdżałam.
Dziś, gdy się czegoś boję, zamykam oczy i mówię sobie: „Dasz radę”.
Że mogę cię podziwiać
Nieustannie. Tak mi przykro, gdy słyszę historie koleżanek. Tata nigdy niczego nie ugotował, niczego nie zrobił, teraz nie wstaje z kanapy. Ty jesteś głodny życia. Wciąż jeździsz na nartach, podróżujesz, codziennie o piątej wychodzisz na szybki marsz. A rok temu na żaglach pływałeś na supie. To było śmieszne, bo nie chciałeś, żeby Twój wnuk, nastolatek był lepszy od ciebie. Za te żagle też Ci dziękuję. Uwielbiam, że potrafisz wszystko naprawić, położyć panele, zbudować płot, ogarniasz finanse i całe życie.
Że się zmieniłeś
Tak, nie zapomniałam o Twoich błędach, ale dziś nie jest dzień, by o nich mówić. Zresztą już dawno je nadrobiłeś,
Nie wybuchasz już łatwo, widzę, że jesteś spokojniejszy, gryziesz się w język, żeby mnie czasem nie ocenić. Widzę, jestem wdzięczna. A gdy ktoś mi mówi, że ludzie się nie zmieniają, tylko się uśmiecham.
Że wciąż szanujesz moją mamę
I za to dziękuję Ci najbardziej. Mieliście trudną drogę, która skończyła się rozwodem, nie mi to oceniać, choć czasem to bolało. Ale widzę, nawet po latach, że wciąż jesteście dla siebie ważni. I to też daje mi siłę. Zawsze o nią pytasz, czasem do niej dzwonisz, choć wiem, że nie tak często jakbyś chciał. Pamiętasz o jej urodzinach i lekarzach. A gdy, coś jej się stało, a ja byłam daleko – od razu chciałeś pomóc. Dzięki Wam poznaję dokładnie historię Waszej miłości. I jestem szczęśliwa, że mogę być dzieckiem ludzi, którzy tak bardzo się kochali, a ja wyniknęłam z tak wielkiego i silnego uczucia. Dziękuję, że się nie skreśliliście, że nie musiałam patrzeć na wrogość. To też moja siła i moc. Nie ma nic gorszego niż ojciec nienawidzący matki, nieszanujący jej.
Wszystkiego najlepszego Tato. Kocham Cię i Ty też możesz zawsze na mnie liczyć!