„Jestem samotna, od pięciu lat nie uprawiam seksu. W poprzednie wakacje zainteresował się mną kolega. Nie chcę w tym roku znów stchórzyć. Może coś by z tego było? Tylko, czy to będzie miłość…”. Ty pytasz, my znajdujemy specjalistę, który odpowie na wszystkie twoje wątpliwości. Nowy cykl: #ListyOSeksieBezTabu
Na ten list odpowiada Joanna Twardo-Kamińska – psycholożka, seksuolożka, psychoterapeutka
„Od pięciu lat jestem samotna. Ostatnie rozstanie było dla mnie bardzo traumatyczne. On zdradził mnie, zawiódł moje zaufanie. Kochałam tego mężczyznę tak bardzo, że wiedziałam, że długo po nim nie będę w stanie się z nikim związać. Tak też się stało. Skutek? Samotność i fakt, że od pięciu lat nie uprawiam seksu. Jednak jakoś sobie próbuję radzić. Używam wibratora, a częściej onanizuję się pod prysznicem i stąd mój niepokój. Boję się, że jak tak dalej pójdzie, nie będę umiała przeżywać orgazmu z mężczyzną. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do tej krótkiej ścieżki zaspokajania się za pomocą wody z prysznica!!! Czy mogłam zepsuć sobie mechanizm przyjemności? Co robić, by to powstrzymać?
Druga sprawa jest taka, że bardzo chciałabym mieć partnera. Jednak już tyle razy się zawiodłam, że zwyczajnie się boję. Nie mniej chciałabym się ośmielić. To nie jest tak, że nie zdarzają mi się propozycje. Jednak przed nimi tchórzę. Zauważyłam też, że w ciągu tych pięciu lat sporo utyłam i to nie pomaga mi ośmielić się ku relacji. Wstydzę się, bo moje ciało już nie jest takie atrakcyjne. Bardzo chciałabym w te wakacje się jednak ośmielić. Jak sobie w tym pomóc? Może powinnam zamknąć oczy i skoczyć, żeby przerwać tę passę samotności. Pamiętam, jak koleżanki mnie ostrzegały, że zbyt długa przerwa nie służy powrotowi do randkowania. Pamiętam, że w poprzednie wakacje zainteresował się mną kolega. Może w tym roku też się spotkamy? Nie chcę wtedy znów stchórzyć. Lubię go, znam go od lat, wiem, że mu się podobam. On nie jest przystojniakiem i na pewno nie byłaby to miłość od pierwszego wejrzenia. Chciałabym spróbować. Może coś by z tego było? Tylko czy to będzie miłość?”
Blanka.
Droga Blanko,
Po przeczytaniu Twojego listu odniosłam wrażenie, że jest w pani dużo lęku. Moim zdaniem warto, by przyjrzała się pani, dlaczego te emocje są obecnie tak dominujące. Może wynikać to z wielu różnych powodów takich jak: bolesne rozstania lub sposób wychowania np. przez osoby okazujące zbyt dużo troski, pod którą skrywały własny lęk. Warto, by rozważyła pani kontakt z terapeutą, aby przyjrzała się tym uczuciom na spokojnie. Ograniczenie niepokoju pomogłoby uzyskać większą swobodę i wiarę w siebie, bo przy wysokim poziomie lęku naprawdę trudno jest się w kimś zauroczyć. Te obawy wydają się większe niż cokolwiek innego.
Prawdopodobnie najkorzystniejsza byłaby możliwość podjęcia tego tematu podczas psychoterapii. Jeśli jednak nie czuje się pani na to gotowa, można próbować pracować z lękiem samodzielnie. Jak to robić? Trzeba się z nim po prostu konfrontować, dlatego proszę nie unikać ludzi i randek. Może też pani porozmawiać z mądrą przyjaciółką albo przeczytać kilka książek. Gorąco polecam te, które napisała Katarzyna Miller. Warto też poszukać „kręgów kobiecych”, które stają się obecnie coraz bardziej popularne i uprzedzę pytanie – nie, nie mają nic wspólnego z magią czy szamańskimi praktykami.
Podczas takich spotkań w bezpiecznym gronie kobiet, które przychodzą w tym samym celu, można otwarcie porozmawiać na różne tematy. Kręgi często prowadzone są przez doświadczone psycholożki i seksuolożki. Myślę, że jest to ogromne wsparcie dla tych pań, które nie mają w swoim bliskim otoczeniu matek, babek i przyjaciółek, a tak dzieje się coraz częściej, bo przecież rozjeżdżamy się po świecie i mieszkamy daleko od naszych bliskich.
Martwi się pani też kwestią masturbacji. Moim zdaniem najprawdopodobniej niepotrzebnie. Jest pani kobietą dojrzałą, która ma już za sobą różne doświadczenia seksualne. Dlatego nie sądzę, by uwarunkowała się pani na osiąganie przyjemności podczas kąpieli. Inaczej jest w przypadku osób młodych, które zaczynają uprawiać seks od intensywnej masturbacji za pomocą strumienia wody. Wtedy może się zdarzyć, że to będzie miało przełożenie na trudności w kontaktach seksualnych z partnerem w przyszłości.
Czasem w gabinecie pracuję z parami, które doświadczyły takiego uwarunkowania. Niektóre kobiety lubią, żeby pieszczoty odbywały się poprzez tkaninę, ponieważ od dzieciństwa masturbowały się poprzez bieliznę. Później dotyk dłoni na łechtaczce wydaje im się zbyt intensywny, a czasami wręcz sprawia ból. Jednak zazwyczaj nie jest to problemem dla ich partnerów, którzy lubią włączać taki rodzaj stymulacji do kontaktu. Podobnie dzieje się z mężczyznami, którzy ograniczają się jedynie do masturbacji. Ucisk ich dłoni jest inny niż w przypadku kontaktu dopochwowego z kobietą. Jednak najczęściej, kiedy znów mają partnerkę, wszystko wraca na zwyczajne tory.
Jeśli jednak ten temat nadal panią niepokoi, proszę zadbać o inne formy pieszczot: za pomocą palców albo wibratora. Jeśli osiąga pani i w te sposoby spełnienie, nie martwiłabym się. Mam nadzieję, że kiedy już znajdzie pani odpowiedniego partnera, on będzie chciał dołączyć do zabaw pod prysznicem.
Napisała też pani na końcu listu, że ostatnio przybrała kilka kilogramów. A czy to tak wiele zmienia? Przecież ciągle jest pani tą samą osobą. Moim zdaniem kobiety nie do końca adekwatnie oceniają to, jak wyglądają. Często są bardzo piękne, seksowne, ponętne (nawet jeżeli mają kilka kilogramów więcej), ale tego nie dostrzegają. To jest dla mnie niepokojące, że kult szczupłej sylwetki tak mocno wpływa na to, jak siebie widzimy i jak się ze sobą czujemy. Mężczyźni zazwyczaj mówią w moim gabinecie, że zdecydowanie najbardziej pociągające dla nich są kobiety, które siebie lubią, a tym samym swoje ciało. Często pracuję z paniami, które nie mają świadomości tego, że panowie podziwiają ich zmysłowość i kobiecość. Pewnie istnieją mężczyźni, którzy myślą inaczej, natomiast z mojej praktyki terapeutycznej wynika, iż większość nie ocenia naszych ciał w krytyczny sposób. Patrzą na kobiety całościowo. Na to, jakie są. A nie na to, czego im brakuje i co można by w nich poprawić. Kobiety, które lubią siebie, nie mają oporów, żeby cieszyć się życiem, korzystać z seksu, dlatego też wydają się bardziej atrakcyjne. Poza tym łatwiej żyje się z człowiekiem, który jest zadowolony z siebie i który czerpie z tego życia przyjemności niż z takim, który na zewnątrz pięknie się prezentuje, a w środku jest niezadowolony i skoncentrowany jedynie na sobie. Wiadomo, że raz wyglądamy lepiej, raz gorzej, ale ciągle jesteśmy tymi samymi osobami. Wszyscy się zmieniamy, niezależnie od płci. Głęboko wierzę, że tu kryje się nasze właściwe piękno.
Opowiada pani też w liście o swoim koledze i zastanawia się, czy coś z tego może być. Myślę, że u dojrzałych kobiet uczucie często rodzi się z przyjaźni. Naprawdę nie wykluczałam takiej możliwości. To tak jak z namiętnością… jeżeli mamy dobrą relację, to rodzi się otwartość i pożądanie wobec tego drugiego człowieka. Z doświadczenia terapeutycznego wiem, że często partnerzy, którzy nie wydają się nam na początku bardzo atrakcyjni, z czasem zyskują. Naprawdę jest tysiąc cech (poza silnym pociągiem seksualnym), które nas do siebie mocno przyciągają i dzięki nim też powstają dobre związki.
***
Joanna Twardo-Kamińska – psycholożka, seksuolożka, psychoterapeutka. Absolwentka Psychologii Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej oraz Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Ukończyła studia podyplomowe z Seksuologii Klinicznej na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Prowadzi psychoterapię indywidualną oraz par w Centrum Psychoterapii i Rozwoju „Bliżej Siebie”.