Napisz o mnie historię – pisze mi i nawet nie czekając na moją odpowiedź, opisuje swoje przejścia. Patrzę na jej profil na Facebooku. Ładna brunetka, szczupła, ma swój zakład fryzjerski. Patrząc na posty widzę, że ma duże poczucie humoru i dystans do siebie. Fajna babka.
„Mam 43 lata. Jestem fryzjerką. Kocham moją pracę. Wychowuję dziesięcioletnią córkę (starsza latorośl jest już samodzielna). Do zeszłego roku miałam pełną rodzinę. Ja, mąż, dwójka dzieci, zwyczajne życie. Potem okazało się, że mój małżonek, z którym byłam od dzieciaka, miał dość „kobiety sukcesu” w domu. Ja na ten sukces pracowałam ciężko. Długi czas minął, aż w końcu było mnie stać, by iść na swoje i cały lokal kupić za gotówkę. Latami budowałam markę, zdobywałam klientów i uznałam, że jestem gotowa, by być sobie sterem, żeglarzem i okrętem.
Wśród stałych klientek miałam księgową, architektkę, dekoratorkę wnętrz i doradczynię finansową. Pomogły mi. W końcu nadszedł ten dzień, kiedy zaczęłam pracować na swoim. Nowy salon przyciągał nowe klientki, zatrudniłam dwie dziewczyny. Nawet pandemia nie była mi straszna. Jestem dobra w tym, co robię, lubię ludzi, jestem szanowana. Mam stałych klientów, dobre relacje, czułam, że to, co robię ma sens. Mój mąż imał się różnych zajęć. Owszem zarabiał mniej, ale nigdy mi to nie przeszkadzało.
To on zajmował się córkami, gdy ja robiłam kolejne szkolenia czy farbę którejś klientce. Zawsze dbałam, by nie pracować w weekend. Sporo podróżowaliśmy. Wydawało mi się, że mam fajne życie. Myśleliśmy nawet o kupnie domu lub większego mieszkania z tarasem. Ot, zwyczajne życie. Jak inni.
O tym, że dowiedziałam się, że mój mąż ma inne plany, zdecydował przypadek. Ktoś go gdzieś z kimś widział, w sytuacji jednoznacznej. Miałam klientkę, która była właścicielką biura detektywistycznego. Znów obca osoba mi pomogła. Po tygodniu dowiedziałam się, że mężczyzna mojego życia ma ognisty romans z panią psycholog. Żeby było śmieszniej – psycholożką dziecięcą. Z komputera ściągnęłam jego ociekające seksem rozmowy z kochanką, miałam ich liczne zdjęcia od detektywa. Nie miałam wątpliwości, że przyprawił mi rogi.
Rozmowa między mami była krótka. Nie chciałam dawać drugiej szansy. Mąż wyprowadził się szybko, zgodził na rozwód bez orzekania o winie, ale ustanowione było, że córka zostaje przy mnie. Sprzedaliśmy mieszkanie, ja dołożyłam ze swoich i kupiłam sobie i córce fajny apartament z ogródkiem. Jemu została nieduża kwota.
Dowiedziałam się tylko, że nie miałam dla niego czasu, że byłam zajęta karierą. Że byłam kobietą sukcesu. Zapomniał jednak, że to ja płaciłam za wycieczki i wyjazdy. Że to ja miałam stałą pracę, kiedy on zmieniał posady. Kupno lokalu to była inwestycja w naszą przyszłość, o tym też zapomniał. Przypomniał sobie natomiast, że brakuje mu namiętności w związku. Szkoda tylko, że ze mną o tym nigdy nawet nie porozmawiał.
Obecnie z mężem nie mam kontaktu. Zapadł się pod ziemię. Nie płaci alimentów. Ma ograniczone prawa do małoletniej córki. W ogóle się z nią nie kontaktuje – to jest dla mnie nie do pojęcia. Mnie może nie kochać, ale odrzucić własne dziecko, gdy ja nigdy nie zabraniałam mu zabierania małej ma lody, do kina, czy rower? Grono naszych wspólnych znajomych stoi po mojej stronie. Wspiera mnie. Ja żyję dalej starym życiem. Pracuję, wychowuję małą nastolatkę i pokazuję jej, że kobieta musi być silna.
Jedyne, co zrobiłam to zadzwoniłam do tejże pani psycholog od ognistych smsów i zapytałam, czy na studiach uczyli ją rozwalać rodzinę i zabierać dziecku ojca. Usłyszałam, że on tak sam chciał i że jej przykro. Nie miała żadnych wyrzutów sumienia, więc ja bez wyrzutów zadzwoniłam do jej przełożonego, informując go jakie praktyki zawodowe stosuje jego podwładna.
Nie godzę się z faktem, że dorosły facet tak ogłupiał na punkcie jakiejś baby, że zapomina o własnych dzieciach. Nie potrafię im tego wyjaśnić. Zresztą obie córki w tej chwili nie chcą go znać. Starsza ma chłopaka, ale ślubu nie planuje. Młodsza podpatruje mnie w salonie i też chce być fryzjerką.
Ja miałam kilka gorszych chwil, jednak poukładałam sobie wszystko w głowie. Jestem kobietą sukcesu, która zasługuje na wszystko co najlepsze. Miłości nie szukam. Sama mnie znajdzie. Żyję zgodnie z sumieniem, jestem dobrym człowiekiem. Po zdradzie się podniosłam. Nie złamała mnie. Teraz wiem, że już nic mnie nie złamie. I za taką próbę mogę podziękować mojemu eks. I jeszcze za dwie wspaniałe córki. Życzę mu dobrze, ale już wiem, że w moim życiu nie ma dla niego miejsca. Jeśli mężczyzna nie docenia wartości swojej kobiety, to nie jest jej wart, szczególnie, gdy jest ona kobietą sukcesu.”