Jesień to zimny wiatr, drażniący deszcz, brak słońca i światła. Wtedy chorujemy, mamy depresje i stany niewyobrażalnego lenistwa. Wylewamy nie wiedzieć czemu wodospady łez i smucimy do granic nad kolejnym kieliszkiem wina. Opatulamy w ogromny ciężki sweter, a czapkę zaciskamy na oczy, żeby nic nie widzieć, nie zwracać uwagi, przeczekać i obudzić się dopiero na wiosnę. I tyle stracić po drodze! Bo jesień taka soczysta, barwna, pełna spokoju i odpoczynku. Jesień jest inspiracją i czasem hibernacji. Jesień jest przystankiem, na drodze dalszego życia. Zatrzymaniem się na chwilę, ale tylko po to, by w pełni sił i witalności ruszyć dalej.
Wiosna i lato to bardzo intensywne pory roku. Długie, jasne dni i krótkie, intensywne noce. Żyjemy na pełnych obrotach pobudzeni słońcem i zachęceni ciepłem. I z przerażeniem już wtedy czekamy na jesień i zimę. Psioczymy, martwimy się na zapas, wmawiamy, że nadchodzi najgorszy okres w życiu. Zaczynają nami rządzić absurdalne myśli, że od września wszystko co dobre się kończy, a wkracza samo zło. Ciemno, ponuro, strasznie i smutno. Jakby lipiec zawsze był upalny, a wiosna przychodziła tylko w trampkach. A przecież tylko od nas zależy w jakie kolory ją ubierzemy i czy ciągły deszcz, będzie wrogiem czy raczej sprzymierzeńcem. Wyciągnij z szafy kolorowy parasol i czerwone kalosze, zwróć na siebie uwagę, uśmiechnij złej pogodzie w twarz. Od razu poczujesz się lepiej. Przecież to co za oknem nie musi mieć nic wspólnego ze stanem twojego umysłu. Bądź dzieckiem i wskocz w kałużę. Głupie? Niekoniecznie, za to bardzo pomaga nabrać dystansu i wyluzować.
A gdyby tak przyjąć do wiadomości, że jesień czy zima to tylko kolejna pora roku? Ba! Ważna i absolutnie potrzebna. To pora, gdy możemy zwolnić, złapać oddech, zastanowić się nad tym, ile dokonaliśmy i co jeszcze chcielibyśmy zrobić. To czas, gdy możemy odpocząć, więcej śnić i marzyć. I spojrzeć na nią pod innym kątem. Przecież to najbardziej soczysta pora w roku, mieniąca się paletą barw, codziennie inną. Twórcza, pełna pasji i namiętności. Zawiń się w gruby koc, ale obok kogoś miłego i napij się z nim grzańca. Teraz, w dłuższe wieczory, w końcu będziesz mieć na to czas. Zanurz się w świat książki, bo kiedy jak nie teraz, gdy deszcz za oknem? Przecież po to właśnie pada. Nie zwalaj wszystkiego na depresję, nie daj sobie jej wmówić! Jesienią, tak jak o każdej innej porze, też możesz się zakochać. I nie marudź, że zimno, że mokro, że się przeziębisz. I bardzo dobrze! Pozwól się komuś sobą zaopiekować, zatroszczyć, zrobić herbaty. Nie panikuj, że sezon radości się skończył, bo musisz ubierać tony ubrań zamiast odsłaniających stopy sandałów i krótkich spodenek. A widziałaś już siebie w zmysłowej kiecce i seksownych, długich kozaczkach? Tylko nie zapomnij o fajnym kapeluszu, ta pora sprzyja modzie i ekspresji.
Oczyszczaj się tak jak drzewo, które traci stare liście, żeby zrobić miejsce dla nowych. Myśl, planuj, pozwól sobie na stan zawieszenia, ale nie rezygnuj z życia. Ono cały czas się toczy, mieni pomarańczowo żółtymi barwami. Zgub rękawiczki, nie wiesz, kto je znajdzie i kogo zmartwi, że marzniesz? 😉 Przestań myśleć, że to pora samobójców i rozpadających się związków! Oczywiście pozwól sobie na łzy, na chwile zwątpienia spowodowaną niekorzystną aurą, na jesienny smutek. Jest potrzebny, żeby ochłonąć, przemyśleć. Ale tylko po to, żeby postawić kolejne kroki. Obserwuj świat i to, jak się zmienia. Jak znika szarość, a przychodzą intensywne barwy. Jak wkracza czysta biel, której blask sprawia, że mrużysz oczy. I czujesz, rozbudzający chłód. To zima, której powinnaś oczekiwać. Bo wymraża, oczyszcza i zostawia, czystą kartkę. A ty wypoczęta i wyspana po jesieni, będziesz wiedziała, jak ją wypełnić i co na niej namalować.
Jesień jest zmianą, zapowiedzią czegoś nowego. Jest obrazem, wytworzonym w twojej głowie. Jeśli zaśmiecisz ją bzdurami o lęku i ciemności, to taka niestety będzie. Tylko dlaczego? Bo deszcz, bo trochę zimniej i szybciej ciemno? Daj spokój, nie przesadzaj i uśmiechnij się. Wyjdź na ulice, załóż słuchawki, puść muzykę. Rozejrzyj się, ile piękna wokół, ile życia, intensywności i ciepła. Wywal z głowy wszystkie ciemne myśli, które i tak nie spowodują, że nagle wróci lato. Zresztą, po co ci czas, który już był, jak masz nowy i być może lepszy? Rozsyp w duszy trochę kolorowych liści i kasztanów, załóż różowy szal. Wyjdź i ciesz się nią, tak jak każdą inna porą roku. I przyznaj się, że ją lubisz, że na nią czekasz, bo jest w niej coś magicznego. Bo zaraz po niej nadejdzie czas postanowień i realizacji nowych planów. Wiesz to, czujesz całą sobą! Jesień kończy pewien etap w twoim życiu, ale zaczyna nowy! Nie broń się przed nią, puść swoje myśli i pragnienia wolno, twórz i działaj. Bądź inspiracją dla innych, a przede wszystkim dla siebie.
A teraz nabieraj sił, żebyś mogła zatańczyć, gdy nadejdzie pierwszy wiosenny świt.
Bo po to właśnie, jest jesień 🙂