Dla tych, które dorastały w latach 90., Nosowska to ktoś superważny. Kiedy pojawiła się pierwsza płyta zespołu HEY, zwariowałyśmy. Jej teksty opowiadały o nas. Od niej uczyłyśmy się, jakimi słowami opisywać to, co czujemy. Jej muzyka to ścieżka dźwiękowa naszego życia. To trwa wciąż. Kaśka kończy 50 lat i znów, nadal dotyka tego, co dla nas najważniejsze.
Rzeczy, które kochamy w Nosowskiej. Choć nie ma słów, jakimi mogłybyśmy opisać wdzięczność za wszystko, co zrobiła i robi dla kobiet.
Że czuje się niezręcznie, kiedy nazywamy ją autorytetem
Że jest autorytetem.
Że jest Jedyna.
Że jest Prawdziwa.
Że jest Skromna.
Że jest Przenikliwa.
Że jest Zwyczajna.
Że jest Wyjątkowa.
Że jest Szczera
Że jest co chwilę inna, ale wciąż taka sama.
Kasia Nosowska jak nikt inny opowiada o swoich problemach, o tym, że jej ciężko, że ma kompleksy, że jej życie to nie usłana różami bajka, że nie wierzy w siebie, że wciąż się dziwi wszystkiemu.
Że opowiedziała o swoim trudnym związku i współuzależnieniu.
Że wyszła za Pawła.
Kto choć raz był na jej koncercie ten wie, że cieszy się z tego, że jesteśmy z nią. Cieszy się radością dziecięcą. Nie sposób jej nie kochać.
Że aż rwie się serce. Chciałoby się powiedzieć „kocham cię!”, ale od razu wiadomo, że to stanowczo za mało.
Że powstał Hey.
Że to z nią przeżywałyśmy pierwsze koncerty.
Że do „Ja sowa” tańczyłyśmy „wolne” kawałki na szkolnych dyskotekach. Po raz pierwszy tak blisko z chłopakami. Przy zasłoniętych kocami oknach stołówki.
Za zauważenie, że „niekochanym dzieciom wciąż chłodno, niekochane dzieci tulą misie”.
Że pisała dla nas felietony do „Filipinki”.
Że była tak magiczna podczas koncertu MTV Unplagged.
Że była ruda, łysa, blond, że miała dredy i afro.
Że nosi te genialne buty „Tabi boots” od Margieli i tylko ona wygląda w nich zajebiście.
Że „A ja żem jej powiedziała: Kaśka”.
Za makijażowe tutoriale i nigdy dość ust 😉 –
Za dystans do siebie i świata, który zdaje się czasem popadać w szaleństwo.
Za poczucie humoru.
Za wrażliwość.
Że przetrwała jej szkolna przyjaźń z Agatą Kuleszą.
Że nagrała „puk puk” i „Milenę”,
I „Bastę”.
Że jak na dłoni widać jej miłość do syna i jego miłość do niej. (idźcie na koncert, zobaczcie!)
I że napisała „Ucieczkę z Bambuko”.
Za love story na okładce „ELLE” w 2000 r.