„Hej-ho! Powoli budzę się z zimowego snu. U mnie bez zmian: rytualnie przypalam ciasta, psuję wszystko na potęgę i podziwiam sobie słońce przez brudne szyby okien. Zabijam nieświadomie kwiaty w doniczkach, wróżę z obierków, przeprowadzam eutanazję białych ubrań i robię wszystko, by ktoś czasem nie pomyślał, że pochodzę z dobrego domu. Panie, panowie. WIOSNA!”***
Kto wie, skąd pochodzi ten wpis? To jeden z pierwszych zapisków Ch*jowej Pani Domu. I pomyśleć, że gdyby niezapomniane pranie w pralce, to nikt nigdy by o niej usłyszał. – W niedzielę wieczorem przypomniałam sobie, że w piątek wstawiłam pranie. Kiedy zajrzałam do pralki, okazało się, że nie było czego wyciągać, wszystko zgniło. Nie powiem, trochę się wkurzyłam, ale też chciało mi się śmiać z własnej nieporadności – wspomina Magdalena Kostyszyn znana jako Ch*jowa Pani Domu.
Śmiali się też znajomi Magdy zachęcając ją do dalszych zwierzeń Ch*jowej Pani Domu. Jak to się dzieje, że żyjąc w czasach, gdy perfekcyjność jest w cenie, ktoś buduje swój sukces na „ch**jowatości”? Może to głęboko zakorzenione w nas poczucie, że najważniejszy jest wysprzątany dom, świeże ciasto i wyprasowane ubrania, musiało znaleźć upust w prześmiewczości.
My, kobiety korygujemy się, że nie chcemy być idealne, że mamy pełne prawo pozwalać sobie na błędy, na odpuszczenie wielu rzeczy. Tyle w teorii, w praktyce nadal szorujemy łazienkę przed przyjazdem teściowej i myjemy okna, bo „tak wypada”, a nie wtedy kiedy mamy na to chęci – choć z tą ochotą – przyznajmy – ciężko bywa.
Dziś wizyta 'teściów’.
Pierwszy raz w życiu ogarnęłam się przed czasem i nie przywitam ich słowami: ‘Ojej, ale mnie zaskoczyliście, nie zdążyłam nawet posprzątać’.Majdan z foteli (które w większości wzorowo zaniedbanych domostw służą za siedzisko oraz garderobę jednocześnie) wrzucam luzem do szafy. Rozstawiam graty po kątach, tak by z chaosu wyłoniło się światło, a wszystkie szpargały, których nie zdążę schować (ostatnio: wibrująca nakładka na penisa) naznaczam hasłem 'dizajn udomowiony’. Powtarzam też w pamięci wyuczone kwestie, by nie wyszło na jaw, że ich przyszła synowa nie zna takich pojęć, jak: garmażerka, rękaw do pieczenia oraz karnisz : „Bo w dużych miastach, to nikt nie prasuje zasłon, wie mama?”, „Och, cukru to my już nie używamy ze dwa lata, w periodyku 'Naj’ pisali, że to niezdrowo słodzić”, „Tak, tak, pies śpi z nami w łóżku. Dorota Sumińska mówiła, że to świetna forma terapii na stresy, tak zwana dogoterapia, no musieliście kiedyś o tym słyszeć”.
Pozostaje jeszcze kwestia cateringu. Tu jak zawsze sprawdza się niezastąpiona ciocia Alma, która piecze dla mnie ciasta. A jak wyjątkowo będę się nudzić, to szarpnę się na wykon mięsnego jeża – my, Chujowe Panie Domu pozwalamy sobie na to, na co zwykłe dziewczyny nie mają odwagi.
I chwała nam za to.
Magda tworząc Ch*jową Panią Domu w ogóle nie myślała o jakieś głębszej ideologii funpage’a. – Miał to być profil stricte rozrywkowy, powstał po to, żeby ktoś się uśmiechnął, dał lajka, udostępnił – tłumaczy. Jednak Ch*jowa Pani Domu dała Polkom impuls, pozwoliła trochę bardziej się otworzyć, dać sobie prawo do pośmiania się z siebie z własnych potknięć. Okazało się nagle, że można z dystansem spojrzeć na codzienność, a nawet na bycie kobietą.
Tyle tylko, że łatwo przychodzi nam śmianie się z wpadek innych, czy nawet naszych własnych, ale nie oszukujmy się – zależy nam jednak na tym, żeby, jak przyjdą goście, w toalecie był miękki papier toaletowy. – Gdzieś głęboko mamy w sobie zakorzenioną odpowiedzialność za bycie perfekcyjną. I jeśli dzięki ChPD mogę trochę tę perfekcyjność odczarować – świetnie.
Tego mi było trzeba! Poczucia, że ch*jowość (ch*jowatość?) może być tak wspaniała 🙂 Dziękuję za wszystkie lajki, komentarze i podzielenie się wpisem.
Wszyscy jesteśmy „ch*jowi” dlatego nie polubiliśmy „perfekcyjnej pani domu” Ch*jowi, po mojemu znaczy prawdziwi!
To nieprawda, że ChPD zarasta brudem. Magda przyznaje, że w jej mieszkaniu jest czysto, choć za czasów studenckich wiele się działo. – Pracuję w domu, więc łatwiej mi utrzymać porządek. Ale nie umiem gotować. Kompletnie. Choć bardzo się staram. Notorycznie przypalam coś w piekarniku, ale tłumaczę że to wina owego piekarnika, a nie moja. Pewnie coś z termostatem jest nie tak.
Powiedzenie głośno, że jest się nieperfekcyjnym wyzwala. To trochę jak zerwanie kajdan, które każdej kobiecie są nakładane i co najlepsze – najczęściej przez inną kobietę. Wiesz – umyłam wczoraj okna, na śniadanie upiekłam świeże bułki, wieczorem grałam z dziećmi w scrabble – wpędza kobiety w poczucie winy, że za mało się starają, za mało potrafią, za mało z siebie dają innym. – Mam w sobie przekonanie, że tak duże poparcie dla Ch*jowej Pani Domu to znak, że kobiety zatęskniły za normalnością, w końcu odważyły się mówić, że im też coś nie wyszło, że na coś nie ma mają ochoty. I kiedy spotykają się ze zrozumieniem, mają poczucie ulgi, że nie są same, dostają wsparcie, bo okazuje się, że ktoś miał te same lub jeszcze gorsze wpadki – mówi Magda dodając: – Szczytem moich możliwości było zabetonowanie odpływu brodzika. Wsypałam „kreta” i zamiast zalać gorącą, zalałam brodzik zimną wodą… Pamiętam, bo bardzo dużo kosztowała mnie ta pomyłka.
W dniu wczorajszym moja ulubiona sukienka nagle skończyła swój żywot. Żyłyśmy razem nierozłącznie przez dwa sezony, aż nagle jeb – Pani zaszalała i nastawiła pranie na 60 stopni, po czym wyciągnęła z bębna ubranie ni to filozofa, ni kloszarda. Uznała potem, że koszulina zasłużyła na godną śmierć, więc ani nie zdeklasowała jej do roli ścierki, ani nie włączyła w cykl życia kontenerów na śmieci. Przy zduszonym okrzyku ułożyła połać materiału na dnie czarnego worka…
Jak widać zabetonowanie brodzika, to nie jedyny problem ChPD. Dlaczego tak ją kochamy? Z cała pewnością za pomysłowość i kreatywność. Ale chyba przede wszystkim za to, że pozwala nam śmiać się z siebie, że odczarowuje mit wszystko potrafiącej kobiety i matki. Utożsamiamy się z nią. Mamy dosyć naszych idealnych domów, wyprasowanych ubrań. – Ja nie prasuję. Strzepuję porządnie ubranie przed powieszeniem. Żelazko wyciągam naprawdę w kryzysowych sytuacjach – śmieje się Magda. Nagle okazuje się, że nie musimy mieć wyrzutów sumienia, że nie myjemy codziennie podłogi i nie pierzemy co weekend firanek. Zamiast słyszeć: „Wiesz, ja dzisiaj upiekłam makowiec, pocerowałam skarpetki Mikołajowi”, możemy przeczytać:
Łkam i trochę szlocham, ronię łzy i zaciągam się katarem, bo wyszedł mi zakalec. Może zbyt mocno do serca wzięłam sobie piosenkę 'This girl is on fire?’, może kupiłam nie te drożdże (data przydatności do spożycia 11.09. przypadek? Nie sądzę), może jednak jestem kulinarnie opóźniona w rozwoju?
Czym prędzej uciekam z miejsca zbrodni.
Nie będzie piekarnik pluł mi twarz.
– Na początku wrzucałam swoje wpadki, jak zaczęło mi ich brakować – wmyślałam. Z czasem czytelniczki zaczęły podsyłać swoje zdjęcia, opowieści, co im się nie udało. Teraz jest ich tak dużo, że trudno je wszystkie odczytać. Miłe jest bardzo, gdy słyszę, że teraz pojawienie się na stronie głównej ChPD to zaszczyt. Taka jednak jest prawda, że coraz trudniej mnie zaskoczyć, ale jak widać nadal można.
Magda podkreśla, że zawsze myślała, że swój sukces zbuduje na ambicji, na byciu idealnym współpracownikiem. Tymczasem sukces zrodził się z bycia sobą. Tak po prostu. – ChPD to dla mnie zaskoczenie, ale też radość. Otworzyła mi wiele drzwi, dostałam propozycje współpracy od różnych osób.
Ja na przykład kiedyś porwana świątecznym prądem postanowiłam że zrobię pierniczki. Masła było z pół kostki, a że masła nie lubię, a i wyjaśnione nie było za bardzo co ja z tym masłem mam zrobić to powiedziałam sobie w duchu „pi**dole cię masło”. Pierniczki skruszały szybciej niż się spodziewałam, bo już w piekarniku, na czarno.
Dlaczego tak bardzo kochamy ChPD? Bo daje nam przyzwolenie na bycie nieidealną. Otrzymujemy dzięki niej wsparcie, zwłaszcza wtedy, gdy mamy wszystkiego serdecznie dosyć, chcemy wyjść i trzasnąć drzwiami. I mamy do tego prawo, bo bycie jakkolwiek nieperfekcyjną panią domu nie narzuca nam żadnego „musisz”. Jeśli chcesz i masz ochotę – zrób to, przyznaj się do swoich słabych stron, nie rób niczego na silę i bądź szczęśliwą.
Ch*jowa Pani Domu z pewnością NIE MA: higienicznie czystej podłogi w kuchni / poukładanych butów w szafie / równo wyrośniętego ciasta w piekarniku…
Bo przecież nikt nie musi być najlepszy.
Ch*jowa Pani Domu włączyła dziś pralkę, suszarkę, radio i zmywarkę, a po dwóch minutach wysiadł prąd w całym bloku. Pani teraz siedzi i zastanawia się czy to jej dzieło czy też dramatyczny zbieg okoliczności. Dywagacje zajmą jej trochę (ma ptasi móżdżek, jak to kura), więc i na nowe wpisy przyjdzie jeszcze poczekać.
ChPD łączmy się!Umiłowane, umiłowani! Nadeszła w końcu okazja, by wspólnie zamieszać. I to nie w garach, a w głowach! Nieskromnie powiem tylko, że będzie się działo. (Tylko czy świat to udźwignie?)PS ChPD łączmy się!
Opublikowany przez Chujowa Pani Domu na 20 kwietnia 2015
*** Wszystkie cytaty i zdjęcia pochodzą z profilu Ch*jowa Pani Domu.