Niedługo będzie dwa lata. 30 października. Dlaczego zrobiłeś to w swoje urodziny? Tak, wyjaśniłeś mi to w liście, choć nazwać to listem to jednak duże nadużycie. Wciąż nie rozumiem.
Wiedziałeś, że w niedzielę przyjadę…
Myślałeś, że z moim mężem, twoim zięciem, więc będę bezpieczniejsza? Przeżyję mniejszą traumę? Tak właśnie myślałeś? Ale przyjechałam z Julką, twoją córką, która w maju zdała maturę i zaczęła wymarzony kierunek: prawo. Wiesz, że gdy odkryłyśmy twoje ciało, dostała takiej histerii, że myślałam, że ona też umrze. Ja, ta starsza, musiałam zachować spokój.
Czy zrobiłeś to dlatego, że nagle zostałeś sam w dużym domu? W domu, który kilkanaście lat wcześniej tętnił życiem. Mieszkałyśmy w nim my, twoje córki i mama. Miałam wtedy wrażenie, że wolisz pracować niż spędzać z nami czas. Pamiętam, jak rysowałeś nowe projekty biurowców i osiedli i nie odrywając się od pracy, rzucałeś: „Potem”. Albo nie wracałeś do domu na kolację.
Mijały lata, mama powiedziała, że potrzebuje czasu i zamieszka na jakiś czas z Julą u swojej siostry. Mnie to nie dotyczyło, nie mieszkałam już z wami, ale bolało. Ale też zrozumiałam. Nigdy nie widziałam, żebyś mamę przytulił, byłeś jakby obok.
Praca cię w końcu zawiodła, prawda? Ufałeś niewłaściwym osobom.
Ojcem bywałeś świetnym…
Wypady na narty, rowery, mecze siatkówki. I czytanie. Byłeś dumny, że chcę zostać architektem, dopingowałeś mnie na studiach. Po nich. Odnaleźliśmy się, gdy byłam już dorosła. Z Julą wciąż nie miałeś tak dobrego kontaktu, jak ze mną.
Czy to dlatego adresowałeś list do mnie? Leżał na biurku. „Dla D”. Myślałam, że znajdę tam odpowiedzi, a tam było tylko napisane: „Przepraszam, ale… opiekuj się siostrą, ucałuj mamę”. Z czym mnie zostawiłeś? Z jaką odpowiedzialnością?
30 października nie odbierałeś telefonu…
…chciałam ci powiedzieć, że spóźnimy się z Julą. Obiecałeś, że zabierzesz nas do meksykańskiej knajpy, uwielbiałyśmy tam jeść.
Dojechałyśmy przed 16.00. Ale ty nie otwierałeś drzwi. Do domu weszłam, jak zwykle, przez uchylone okno. Tak robiłam jako nastolatka. Wiedziałeś, że to zrobię?
Że będę wołać: „tato?”. Wpuściłam Julię, na dole cię nie było, weszłyśmy na górę. I wtedy cię zobaczyłam. Wisiałeś na linie, powiesiłeś się na drążku na którym wiele lat ćwiczyłam podciąganie. Co ty sobie myślałeś? Jak mogłeś nam zrobić coś takiego? Czy wiesz, że Julia do tej pory nie może spać? Jest na lekach, a w nocy ma koszmary, że chodzisz po jej mieszkaniu z twarzą dokładnie taką, jak wtedy, gdy cię znalazłyśmy.
Nie pomyślałeś o tym, co? Że twoja córka będzie się ciebie bać. A widziałeś wcześniej, zanim to zrobiłeś, wisielców?
- ZOBACZ TEŻ: Marika Krajniewska: „Dziecko, które nie chce żyć, tak naprawdę pragnie, by dorośli dostrzegli w nim… dobro”
Nie wiedziałam, gdzie dzwonić i co robić…
Dopiero po chwili wykręciłam numer alarmowy. Karetka, policja, sąsiedzi. I pytania, pytania, pytania.
Płakałam kolejne dni. Nie obchodziło cię to, że mam trzyletniego syna? Że zostawiasz swojego malutkiego wnuka?
Te pytania zadawałam sobie kolejne tygodnie. Nie było mi przykro, smutno, narastała we mnie złość. Powoli odkrywałam twoje tajemnice: długi, kochanki, upadłość. Przed nami do końca grałeś silnego. „Jest pandemia, ale wszystko się ułoży. Jak zawsze”.
Ogarniałam, ogarniałam. Dom, sprawy. Potem minęła mi złość, nagle. I pojawiły się potworne wyrzuty sumienia. Jak musiałeś być samotny, jak bardzo nam nie ufałeś? Byłeś tatą od dowcipów i zabierania nas do knajp. Tatą od spełniania zachcianek Julki. Nie pomyślałeś, że jestem dostatecznie dorosła, by ci pomóc. A może nie potrafiłam cię słuchać? Miliony razy odtwarzałam w pamięci każdą wspólną chwilę, żeby znaleźć jakąś wskazówkę. Nie mogłam znaleźć.
Wciąż mam przed sobą same niewiadome…
Jednego dnia płaczę, drugiego normalnie żyję, trzeciego dnia się złoszczę, czwartego myślę, że też nie chce mi się żyć. Też się boję i myślę o śmierci. Dziś dni radosnych jest już więcej: mam męża, syna, jestem w kolejnej ciąży. Ale tęsknię. Bardzo za tobą tęsknię.
PS. Jeśli chciałeś, żeby mama znów myślała o tobie i cierpiała, udało ci się. Od dwóch lat też jest na lekach. A ja się boję, że Julia się z tego nie podniesie przez lata. Mam nadzieję, że chociaż jesteś spokojny. Bo że cię w ogóle nie ma, nie istniejesz, to do mnie nie dociera. I nigdy nie dotrze.
W artykule podjęty jest temat śmierci samobójczej. Jeśli masz myśli o odebraniu sobie życia, nie czekaj i poszukaj pomocy. Powiedz o tym zaufanej osobie, swojemu lekarzowi lub skorzystaj z jednej z darmowych infolinii pomocowych. Nie jesteś sam.
eśli zmagasz się z myślami samobójczymi, możesz skorzystać z darmowych infolinii:
- Antydepresyjny Telefon Zaufania (od poniedziałku do piątku w godz. 15-20) – 22 484 88 01,
- Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym, codziennie od godz. 14 do 22 – 116 123,
- Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży, czynny codziennie przez całą dobę – 116 111,
- Zawsze możesz po prostu zadzwonić pod nr alarmowy 112 i zgłosić zagrożenie życia swojego lub osoby, o której wiesz, że planuje samobójstwo.