Jest wieczór, leniwy, niespieszny wieczór niedzielny. Wchodzę do łazienki, zapalam światło i przez chwilę patrzę w swoje odbicie. Widzę kilka zmarszczek, ale nie wiem, czy są nowe, czy po prostu o nich zapomniałam. Zapomniałam, że czas płynie. Mam wrażenie, że kiedyś tym upływem czasu przejmowałam się bardziej. Tak, jak miłością.
Za moment położę się koło Ciebie do łóżka, zapalę nocną lampkę, chwilę poczytam. Potem pójdziemy spać. Pomyślałam sobie dzisiaj o tym, jak to dobrze mieć w życiu kogoś, przy kim możemy czuć się swobodnie. Mam znajome, które golą nogi każdego wieczora, żeby ich mąż albo partner czuł za każdym razem tę jedwabistą gładkość… Mam przyjaciółkę, która tuszuje rzęsy zanim położy się spać. Nie wiem, czy jej narzeczony kiedykolwiek widział ją bez tych wytuszowanych rzęs… Taką prawdziwą, potarganą, bez makijażu. Albo zapuchniętą od kataru, z gorączką. Albo pochrapującą przez sen z powodu tego kataru. Czy kochałby ją mniej?
Kiedyś też taka byłam: zestresowana, by wypaść przy NIM jak najlepiej. Trudno mi w to uwierzyć, ale wówczas myślałam, że tak właśnie dba się o relacje w związku. Boże, jak to dobrze, że nie muszę się już tak spinać. Że nie myję codziennie głowy, tylko czasem spinam włosy. Że ty wkładasz w domu te swoje rozciągnięte dresy i koszulkę, którą nosiłeś jeszcze na studiach. I że jest nam z tym dobrze. Tego uczy nas dojrzała miłość: akceptacji samych siebie. Świadomości, że jeśli on kocha, to kocha o wiele więcej niż seksowną piżamę i podkreślone rzęsy.
Dojrzała miłość. Warto do niej… dojrzeć. Zobaczyć się oczami swojego partnera i zrozumieć, że to, co on kocha to nie idealnie dopracowany wygląd, ale ty sama. Twoje piegi na środku nosa i mała fałdka w kąciku ust. I to, że ciągle mówisz, że rzucasz czekoladę. Dobrze, dobrze – mówi on i podsuwa ci mały kwadracik twojej ulubionej, tej z orzechami. Bo wie, że masz ciężki dzień.
Dojrzała miłość to ta, która mówi jego ustami: Zostaw już tę podłogę, usiądź na chwilę, poczytaj. Ja zaraz odkurzę, tylko skończę rozdział. Jest weekend, pamiętasz? Zasłużyliśmy na chwilę lenistwa.
Dojrzała miłość to ta, która prosi: Podrap mnie po plecach, dobrze? A potem zasypia cicho pomrukując wyrazy wdzięczności. Bo w tym drapaniu jesteś najlepsza.
Dojrzała miłość to ta, która mówi: Walcz o siebie w tej pracy, ale nie za wszelką cenę. Nie martw się, jesteśmy razem, razem damy radę.
Dojrzała miłość to ta, która pyta jak chcesz spędzić kolejny dzień i jak chcesz spędzić resztę życia.
Dojrzała miłość to ta, która cię zna z każdej strony: nie tylko piękną, olśniewającą, promieniującą szczęściem. Dojrzała miłość zna cię smutną, zmęczoną, bladą. Zapłakaną, zdenerwowaną. Niecierpliwą. I wie, że to tylko momenty, które mijają. Że najważniejsze jest to, co nas ciągle łączy.
Twarz potrafi opowiedzieć twoją historię, jeśli tylko umiesz uważnie patrzeć. Zmarszczki są od śmiechu i od płaczu. Dojrzała miłość nie patrzy na zmarszczki, tylko dumna ze wspólnej historii, kolekcjonuje doświadczenia i wspomnienia.
Zgasiłam światło. Wsuwam się po cichu pod kołdrę. Nie śpisz, czekasz na mnie. Zasypiając, powiemy sobie, że to był dobry dzień. Mimo wszystko.