Mówią ci: jak to możliwe, że mogłaś go pokochać? Jak to możliwe, że nie widziałaś? Odebrało ci rozum? Straciłaś instynkt samozachowawczy? Trzeba było posłuchać kogoś bliskiego, kogoś kto chce dla ciebie dobrze… Albo: trzeba było wcześniej przejrzeć na oczy.
Nie słuchaj ich, nie rób sobie wyrzutów. Nie, nie mogłaś zorientować się wcześniej. Taka miłość – miłość do niewłaściwej osoby – może zdarzyć się każdemu z nas. I zdarza się, często. To nasza lekcja, doświadczenie, o którym się nie zapomina, ale także dowód na to, że kochając, wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu bezbronni, popełniamy błędy, ale potrafimy się z nich podnieść. I zakochać się jeszcze raz.
Nie myśl o tym, że straciłaś czas, może nawet dużo czasu – bywa, że miną lata, zanim zdecydujesz się odejść. Trudno. To znaczy, że właśnie tyle było trzeba, byś do decyzji o rozstaniu dojrzała, by była ona szczera, prawdziwa. Bo tylko taka świadczy o tym, że nastąpiła w tobie zmiana, która nie pozwoli ci na podobne błędy w przyszłości.
Przecież, kiedy go spotkałaś, myślałaś, że jest tą osobą, z która chcesz być do końca życia. Mówiłaś to wszystkim, albo trzymałaś w tajemnicy dla siebie samej, bojąc się, że szczęście pryśnie.
W końcu wydarzyło się coś, co potrafiło ci zrozumieć, przejrzeć na oczy. A może to nie było żadne spektakularne wydarzenie, może to pewien ciąg sytuacji pozwolił ci uświadomić sobie, że ta osoba nie jest dla ciebie, że nigdy dla ciebie nie była. I tutaj właśnie zaczyna się lekcja, to, co najważniejsze. Pytasz, czego może nauczyć cię miłość do niewłaściwej osoby? Największej mądrości świata – tego, że nie musisz przekonywać nikogo, by cię kochał. Że miłość jest albo jej nie ma, nic pośredniego nie istnieje, jeśli oczywiście chcesz prawdziwej relacji, a nie kurczowego trwania obok niego.
Kochanie niewłaściwej osoby uczy nas znajdywania w sobie tego, na co naprawdę zasługujemy. Miłość nie może być jednostronna, bo inaczej nie istnieje. Zauroczenie przesłoniło ci oczy, ale przyszedł moment, kiedy stało się jasne, że nie jesteś szczęśliwa. I z nim nie będziesz, wiesz to. W momencie, gdy to dostrzeżesz, zaczniesz też widzieć więcej ważnych rzeczy. Na przykład ujrzysz w końcu wyraźnie czego ci trzeba, by być szczęśliwą. Nie „uszczęśliwiać innych”, nie „ratować kogoś”, kto cię aktualnie potrzebuje, żeby wyjść na prostą. Bo dla niego nie jesteś ważna jako osoba, jesteś ważna jako koło ratunkowe, które w pewnym momencie przestanie być potrzebne. Nauczyłaś się właśnie, że chcesz być szczęśliwą w dobrym związku z kimś, komu potrafisz zaufać i kto potrafiłby na twoje zaufanie zasłużyć.
Kochanie niewłaściwej osoby pozwala ci zrozumieć, że związek tworzą obie strony i że utrzymanie go to odpowiedzialność, która dzieli się na dwoje. Że nie udźwigniesz w pojedynkę wszystkich jego problemów, co więcej, że on nie może ciebie tymi problemami obarczać. Dotarłaś przecież właśnie do punktu, który możnaby nazwać „ścianą”. Jesteś u kresu sił i zastanawiasz się, dlaczego jesteś w tym sama, skoro jesteście razem, skoro tworzycie związek. No właśnie.
Kochanie niewłaściwej osoby uświadamia ci czym jest związek – ten prawdziwy, udany. Że może być w nim trudno i że nie zawsze jest pięknie, ale póki masz pewność, że jesteś z kimś, na kim możesz polegać, z kimś, dla kogo jesteś priorytetem –
Kochanie niewłaściwej osoby uczy cię wartościować, co jest w twoim życiu najważniejsze. Bo nadchodzi moment, w którym widzisz, że czas mija, a ty zostajesz z niczym. Że zainwestowałaś w tę relacje wszystkie emocje, energię, że zrezygnowałaś z ważnych dla siebie spraw, a on… nie. Ten kto przeżył takie uczucie – zrozumie, kto go nie zaznał, wyśmieje cię.
Miłość to słowo o dziwnej i ciężkiej wadze. Możesz podzielić je na pół, a po obu stronach zostanie tyle samo liter. Podobnie wygląda uczucie, wiesz? Jedynie dwoje może unieść prawdziwie dobry, mocny związek.