Lubisz to uczucie, które rośnie w tobie, gdy zrobisz coś dobrego. Kiedy trafi ci się szansa. Pomożesz sąsiadce wnieść zakupy, zatrzymasz się na chwilę nad kimś, kto upadł na ulicy – choć świat uparcie nie chciał tego zauważyć. I choć jeszcze przed chwilą pędziłaś gdzieś, teraz świat na chwilę się zatrzymał… Lubimy to uczucie, gdy zdarzy nam się pomóc, to poczucie, że jesteśmy potrzebni, że mimo wszystko jest zawsze miejsce dla dobra – dlaczego więc tak łatwo odpuszczamy i tak rzadko wpuszczamy je przez szeroko otwarte drzwi?
Jest co najmniej kilka sposobów na to, by świat – także ten twój świat – był lepszy. Pomóż sobie, żyj szczęśliwie.
Bądź dla siebie dobra – tylko wtedy łatwo być dobrym dla innych
Wiele mówimy o empatii, o inteligencji emocjonalnej. Nie wypada być zimnym, jak lód, nie – to nie uchodzi we współczesnym świecie. Dlatego czytasz, ćwiczysz i walczysz, by zdobyć statuetkę najlepszego człowieka, dobrego przyjaciela, żony, córki, pracownika. Uważnie – jak kazali w poradniku. Przyglądasz się z rozmysłem otaczającemu światu i ludziom, jesteś dobra, zapominasz tylko o jednej, jedynej osobie, bez której to się nie może udać. O sobie
Tak. O sobie. Jak będąc w ciągłym biegu, zaniedbując swoje potrzeby (te oczywiste – od spokojnego śniadania zaczynając po wyrozumiałość dla własnych emocji) można bez frustracji robić wszystko dla innych? Trudne zadanie. Pewnie niejeden „święty” by nie podołał.
Zadbaj o swoje ciało, zadbaj o swój czas, rodzinę. Zobaczysz, że wtedy nie będziesz myśleć: no tak, pomogłabym, ale nie dam rady, mam tyle na głowie. Wtedy pomyślisz: dobrze, że mogę kontrolować swoje życie, bo mam więcej przestrzeni, by robić coś dla drugiego człowieka.
Pozwól sobie czasem na chwilę zapomnienia
Przypraw ją czekoladą, która poprawia nastrój. Idź pojeździć na rowerze. Poleż na dywanie myśląc o niczym. I nie gań się za to! Złap swój rytm.
Przestań nakręcać w sobie te wszystkie spirale
Bardzo lubimy to robić, mimowolnie. Muszę, muszę, muszę… i jeszcze to, i tamto. Tak bardzo denerwujesz się i stresujesz tym przymusem, że całkiem sporo czasu poświęcasz na rozmyślanie i mówienie, o tym, co cię czeka. A przecież w tym czasie mogłabyś wykonać część swoich obowiązków.
Zrobiłabym coś, ale muszę…
Zmieniałabym to, ale nie mogę…
Poszłabym tam, ale nie mam czasu…
Dałabym więcej, ale nie mam…
Zastanów się, kto tak naprawdę cię ogranicza? Być może ty sama jesteś swoim największym poganiaczem. Stres lubi się zapętlać, bo tak łatwo sami go podsycamy.
Wybieraj mądrze i intuicyjnie. Stawiaj sobie małe, łatwe do osiągnięcia cele.
Nie przeliczaj – czas i życie to kiepska waluta
Myślisz sobie czasem, że z chęcią być coś zrobiła, ale:
- masz tak mało czasu wolnego, że nie dasz rady, jesteś tylko człowiekiem
- nie masz siły
- trudno ci zdecydować: poświęcić swój czas, pieniądze, energię dla innych, gdy sama nieustannie masz poczucie braku tego wszystkiego?
Jest tak wiele możliwości. Nie bój się ich!
Pieniądze? Nie musisz ich mieć w ręce. Dołącz do programu partnerskiego, przekaż 1,5% ze swojego PIT-a.
Czas? Boisz się, że pomaganie pożarłoby ostatnią istniejącą godzinę wolnego w twoim życiu? A gdybyś to wszystko połączyła? Czy godzina spaceru z psem ze schroniska, to nadal poświęcenie – czy jednak byłby to dla ciebie relaks? Czy 15 minut czytania bajki dzieciom w szpitalu czy hospicjum, to dużo czasu? A może 2 minuty na wstukanie kodu po zakupach? Inni zajmą się resztą. Znajdź swój sposób na pomaganie. To nie musi cię kosztować.
Pomaganie może uzdrawiać nie tylko chorych i potrzebujących – może być najwspanialszą autoterapią.
Pomagaj bez wysiłku
To nie musi być poświęcenie – choć tak często nauczeni jesteśmy, że wartościowe jest tylko to, co okupione mozołem, potem na czole i wyrzeczeniami. Tak naprawdę nie musi być.
Pewnie przecierasz oczy ze zdumienia. Tak, na świecie jest wiele osób, które chcą pomagać, nie jesteś sama. Pomóżmy sobie samym, pomóżmy sobie w pomaganiu.
Pomaganie innym, to też pomaganie sobie. Może być naprawdę słodkie – gdy zasypiasz z myślą, że ktoś inny dzięki tobie właśnie wygrał drugie życie.