Przeraża mnie fakt, że są mężczyźni, którzy nadal myślą, że przysłowiowy goździk na Dzień Kobiet nam wystarczy, że zachwycimy się, westchniemy i wrócimy do robienia obiadu. Jak to na prawdziwą kobietę w ich oczach przystało.
Przeraża mnie fakt, że są mężczyźni, którzy pogardzają kobietami i nie obawiają się robić tego publicznie. Zasłaniają się klauzulą sumienia, przygotowują przepisy tylko po to, by im było wygodnie, a kobietom zdecydowanie mniej. Mówią otwarcie, że jesteśmy słabsze, mniejsze i głupsze, więc nie możemy chcieć więcej, a nawet tyle samo, co mają mężczyźni.
Przeraża mnie fakt, że są mężczyźni, którzy zajmują publiczne stanowiska, a biją swoje żony, traktują je jak rzecz nabytą, która nie ma nic w domu do powiedzenia, bo w końcu to on jest głową rodziny. On decyduje, on wie najlepiej, a ona ma siedzieć cicho i o 16:15 podać mu obiad ciepły, kiedy wraca z pracy.
Przeraża mnie fakt, że mężczyźni chcą odebrać kobietom prawo o samostanowieniu. Ale chyba jeszcze bardziej przeraża mnie poparcie, które zyskują wśród kobiet w rządzie. Jakby te kobiety nie widziały, że one tam są nie dzięki mężczyznom, ale dzięki kobietom, które dla nich te prawa wywalczyły!
Przeraża mnie fakt, że mężczyźni mogą myśleć o sobie dobrze, w bezkarny sposób. Dla nich krótka spódniczka, drink przy barze jest zachętą do seksu, a przecież nawet gdy ona nie chce, to pewnie i tak chce, tylko tak się droczy. „Kto ci uwierzy” – ewentualnie powiedzą na koniec, wiedząc, że prawo i tak stoi po ich stronie, bo ofiara nie ma prawa głosu i nie ma co liczyć na sprawiedliwy wyrok dla swojego oprawcy.
Przeraża mnie fakt, że mężczyźni czują się silni naszą słabością. Odbiera się nam prawo do pomocy. Zamyka linię telefoniczną, gdzie o pomoc zwracały się setki, jeśli nie tysiące kobiet. Odmawia się finansowania instytucji, które pomagały kobietom wyrwać się się z przemocowych związków, dawały nadzieję na lepsze życie dla nich i ich dzieci.
Przeraża mnie fakt, że mężczyźni nie chcą brać odpowiedzialności za swoje decyzje. Państwo w ich stronę robi wielki ukłon dając możliwość migania się od płacenia alimentów. Kobietom odbiera ogólnodostępność „pigułki po”, ale mężczyznom pozwala do woli korzystać ze środków na pobudzenie potencji.
Przeraża mnie, że mężczyzna kojarzony przez kobiety z porodowym katem staje na czele prac dotyczących standardów okołoporodowych. Jak się okazuje te – wprowadzone w życie – okazały się dla mężczyzn mało wygodne. A raczej zbyt dobre dla kobiet. Bo te przepisy zmuszały mężczyzn do szanowania kobiety, do zwrócenia na nią uwagi, a nie odhaczenia, jako kolejnej rodzącej.
Przeraża mnie, że tej kobiecie, która chce mieć dziecko – ogranicza się dostęp do badań prenatalnych, że obcina się środki mające pomóc przeżyć urodzonemu w ciężkim stanie dziecku, wyleczyć je. Rząd chwali się 500 plus, ale nie mówi o obcięciu 5 tysięcy złotych na ratowanie życia noworodka – tyle mniej szpitale muszą wydawać na procedurę neonatologiczną.
Przeraża mnie, że o naszej seksualności, mówić będą ci, którym słowo seks nie przechodzi przez gardło, którzy publicznie głoszą nie poparte naukowo bzdury, jak choćby ta mówiąca, że antykoncepcja prowadzi do prostytucji.
Więc wybaczcie – nie chcę żadnego kwiatka, romantycznej kolacji, poczucia się ważną przez pięć minut w Dniu Kobiet. Chcę być ważna dla siebie i dla innych przez cały czas. Chcę, by szanowano mnie i moja prawa i moje potrzeby,
Chcę by traktowano mnie jak człowieka, a nie jako jedną z płci i to w dodatku te słabszą i gorszą, która nie wiedzieć dlaczego, zdaniem niektórych zasługuje na mniej.
Chcę mieć prawo do decydowania o swoim życiu, by nikt się do nie nie wtrącał, nie próbował nim kierować narzucać mi swoje poglądy i wartości. Bo ja mam pełne prawo do swoich własnych priorytetów, emocji i opinii!
Chcę, by traktowano mnie z szacunkiem, kiedy jestem chora, kiedy rodzę dziecko, kiedy oczekuję od państwa pomocy. Od państwa, które wszystkich obywateli powinno traktować na równi, a nie dzieli na lepszych, gorszych, na świat męski i żeński. Po pierwsze – jestem człowiekiem, jak każdy z nas!
I oczekuję. Oczekuję, że wszystkie razem będziemy mówić jednym głosem. Że każda z nas dostrzeże, gdzie kobietę chce się zepchnąć…
Oczekuję, że każda z nas wie, jakie ma prawa, wie, czego chce i na co godzić nigdy się nie powinna.
W radiowej Trójce właśnie toczy się dyskusja, czy w Polsce kobiety są dyskryminowane. „Kobiety nie są dyskryminowane, bo jak się wejdzie do pierwszego lepszego biura, to jest tam 90% kobiet czysto i ładnie ubranych, gdzie ta dyskryminacja?”. Tak myślą o nas mężczyźni… Tak nie boją się publicznie wyrażać swojego zdania na nasz temat. „Kobiety lubią być uwielbiane, lubią spokój, więc może dlatego nie chcą zasiadać na wysokich stanowiskach” – słyszę…
Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, czy wziąć udział w Strajku Kobiet 8-ego marca… Niech to pozostanie za komentarz, za goździka.. Nie łudźmy się, że jeśli same o siebie nie zadbamy, zrobią to za nas mężczyźni. Nie ma szans. A jeśli nie chcecie myśleć o was, pomyślcie o waszych córkach… POPIERAM STRAJK KOBIET.