„Patrz, jaka gruba”, „Te baby to wstydu nie mają”, „Jakbym tak wyglądała, to bym z domu nie wychodziła”, „I jeszcze wpie*dala te gofry z bitą śmietaną, fuj”.
Wakacje to idealny czas na obserwację naszego cudownego społeczeństwa, gdzie większość sobie nawzajem wilkiem, a gdyby tak jeszcze mogło dodatkową szpilkę wkłuć, byłoby wręcz fantastycznie. I od razu uprzedzam – generalizuję, ale szczerze mówiąc ręce i cycki mi opadają, jak słyszę tego rodzaju komentarze. Leżą dwie takie na plaży, z du*ami najczęściej gołymi, bo nie wiedzieć czemu sobie majtki wkładają do tyłka – jakby sobie stroju ze stringami kupić nie mogły. I komentują – a ta gruba, a ta ma cellulit, a ta blada jak świnia, po co na plażę w ogóle chodzi. Tamta strój ma jakiś dziwny, a jeszcze inna mogłaby się zakryć, bo cielskiem tylko straszy.
Trudno własnym uszom uwierzyć! Bo ja się pytam: w czym kobiety innym kobietom przeszkadzają? Że otyłością? Rozmiarem 44 czy 46, a pal sześć jak nawet 50 noszą? A może żal im te odkryte tyłki ściska, że one wiecznie na diecie, na gofry tylko patrzą przełykając głośno ślinkę i tłumaczą sobie, że to niedobre, fuj i w cycki na pewno nie idzie.
A jak już któraś w rozmiarze XL bądź XXL na horyzoncie się pokaże to hejtuj dusza, piekła nie ma. No nijak tego nie jestem w stanie zrozumieć. Moja mama zawsze powtarzała, że chude to wredne, a grube zawsze wesołe. I pewnie dużo w tym prawdy (znam mnóstwo wyjątków wśród tych chudych!), choć można to uznać za stereotyp, jednak coś w tym jest. W końcu czy znacie taką sytuację, kiedy to szczupła dziewczyna wrzuca swoje zdjęcie w stroju kąpielowym, a kobiety w rozmiarze XXL zaczynają ją hejtować? Pisać, że jak ona może tak się pokazywać, jak wygląda, że wstydu nie ma taka roznegliżowana. Pomijając wpadkę Magdy Gessler z Anja Rubik nie przypominam sobie takich akcji.
Ale niech tylko ta wychodząca poza wagową średnią odważy się pokazać na plaży? O kochane, przyznajmy same – docinkom, wrednym komentarzom i dołującym opiniom nie ma końca! A co najgorsze, jeszcze nikt tego w twarz nie powie, tylko gada za plecami: „Ty widziałaś, jak ta się roztyła? No przecież zdjęcie na Fejsie ma”, „Ta Anka to lustra w domu chyba nie ma, może ktoś jej powie, żeby publicznie się nie pokazywała”. Kto odważniejszy to anonimowo skomentuje to, co widzi, a co nie wiedzieć czemu tak bardzo go drażni.
Bo mnie osobiście to wku*wia. Komentowanie tego, kto jak wygląda. I to w dwie strony. Mam koleżankę, która do szczupłych nie należy, a która zawsze musi rzucić po imprezie: „Widziałaś, a ta znowu na diecie, nic nie je, sztywniara, jak można być całe życie na diecie”. Nożesz to jej sprawa przecież. Skoro żal ci, że ona na diecie i szczuplejsza, sama też idź, nikt cię palcem wytykać nie będzie.
I odwrotnie. Jak jakaś utyta przyjdzie, to już komentarze za plecami idą: że „jak mogła do tego dopuścić”, „a widziałaś, ile ona zjadła?”.
A weźmy się raz na zawsze opierdzielmy od innych i dla odmiany przyjrzyjmy się sobie. Która ma odwagę stanąć nago przed lustrem i spojrzeć na siebie bezkrytycznie? Wiecie, ja zawsze podziwiam te dziewczyny w krótkich szortach, w obcisłych spodniach i bluzkach, które bez kompleksów pokazują swoje fałdki, czasami też fałdy. Podziwiam je za odwagę, za akceptację własnego ciała. Uważam to za ogromną dojrzałość – takie branie siebie jaką jestem. I nie przejmowanie się tym, co inni gadać będą. Bo co to zmieni? Kompletnie nic – nam ulży, że nabruździliśmy jakieś nieznajomej kobiecie za plecami sami poprawiając sobie humor, a ona? Ma to w dupie i nie od naszego gadania ten tyłek ma większy od tego, do którego przyzwyczajają nas media. A raczej ten tyłek, to jej budowa, może problem z hormonami, może chora. A może po prostu lubi jeść. I dopóki jest zdrowa – smacznego!
To nie moja sprawa. Ani twoja, ani nikogo innego, jaki rozmiar kto nosi i w jakiej majtki się wciska. Chyba, że tak jak paniom z rzeczonej plaży tyłek ściska, że one nad swoją sylwetką pracują cały rok, żeby latem na plaży się pokazać i nadal leżą same, a ta z cyckami, tyłkiem i cellulitem na udach fajnego ma męża, co to z dziećmi buduje zamek z piasku.