Go to content

Anna Powierza: Chorowałam… Pomyślałam sobie: nie chcę brnąć w to dalej. Za wyzwanie stawiałam sobie przeżyć zdrowo jeden dzień

Anna Powierza
Fot. Archiwum prywatne

Ciągły pośpiech, stres, natłok codziennych spraw… Siłą rzeczy nasze zdrowie i właściwy styl odżywiania schodzą na dalszy plan. Nie dajmy się zwariować! Z aktorką, Anną Powierzą rozmawiamy o tym, jak wprowadzić do swojego życia zmiany tak, by naprawdę przyniosły one zdrowe konsekwencje.

Anna Frydrychewicz: Pani Aniu, co dla Pani znaczy dobrze o siebie zadbać? Znajduje Pani czas na to dbanie?

Anna Powierza: Znajduję, może dlatego, że żyję w zgodzie ze sobą i z tym, co dla mnie naturalne. Nie jest to dla mnie dodatkowy obowiązek. Dbanie o siebie, to niekoniecznie nakładanie kremów albo wyjazdy do SPA, na takie wyjazdy z resztą trudno byłoby mi znaleźć czas. Ja postawiłam na profilaktykę i na zdrowy styl życia, zdrowe odżywianie, zdrowe jedzenie, zdrowe produkty: to jest dla mnie właśnie „dbanie o siebie”. Wolę podejść do problemu „od wewnątrz”. Po pierwsze zdrowie, po drugie dobry wygląd.

To styl życia, który Pani propaguje przesądził o tym, że zdecydowała się Pani zostać ambasadorką marki Diu Vitam?

Nagle okazało się, że ich ideologia i moja ideologia są zbieżne. I właściwie mamy te same przekonania i poglądy: tak samo widzimy zdrowy styl życia. A za tym jednym produktem jestem po prostu całym sercem. Szczerze uważam, że jest to jedna z najlepszych leczniczych wód, które napotkałam na swojej drodze, więc z prawdziwą duma zostałam ambasadorką akurat tej marki. Bardzo się cieszę, że tak mi się w życiu poukładało, że na siebie trafiliśmy, właściwie zupełnie przypadkiem.

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

Co wyróżnia ten produkt?

Z wyglądu i smaku to zwykła woda. Ale naprawdę skutecznie potrafi odkwasić organizm, przeżyłam to „na własnej skórze”. Kiedy włączyłam tę wodę do swojego jadłospisu zgodnie z zaleceniami producenta, nagle okazało się, że moje marne do tej pory wyniki badań stały się perfekcyjne. To wydaje się śmieszne, że buteleczka wody, którą ja piję codziennie, a dokładniej mówiąc dwa razy dziennie, może tak dużo zmienić w naszym organizmie. Nie mówię już nawet o witalności, energii, takim „powerze” do życia, który teraz mam. Efekt jest piorunujący i to się przekłada na moje zdrowie i samopoczucie.

Borykała się Pani z problemami z tarczycą i insulinoodpornością…

Tak, insulinoodporność to w zasadzie początek cukrzycy, zmiany poziomu insuliny we krwi. Byłam na bardzo restrykcyjnej diecie, jadłam przysłowiowy liść sałaty, szpinak, praktycznie żadnych węglowodanów, ale nie byłam w stanie schudnąć. Nawet mimo ćwiczeń, mimo całego zdrowego trybu życia. I między innymi ta woda sprawiła, że mój stan zdrowia zaczął się poprawiać. Nie robiłam jeszcze eksperymentu, co się stanie jeśli ją odstawię, ale na razie nie mam odwagi, bo po prostu teraz jest mi zbyt dobrze. Najpierw schudnę do wymarzonej wagi, a potem być może poeksperymentuję. W tej chwili nie zamierzam odpuścić wodzie ani na jednego łyka.

Akcją „Polka na diecie”, staramy się motywować nasze czytelniczki do zdrowego stylu życia. Co może im Pani doradzić?

Nie idźcie na dietę :). „Chodzenie na dietę” jest pierwszym poważnym błędem. Dieta to nie dwa tygodnie ograniczania sobie wszystkiego, ani gotowania na podstawie suchych przepisów z gazety. Dieta to styl życia, zdrowe odżywiania na co dzień, od dziś przez resztę życia. Najważniejsze, co mi przychodzi do głowy, to: 5 mniejszych posiłków dziennie, odrzucenie w jadłospisie żywności przetworzonej (nie mówię już o fastfoodach, czy niezdrowych przekąskach) i ograniczenie cukru. Jeśli to nam się uda, to wydaje mi się, że pierwszy, bardzo poważny krok w stronę zdrowia zostanie zrobiony. Potem będzie już tylko łatwiej. Trzymajmy się tego najpierw przez miesiąc. Albo dwa. A jak da radę to i pół roku. I po tym czasie możemy podjąć decyzję czy przy takim trybie odżywiania zostajemy, czy jednak z jakiegoś powodu nie. Te trzy proste zasady spowodują, ze parę ładnych kilo pójdzie w dół, nawet nie wiadomo kiedy.

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

Dla niektórych z nas, to jest radykalna zmiana, gdzie znaleźć motywację?

Dla mnie gorszą sprawą była organizacja :). Kiedyś jadłam rano (o ile w ogóle), a potem dopiero wieczorem. Wracałam do domu, po pracy całodziennej, wyczerpującej, bardzo intensywnej i jadłam… co jadłam. Taki system jedzenia niestety przeważa wśród dziewczyn intensywnie pracujących. Najtrudniej jest więc się zorganizować, żeby te 5 posiłków dziennie zjeść, o odpowiedniej godzinie. A motywacja? Moją największa motywacją było zdrowie, zaraz potem wygląd, bo to było coś, czego nie akceptowałam.

Chorowałam, a moje choroby wynikały również z błędów żywieniowych. Pomyślałam sobie: nie chcę brnąć w to dalej. Za wyzwanie stawiałam sobie przeżyć zdrowo jeden dzień. Komu by nie poszło dobrze przez jeden dzień? No i powoli odhaczałam kolejne dni. Potem nagle okazało się, że minął rok i ja już nie potrafię inaczej. Teraz to już będzie całe dwa lata i nawet nie wyobrażam sobie powrotu do tego, co kiedyś. Mój organizm tak bardzo się do tego trybu przyzwyczaił, że właściwie nie ma możliwość żywić się inaczej. Tak to polubiłam, że inne modele żywieniowe wydają mi się absurdalne.

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

Zbiera Pani efekty swojej silnej woli…

Silna wola jest potrzebna na samym początku. Naukowcy odkryli, że zmiana nawyku trwa dwa/trzy tygodnie. W tym okresie trzeba rzeczywiście pilnować pewnych rytuałów. Potem to te „nowe” rzeczy staja się nawykami i silna wola nie jest już potrzebna. Ważne, żeby organizacyjnie dobrze sobie radzić, żeby nas nie pokonała rzeczywistość.

Przepis na dobre samopoczucie?

Wstaję o 5:30 rano i przez godzinę ćwiczę. Zanim obudzi się dziecko, zanim wszystko w domu poruszy się do życia. Jeżeli to robię, zapewnię sobie tę poranną porcję endorfin, to już w tym momencie mój dzień układa się naprawdę nieźle. Ja bardzo lubię te wczesne, ranne godziny kiedy świat jeszcze śpi, a ja nie. Ćwiczenia i moment, kiedy mam czas tylko i wyłącznie dla siebie, to wszytsko daje mi niesamowicie dużo energii i siły.

Starczy na cały dzień?

Z całą pewnością 🙂 .

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne


Wywiad zrealizowany we współpracy z Diu Vitam