Andrzej Polan, wspaniały kucharz, cudowny człowiek, dosłownie kilka dni temu stracił najlepszego przyjaciela – psa Lolka. Lolek zmarł w wyniku obrażeń po wypadku samochodowym, na rękach Andrzeja w drodze do lecznicy dla zwierząt. Jak wielki to ból dla człowieka, stracić psa, nie musimy nikomu wyjaśniać. Przyjaciele postanowili nieco złagodzić ten ból i tak w życiu Andrzeja Polana pojawiła się Basia.
Gosia Ohme, pomysłodawczyni prezentu mówi: – W całej Polsce dostępne były tylko dwa pieski – dziewczyna i chłopiec. Dzwonię po chłopaka, okazało się, że jest zarezerwowany. Dzwonie pod drugie ogłoszenie, pani mówi, że mają tylko suczkę. Zapytałam, jak ma na imię. Gdy usłyszałam Basia, od razu powiedziałam, że ją biorę.
Basia to imię mamy Małgosi. Jak sama przyznaje, czuje, że to jej zmarła mama sprawiła, że na jej drodze stanął Andrzej Polan. Mówi, że jest jej Aniołem Stróżem.
Jak zareagował restaurator? Oglądamy ten filmik w kółko i cały czas płaczemy ze szczęścia i wzruszenia. <3