Go to content

A gdyby tak zniknąć? Zostawić kartkę: wyjechałam szukać siebie, obiadu nie zostawiłam

To byłaby bardzo kulturalna kartka. Zostawiona na stole. Zamiast śniadania, czy porannej kawy. Kochani, pojechałam pozałatwiać najważniejsze sprawy. Nie, tym razem to nic związanego z wami.

Ależ by było zdziwienie, co? Co ta matka ma niezwiązanego z pracą i domem? Ale jak to, tak bez ostrzeżenia? Wyłączyć telefon, jak to ma czasem w zwyczaju nastolatek, czy nastolatka do których próbujesz się bez końca dodzwonić, bo przecież mieli być przed chwilą. Przed chwilą, trzy godzin temu. Teraz oni nie mogliby się dodzwonić do ciebie. No bardzo mi przykro, stwierdziłabyś później, padł telefon, wjechałam do tunelu, o dzwoniliście? Nie widziałam. Ale pech!  W ciągu tego jednego dnia nie musiałabyś być:

Spoiwem łączącym rodzinę

Terapeutką z radarem w ręku. Kto ma jaki humor, kto ma ważny dzień. Kto lubi jajecznicę, kto jej nie lubi, bo od wczoraj nie je nabiału. Starszy kłóci się z młodszą, trzeba ich oddzielić, rozbawić. Najmłodszy płacze, bo ojciec czegoś mu zabronił.  Wychwytujesz te nastroje bliskich, próbujesz dać każdemu troskę i uwagę. A i tak od najstarszego słyszysz, że wolisz jego siostrę, od siostry słyszysz, że nic i tak nie rozumiesz. Najmłodszy zaraz będzie płakał z innego powodu, a ojciec rodziny już nie może wytrzymać i kto wymyślił te cholerne zdalne.

Organizatorem wolnego czasu

Tak, naprawdę się starasz. Niech będzie, jak na Instagramie, w dobrej, szczęśliwej rodzinie. To może zagramy w Monopol? W Monopol nie? To może rowery? Jedni się cieszą, drudzy jęczą: „Nieee, pada”. Dobrze, to rodzinny serial. O serial, świetny pomysł. Pytanie który. Pół godziny walki przed Netflixem, ktoś w końcu wkurzony rzuca: „Dobra, ja już nie chcę”. Za chwilę nikt już nie chce, tworzą się podgrupy, a raczej samotne satelity, każdy po swojemu.

Szefową ekipy sprzątającej

Niby każdy pomaga. Właśnie pomaga. Co to za słowo, tak jakbyś tylko ty tu mieszkała, reszta pojawia się i znika, może ewentualnie pomóc. Zwykle z łaski. I od rana rozdzielasz zadania, przypominasz, wyjdź z psami, idź po chleb, dziś twoja kolej na śmieci i zmywanie. Hmm, i jakoś nie pamiętasz, żebyś brała oddzielną pensję za bycie ochmistrzynią. I halo, też pracujesz zdalnie.

Workiem treningowym

„Jezu, mamo, nie ma jogurtu? Dlaczego tata nie kupił”. „Nienawidzę tej matematyczki!” „Dlaczego Anka nie zadzwoniła, ona mnie nie lubi”. „Nie chce mi się do szkoły, nienawidzę tego życia”. Tak biegasz z chusteczką na łzy, ramieniem do przytulenia, ciepłym słowem. I nagle się łapiesz, że jakoś ty nie narzekasz, a inni? No cóż, inni zawsze mogą się wyżalić. Mogą też nakrzyczeć, jeśli nie potrafią wyrazić emocji. W końcu piętnastolatek ma prawo czuć się zagubiony i wywalić złość na matkę. Łagodzisz, tłumaczysz, w najlepszym razie słyszysz: „Aha” , w najgorszym już przemilczę.

Intruzem na cudzej przestrzeni

Nie no, zupełnie nie wiesz, jak to się stało, ale w tym mieszkaniu nie ma miejsca dla ciebie. Duży pokój zajął życiowy partner, sypialnię jedno dziecko, pokój niby dziecięcy najmłodszy, kolejny pokój córka. Łazienkę też zajęła córka. „Nie wchodź tam, zaraz będę potrzebować” słyszysz. I tak podróżujesz z tym laptopem między pomieszczeniami i masz wrażenie, że zaraz pójdziesz pracować do samochodu. Zresztą i tak to czasem robisz.

No i pomyśl, czy ucieczka nie byłaby kusząca? Owszem, domownicy mogliby się pozabijać. Obrazić. Poczuć nieszczęśliwi, głodni, niezaspokojeni, wkurzeni. Gdzie ty właściwie jesteś? Co na obiad, gdzie kredki, toner do drukarki, jak zrobić zadania z angielskiego i napisać wypracowanie z polskiego, jak zafarbować włosy, jak zadzwonić do fryzjera, o której to szczepienie i w której przychodni. Czy dziś naprawdę nie może być ziemniaków, dlaczego taka zupa, za słona, za ostra, dlaczego trzeba jeść tyle warzyw. I dlaczego masz takie, a nie inne poglądy polityczne, ty się nie znasz na polityce, mamo.

Tak, pozwoliłaś sobie wejść na głowę. W tym kieracie sama o tym zapominasz. Ale jak zostawisz kartkę i wyjdziesz, będziesz miała trochę czasu na zrozumienie. A oni? Oni przecież też wciąż szukają siebie, wymagają, budują swoją tożsamość, testują, znikają, stawiają na swoim. Powiesz im po powrocie, że raz zrobiłaś to samo i chętnie powtórzysz.