Zbliżasz się do 40-tki i przyznasz, że dla wielu kobiet ten wiek niesie w sobie jakiś przełom, taka magiczna liczba, po której przekroczeniu będziemy kobietami dojrzałymi i świadomymi. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce jak jest przekonujemy się na własnej skórze.
No ale dobra. Możemy sobie wyrzucać, że czegoś nie zrobiłyśmy, że starałyśmy się za mało, wierzyć, że jeszcze wszystko co najlepsze przed nami. Ale możemy też wyciągnąć lekcje z tego, co już się wydarzyło i dzięki temu iść do przodu, rozwijać się i chwytać z życia to, co najlepsze.
Czego uczymy się jeszcze przed 40-tką?
Wszystko jest w porządku, a jeśli nie, to na pewno nie jest koniec świata
Już wiesz, że nie zawsze jest miło i przyjemnie, że napotykamy po drodze wiele trudności, kłopotów i doświadczamy porażek. Ale z drugiej strony – masz świadomość, że przecież to mija. Każdy problem da się rozwiązać, każdą kłodę obejść lub przeskoczyć. Ile razy myślałaś, że świat się zawali? I co? Nie zawalił się, a ty świetnie sobie poradziłaś!
Znajdź to co kochasz i tego się trzymaj
Nadal szukasz? To usiądź spokojnie. Nie zapisuj się na kolejne kursy, warsztaty, studia, ten czas lepiej zainwestuj w słuchanie się w siebie. Ile rzeczy próbowałaś, w ilu miejscach byłaś, gdzie ci najlepiej? Nawet jeśli tego nie powiedziałyśmy na głos, to gdzieś z tyłu głowy już wiemy, czego chcemy, co chcemy robić. Otwórz się na to.
Romans to nie miłość
To już też wiesz. Romans jest warunkowy, zależny od nastroju. Wcale nie musi oznaczać wielkiej miłości. Bo ta jest bezwarunkowa i jest w stanie przetrwać wszystkie burze, sprawia, że dwoje ludzi jest ze sobą mimo trudności i różnych niepowodzeń.
Nigdy nie jest za późno, aby żyć życiem, z którego będziesz dumna
Dojrzewamy do zmian, do tego by zadbać o siebie, pomyśleć o swoich potrzebach i zacząć się realizować. Mamy w końcu odwagę na te zmiany, bo wiemy, że świat się nie zawali, gdy postanowimy pójść własną, wyznaczoną przez siebie drogą.
Czasami wygrywasz, czasami tracisz
Takie życie. Nie zawsze twoje jest na wierzchu i nie zawsze odniesiesz sukces. Masz świadomość, że pomimo tego, że odnosisz zwycięstwa, może przyjść czas, kiedy będzie o nie trudniej. Ale to nie powoduje, że stajesz w miejscu, że się załamujesz. Ta świadomość pozwala ci mimo gorszych notowań iść dalej. Bo wiesz, że po stracie, przyjdzie wygrana. Z pokorą przyjmujesz to, co się spotyka.
Nie chodzi o to, co masz. Chodzi o to, co z tym zrobisz
Masz obwisłe cycki – okej, co z tym zrobisz. Masz kiepsko płatną pracę – co z tym zrobisz? Już wiesz, że nie wystarczy usiąść i mówić, co jest nie tak, narzekać i wyliczać rzeczy, które cię unieszczęśliwiają. Wręcz przeciwnie, niech te rzeczy sprawiają, że zaczynasz działać, robić coś z nimi. Niech to co masz, a czego mieć nie chcesz będzie motorem twojego rozwoju.
Szczęście nie jest dziełem przypadku
Nie czekasz na wygraną w totka, na cud, który miałby się zdarzyć. Wiesz, że twoje szczęście zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Od twoich decyzji, wyborów, ale też odwagi i ciekawości świata. Szczęście musimy sami sobie wypracować nierzadko wkładając w to wiele wysiłku. Ty już wiesz, jak pracować na własne szczęście.
Przeszłość minęła, więc trzeba ją puścić
Z wiekiem nabywamy cudowną umiejętność życia tym ci tu i teraz i patrzenia w najbliższą przyszłość. Łatwiej nam puścić, to co się wydarzyło. Pozwolić przepłynąć przez siebie złym emocjom i ich nie zatrzymywać, nie analizować, bo to już się stało, nic nie zmienimy. Najlepsze co możemy zrobić, to wyciągnąć wnioski i iść do przodu.
Życie jest krótkie i może skończyć się w mgnieniu oka
Dlatego już przestajesz czekać aż coś się wydarzy, aż ktoś ci pomoże. Bierzesz życie w swoje ręce i sterujesz nim najlepiej, jak potrafisz. Nawet nie wiesz, kiedy w swoje życie wcielasz zasadę, że każdy dzień jest ważny, każdy może przynieść coś nowego, trzeba mieć tylko szeroko otwarte oczy i korzystać z okazji.
Usłyszałam ostatnio, że przez pierwsze 40 lat swojego życia zbieramy doświadczenie – chodzimy do szkoły, a po 40-tce uczymy się korzystać z tego wszystkiego, czego się nauczyliśmy i żyć pełnią życia. Moja mama mi powtarza, że dla kobiety prawdziwe życie zaczyna się po 40-tce. I chyba coś w tym jest.